Kim oni są? Wielu chciałoby wiedzieć. – Gdy ich zobaczyłam, pomyślałam, że to jakaś młodzieżówka Prawa i Sprawiedliwości – mówi znajoma warszawska radna. Słuchając tego, co mówią w spocie o sądach, dokładnie tak samo mógł pomyśleć niejeden widz. – Sami stworzyli sobie prawo, którym się kontrolują. Koledzy osłaniają kolegów – mówi o sędziach młoda dziewczyna. Z przekonaniem i butą w głosie jakby znała wszystkie sądy od podszewki. Straszna ta kampania, dlatego wielu jest zaskoczonych, że ci młodzi ludzie podpisali się pod nią swoimi twarzami.
Pierwszy spot pod hasłem Sprawiedliwe Sądy dotyczył pokrzywdzonej rodziny, na ekranach widzimy rodzeństwo, które opowiada swoją historię, więcej o tym pisaliśmy tutaj. Ten drugi ma inny wydźwięk. Tu mamy troje młodych ludzi, którzy przekonują, jak straszni są sędziowie.
– Czy wiesz, że ponad 80 procent Polaków popiera reformę sądownictwa, a zrobiła się z tego niezła awantura i odwrócono kota ogonem? – pyta pierwszy. Drugi mówi o tym, że sędzia, jak coś przewini, to pokazuje legitymację sędziowską i puszczają go wolno. – Nikogo nie można odwołać. No błagam – podsumowuje swoją kwestię o wzajemnie osłaniających się sędziach-kolegach młoda dziewczyna.
O niej wiadomo najwięcej, bo lokalny portal z Turku pochwalił się, że kobieta pochodzi właśnie stamtąd. Daria ma 23 lata, kończyła technikum rolnicze pod Turkiem, dziś mieszka w Warszawie. "Turkowianka promuje "Sprawiedliwe sądy". Daria przekona Polaków?" – zastanawia się turek.net.pl. Pod tym artykułem ktoś jednak napisał: "Szkoda dziewczyny, dała twarz ordynarnej kłamliwej agitce, za którą kiedyś będzie się wstydzić".
Nie mogą zdzierżyć propagandy
Wszyscy jednak w tej reklamie na równi przykuwają uwagę, bo są młodzi, a głoszą kwestie jakby dzierżyli na plecach cały bagaż sądowych doświadczeń. W dodatku wypowiadają je z perspektywy ludzi, którym się w życiu wiedzie. Jeden ma fajne mieszkanie, drugi stoi w garażu podziemnym, ona idzie obok jakiegoś biurowca. Ani nie widać w tym gry aktorskiej, ani nie czuć ludzkiego dramatu, który skłaniałby odtwarzane przez nich role do takich refleksji. Widać za to propagandę, której wielu zwyczajnie nie może zdzierżyć. Stąd wiele już takich komentarzy w internecie.
"Czy nie jest wstyd aktorom użyczać swojej twarzy do pisowskiej propagandy? Tak dobrze płacą za propagandę czy może mają obiecane stołki w TVPiS?" – rozlega się w sieci. Słychać o wstydzie i żenadzie. I o tym, jak tacy młodzi kiedyś spojrzą w lustro.
"W życiu nie widziałem tych twarzy"
Chciałam sprawdzić, kim oni są. Tak niejako w końcu kojarzyła się polityczna kariera znanego z reklam aktora Bartłomieja Morawskiego, który jako "Pan Witek" występował w spotach PiS, a potem okazało się, że należy do tej partii i z jej ramienia walczył o mandat w wyborach do Sejmu.
– W pierwszej chwili pomyślałam, że to nie są osoby z zewnątrz, tylko raczej członkowie PiS albo młodzieżówki tej partii. Ale może tak nie jest? – zastanawia się w rozmowie z nami Patrycja Sondij, radna PO z Warszawy, która na własnej skórze doświadczyła hejtu po występie w spocie krytykującym PiS. Choć kontekst jej występu jest zupełnie inny, bo aktorką nie jest, wystąpiła z przekonania. A potem ktoś ją nawet opluł, gdy wyszła na spacer z dzieckiem.
Gdy jednak na facebookowym profilu Sprawiedliwe Sądy internauci zaczęli "aktorom" wytykać amatorszczyznę i "drewnianą grę" (i to po obu stronach sceny politycznej), producent zareagował natychmiast, pisząc na FB, że to nie są aktorzy. Czyli kto?
"Nie znam tych osób"
– W życiu nie widziałem tych twarzy – reaguje, mocno obruszony, jeden z aktorów. Nawet nie chce oceniać ich gry.
Dzwonię do agencji aktorskiej, w której swoje portfolio ma Daria. Portfolio jest, ale nikt nie słyszał o jej udziale w kampanii PiS. Agencja nie brała w tym udziału, nie pośredniczyła między aktorką a producentem. Nie zna też innych osób, które biorą udział w tej kampanii. – Być może jest zarejestrowana w kilku agencjach. Być może producent szukał aktorów np. na Facebooku – słyszę.
Kobieta dyplomowaną aktorką nie jest, na Facebooku pisze o studiach z zakresu wizażu, stylistyki i kosmetologii. Ale w rodzinnym Turku wielu mieszkańców pamięta jej szkolne, aktorskie, doświadczenie, gdy zasłynęła rolą Balladyny. Przedstawienie było wydarzeniem, gdyż inscenizacja odbyła się w lesie, a współorganizatorem było Nadleśnictwo Turek, no i pisały o tym media.
"Jej udział oceniam pozytywnie"
Być może dlatego, wielu od razu rozpoznało ją w spocie PiS. – To mały powiat, mniej więcej się kojarzymy. Jak zobaczyłem spot na YouTube razu wiedziałem, że to ona – mówi nam jeden z mieszkańców. Jego zdaniem 23-latka poszła na casting bez żadnej ideologii w tle, po prostu traktując to jak pracę. I jemu akurat to się podoba. – Nie chcę komentować tej kampanii, bo dla mniej jest ona oburzająca. Ale udział Darii oceniam bardzo pozytywnie. Cieszę się, że dziewczyna z Turku zaistniała, pracuje, jakoś sobie radzi. To praca, podejrzewam, to nic osobistego – mówi. Dodaje, że w mieście nie wywołało to żadnej emocji. Tylko w sieci widać komentarze.
Tak czy inaczej udział zwykłego człowieka w politycznym spocie często niesie za sobą niemałe ryzyko. Pytanie, czy angażuje się w to świadomie politycznie, czy nie. – Minęło tyle czasu, a ja wciąż dostaję nienawistne maile – mówi nam dziś Patrycja Sondij. Ona udziału tamtym w spocie nie żałuje, bo takie ma przekonania.
Jakie mają ci młodzi aktorzy, nie wiemy. Chciałam porozmawiać z Darią, ale nie odpowiedziała na nasze zapytanie. Polska Fundacja Narodowa, którą zapytaliśmy o to, kim są osoby, biorące udział w reklamie, również.
" Ludzie młodzi poparli w dużej mierze PiS dlatego że mieli dość fałszu i złodziejstwa obłudników z platformy więc niech ten PiS zajmie się rozliczaniem tych złodziei i pokazuje filmiki jak ludzie zostali oszukani, poszkodowani czy po prostu ograbieni przez komorników i sądy, a nie kręci jakieś plastusiowe pamiętniki ze słabiutkim przekazem i grą aktorską na poziomie amatorszczyzny kółka teatralnego z Pcimia".