Mama Kacpra wiedziała, z czym zmagał się syn. To dlatego przeniosła go z jednej szkoły, gdzie był gnębiony przez rówieśników przy bezczynności dorosłych, do innej. Niestety, to nie pomogło. 14-latek nie wytrzymał. Niedługo po rozpoczęciu roku szkolnego w nowym gimnazjum chłopak popełnił samobójstwo.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
14-letni Kacper został zaszczuty przez rówieśników, którzy nie akceptowali jego odmienności. – Że miał inną orientację. Że się inaczej ubiera. Któryś mu też groził, że go pobije – tak o tym, z czym w szkole zmagał się jej syn, w rozmowie z reporterką Nowa TV opowiadała jego zrozpaczona mama.
Ta tragedia rozegrała się w Gorczynie koło Łodzi. W poprzednim roku szkolnym Kacper chodził do gimnazjum w Łasku. Mama, aby mu pomóc, przeniosła go do innej szkoły. Niestety, to nic nie zmieniło. Drwiny i obelgi trwały nadal, ponieważ ci, którzy się nad nim znęcali, mieszkali w tej samej miejscowości.
Dyrektorka szkoły w Łasku nie chciała komentować sprawy. Wiadomo jednak, że o tym, iż Kacprowi dokuczano, wiedziała i ona, i inni nauczyciele z gimnazjum. Nikt jednak nie pomógł nastolatkowi.
Takich tragedii w polskich szkołach jest wiele. O wiele za dużo. Parę miesięcy temu samobójstwo popełnił 15-letni Szymon z Wąbrzeźna. Nieco wcześniej na życie targnęła się 13-latka z Giżycka. Oboje padli ofiarą hejtu. W podobnym czasie na samobójczy krok zdecydowała się 12-letnia Martyna z miejscowości Sumin na Pomorzu, którą wcześniej zgwałcił mężczyzna poznany w internecie. Jak pisał "Fakt", gdy po tej tragedii mama pojechała z dziewczynką po pomoc psychologiczną do szpitala w Gdańsku, nie została przyjęta – wpisano ją na listę oczekujących. Parę dni później dziewczynka powiesiła się.
Śmierć 14-letniego Kacpra z Gorczyna przypomina sprawę samobójstwa również 14-letniego Dominika z Bieżunia. Nastolatek był dręczony przez rówieśników, nazywany "pedziem", bo nie podobał się im jego ubiór. Chłopak nie wytrzymał, bo zaczęto w niego rzucać kamieniami. Do tej tragedii doszło ponad dwa lata temu.
"Nie chce mi się powtarzać tego, co mówiłem po śmierci Dominika z Bieżunia, po śmierci Kacpra z Gorczyna i po kolejnych śmierciach kolejnych dzieciaków. 63% dzieci LGBT myśli o popełnieniu samobójstwa. Wiemy, kto ma tę krew na rękach. Niech ona woła" – napisał na Facebooku pisarz Jacek Dehnel.
Bo i Dominik, i Kacper, i także inne dzieci, których samobójstwo nie miało związku z ich orientacją seksualną, mogliby żyć. Gdyby tylko na czas i odpowiednio zareagowała szkoła i prawo. Czyli państwo.