
Współczucie? Niektórym nie jest znane, chyba, że potrzebują go sami. Znacznie szybciej wolą za to oceniać innych. Znają ich myśli, wiedzą co powinni zrobić, a czego nie, jak się zachować. Teraz nagle wszyscy wokół znają się na Karaibach. I wychodzi na to, że niemal każdy Polak od zawsze wiedział, kiedy na Atlantyku szaleją huragany, śledził ostrzeżenia pogodowe i ostatnie słyszał dwa tygodnie temu. Dlatego dziś najlepiej wie, jak ocenić polskich turystów: "Po cho***rę jechali tam o tej porze? Sami na własne życzenie wpakowali się w tarapaty".
"Sami sobie są winni"
Po pierwsze, jak się okazuje, Polacy - w ocenie rodaków w kraju - wcale nie przeżywają na Karaibach dramatu, bo o dramacie to mogą mówić ludzie, którzy tam mieszkają i stracili dobytek. A polscy turyści przecież mogli tam nie lecieć, bo nikt im nie kazał. Po co tam się pchali? "Po cho***ę?! Sami są sobie winni" - to pierwsze wrażenia po lekturze komentarzy na ich temat.
"Dramat to jest dla ludzi i zwierząt którzy tam stracili wszystko! Polacy sobie wrócą do kraju do ciepłego domku .... mogli nie lecieć".
" Żerowanie na państwie, to jest polski sport narodowy. Najpierw postawić dom na terenie zalewowym, potem go nie ubezpieczyć, a jak już przyjdzie katastrofa, to oczekiwać od państwa pomocy". Czytaj więcej
Można się dziwić, dlaczego Polacy wcześniej nie wyjechali, skoro robili to inni turyści. Ale nikt nie wie, dlaczego tego nie zrobili, pewnie nikt nawet ich o to nie zapytał. Oburzające byłoby, gdyby okazało się, że z totalnej beztroski. Ale skoro nie wiemy, nie osądzajmy, bo nigdy nie wiadomo, kiedy i dlaczego możemy znaleźć się w podobnej sytuacji. "LUDZIE, CO Z WAMI????!! Było tam wielu turystów, z innych państw również!! I jak zwykle - inni pomagają i wspierają swoich, a Polacy zarzucają się tylko nienawistnymi i zawistnymi komentarzami!
WSTYD!!!" - na szczęście takie głosy rozsądku próbują się przez tę sieć hejtu przebić.
