
W programie "Kawa na ławę" w TVN24 wiceminister Patryk Jaki i rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński zasiedli obok siebie, ale chyba ani razu nie spojrzeli sobie w oczy. Ich miny mówiły same za siebie. Nie jest tajemnicą, że między politykami iskrzy mocno a tłem konfliktu jest sprawa dwóch wet Andrzeja Dudy wobec ustaw zmieniających system sądownictwa w Polsce.
Politycy uszczypliwości sobie nie szczędzili, a wśród widzów najwięcej emocji wzbudził moment, gdy Łapiński przypomniał Jakiemu o jego politycznej przeszłości, odpowiadając na zarzut, iż prezydencki doradca prof. Michał Królikowski był wiceministrem w rządzie PO-PSL.
Nie zarzucałbym Królikowskiemu tego, że był w rządzie Platformy wiceministrem. Bo jeśli to jest osoba, która jest znana z propaństwowych poglądów, ma ogromną wiedzę, to taką wiedzę można wykorzystać. Doszlibyśmy do absurdu, że np. byśmy zarzucali ministrowi Jakiemu, że kiedyś startował na radnego z list PO, przez chwilę był radnym Platformy w Opolu, i to w takim razie to go dyskwalifikuje. Tak nie uważam.
Faktycznie, o tej politycznej przygodzie sprzed lat, Jaki w swoim oficjalnym życiorysie woli milczeć. Wszyscy jednak w Opolu pamiętają, że startował on wtedy z list PO, zaś barwy zmienił dlatego, że jego polityczny patron przegrał wówczas wewnątrzpartyjną batalię (o przeszłości wiceministra Jakiego pisaliśmy tutaj).