Z samochodami marki Audi jest jeden problem, kiedy przychodzi do recenzowania ich. Najczęściej co nie wyjedzie z fabryki w Ingolstadt, jest po prostu perfekcyjnie zaprojektowane, zmontowane i przygotowane do jazdy. O takich autach naprawdę pisze się "niewygodnie". Nie inaczej jest z S4 Avant. Ale tym razem jest mała różnica: szybkie kombi od Niemców potrafi zaskoczyć.
Czy kombi może być ekscytujące? Owszem może – przypomnijcie sobie tylko nasz test najprawdziwszego diabła wcielonego, czyli Audi RS6.
Przy tamtym aucie S4 Avant wypada trochę bardziej blado, ale to zrozumiałe. W zasadzie to zwykłe kombi z wyglądu. Jego możliwości zdradzają głównie ogromne felgi, równie duże zaciski oraz czerwone emblematy, które informują wszystkich, że to nie jest "typowe" A4 w kombi.
To z kolei żywo przypomina test Audi RS3, które wygląda trochę jak zwyczajny hatchback. I oczywiście także w tym wypadku za kierownicą można się zdziwić.
Bo tak naprawdę o prędkość tu chodzi, inaczej byście wzięli A4, a nie S4. Audi S4 Avant, jak na komfortowe kombi, jest prze-ra-ża-ją-co szybkie. Potężny, trzylitrowy, doładowany silnik generuje 354 konie mechaniczne i 500 Nm momentu obrotowego. Efekt jest spektakularny – S4 Avant katapultuje się do setki w mniej niż 5 sekund (dokładnie w 4,9). Do tego brzmi doskonale, zwłaszcza jeśli ustawimy auto na sportowo. Wydech potrafi zaryczeć, więc śpiące dziecko w foteliku z tyłu będzie niezadowolone.
No właśnie – mamy do czynienia z autem o osiągach, które jeszcze kilkanaście lat temu były możliwe tylko w sportowych wozach z najwyższej półki, a tu wszystko się dzieje z... żoną na fotelu obok i dwójką dzieci z tyłu. A co, przecież to kombi. Ja akurat rodziny jeszcze nie mam, ale kolega, który ze mną raz jechał tym autem, od razu zwrócił uwagę na jego dwa oblicza. Z jednej strony to niesamowicie praktyczne auto z pojemnym bagażnikiem. Dokładnie posłużył się przykładem... kosiarki, którą mógłby zawieść na działkę. Ale to drugie oblicze prowokuje cię do jazdy, która... powiedzmy, że może spowodować szybką utratę "prawka". Akurat tutaj przykład był na pograniczu czarnego humoru, więc go sobie daruję.
Ale trzeba sobie też otwarcie powiedzieć, że S4 dzięki swoim osiągom prowokuje właśnie do pokazywania swojego drugiego oblicza, tego ostrzejszego. To samochód, w którym ciągle masz rozdwojenie jaźni. Wiesz, że to komfortowe kombi, do którego powinieneś wpakować całą familię i ruszyć na piknik. Ale tak naprawdę podświadomie czujesz, że powinieneś trzasnąć drzwiami i ruszyć samotnie na niemiecką autostradę cieszyć się jazdą.
To, że S4 Avant jest szybkie, już wiecie. Ale uwagę zwracają jednak przede wszystkim właściwości jezdne tego auta. Poczuć, że coś jest inaczej, można już na pierwszych... światłach. Obok ciebie podjeżdża sportowe coupe, a ty ze zdziwieniem odkrywasz, że siedzisz niżej od kierowcy tamtego auta.
O co chodzi? S4 Avant jest względem normalnego A4 obniżone o 23 mm. To z kolei sprawia, że środek ciężkości jest znacznie niżej. A mówimy o całkiem ciężkim aucie, bo S4 Avant waży 1750 kg. W połączeniu z doskonałym napędem quattro wynik może być tylko jeden – S4 Avant, teoretycznie ociężałe kombi, prowadzi się w zakrętach jak po sznurku. To w zasadzie auto, które bardzo dobrze poradzi sobie także na torowych szykanach. Układ jezdny w połączeniu z absurdalnym (jak na kombi) przyspieszeniem wywołuje niekończący się uśmiech na twarzy. Pokonujesz pierwszy zakręt, drugi, trzeci. Każdy szybciej, niż wydawałoby się, że można. I tylko ta kosiarka w bagażniku drażni, bo pod wpływem przeciążeń przesuwa się to w lewo, to w prawo...
Na szczęście, wystarczy przerzucić auto w tryb komfortowy, żeby czerpać z podróży zupełnie inny rodzaj przyjemności. To zawsze będzie dla mnie dziwne przeżycie – auto, które jest tak szybkie, po kilku kliknięciach staje się luksusowym krążownikiem. Zawieszenie staje się znacznie bardziej miękkie, a do tego w środku jest całkiem cicho. Sprzyja temu fenomenalny ośmiostopniowy automat, dzięki któremu silnik utrzymuje niskie obroty nawet przy prędkościach autostradowych.
Dzięki temu auto także niewiele spala – przy jednostajnym łykaniu kolejnych kilometrów autostrady wystarczy mu dziesięć, jedenaście litrów na sto kilometrów. Oczywiście, jeśli "depniemy", ten wynik można bardzo łatwo podwoić. Ale za delikatne obchodzenie się z pedałem gazu S4 Avant potrafi wynagrodzić.
Tę podróż umila także jakość wykończenia wnętrza. To ten sam świetnie wykończony i zmontowany kokpit, który znajdziecie w zwykłych A4 czy w Audi A5, więc nie ma nad czym się tu rozwodzić. Ale to żadna wada. Warto zauważyć, że o ile z zewnątrz trudno się połapać, że to kombi na sterydach, o tyle w środku można to po prostu przegapić.
O rodowodzie auta świadczy tylko kilka emblematów, m.in. na kierownicy, koło lewarka skrzyni, wytłoczenie na fotelu (niesamowicie wygodnym).
Komu więc polecić ten samochód? To dość łatwe. Często się mówi, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Jak się już pewnie domyśliliście, Audi S4 Avant brutalnie rozjeżdża to powiedzonko. Rzadko się spotyka tak wszechstronne auta, a przez tą wszechstronność rozumiem nie tylko jego walory praktyczne, ale i fakt, że w tym samochodzie zwyczajnie można się wyszaleć.
Ale oczywiście ta wszechstronność i jakość ma swoją cenę. S4 Avant najtaniej kupicie za ponad 300 tysięcy, ale jeśli dorzucicie kilka dodatków, cena szybko poszybuje w okolice 400 tysięcy. Czyli to już poważny zakup. A dodatkowo musicie lubić ten typowy charakter samochodów z Ingolstadt. To, że są diabelnie perfekcyjne, a przez to bardzo przewidywalne. Dla jednych to w tak szybkim aucie zaleta, ale dla innych wada. Te 354 konie pod maską dodają tu trochę pikanterii, ale... to wciąż Audi.