
Tak to jeszcze w Opolu nie było nigdy. Festiwal właśnie rusza – z prokuratorem na karku
Skandali wokół opolskiego festiwalu ciąg dalszy. Tym razem dlatego, że impreza rusza pod lupą prokuratury. Dochodzenie to efekt doniesienia, jakie złożyły władze TVP w sprawie postępowania władz miasta. Chodzi o umowę na organizację tegorocznego Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej. Telewizji nie spodobało się to, że zostały ujawnione tajne informacje.

Reklama.
Prezydent Opola, Arkadiusz Wiśniewski uważał, że nie ma nic do ukrycia, więc dzielił się informacjami z mediami. – Mieszkańcy mają prawo wiedzieć, w jaki sposób i na co wydatkowana jest każda złotówka zarówno z budżetu Miasta Opola jak i z budżetu państwa. Tym bardziej, że umowa zawarta została między samorządem a Telewizją Publiczną na bazie pieniędzy publicznych. Urząd Miasta Opola działa zawsze zgodnie z obowiązującym przepisami prawa, w tym przede wszystkim dba o transparentność finansów publicznych – tłumaczy Piotr Letachowicz z biura prasowego opolskiego magistratu.
Władze TVP są innego zdania i rozpętały kolejną awanturę. – Postępowanie dotyczy zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa, jakie otrzymaliśmy ze strony Telewizji Polskiej. Dotyczy ono ujawnienia tajemnicy przedsiębiorstwa związanej z zapisami w umowie o organizacji festiwalu. W umowie tej miały być klauzule poufne, które zdaniem strony zawiadamiającej zostały ujawnione przez miasto. Na razie prowadzone są przesłuchania świadków – mówi prokurator Mariusz Pindera.
Tymczasem festiwal startuje już dziś. Prezydent Opola zapowiedział, że się na nim nie zjawi i zażartował: "chyba będę go oglądał przez kraty". W ogóle wygląda na to, że niewiele osób się zjawi. Wiadomo bowiem, że TVP ma poważne problemy ze sprzedażą biletów na festiwalowe koncerty.
Źródło: wirtualnemedia.pl
Reklama.