Partia rządząca szykuje się do przejęcia samorządów. Jej politycy już nawet nie ukrywają, że trwają zaawansowane prace znad zmianami w kodeksie i ordynacji wyborczej przed przyszłorocznymi wyborami. Z przecieków wynika, że zmiany będą tak pomyślane, by dawać kandydatom PiS przewagę nad tymi z opozycji. Kluczem do zwycięstwa w wyborach samorządowych ma być wprowadzenie trójmandatowych okręgów wyborczych. Czy to wystarczy?
Jak wskazują politycy opozycji, partia rządząca chce brutalnie przejąć samorządy i w tym celu pełnymi garściami czerpie z rozwiązań węgierskich. Pomysły są różne: od wprowadzenia jednej tury głosowania w wyborach wójtów, burmistrzów i prezydentów, przez wyeliminowanie z gry lokalnych kandydatów, aż po wprowadzenie zmian w liczeniu głosów.
Ale sposobem PiS na zwycięstwo miałoby być wprowadzenie trójmandatowych okręgów wyborczych. Czyli PiS chciałoby przebić TRIOW-ami proponowane przez Kukiza JOW-y. Według polityków opozycji, wprowadzenie zmiany okręgów i sposobu liczenia mogłoby zniekształcić wyniki, bo jak wskazują, to wyborcy z bastionów PiS, ci mieszkający np. na ścianie wschodniej mogliby decydować o wynikach wyborów w skali kraju.
– My jesteśmy przede wszystkim przeciwni manipulowaniu ordynacją na potrzeby konkretnej partii i konkretnych wyborów. A budowanie trzymandatowych okręgów jest właśnie takim działaniem – mówi w rozmowie z naTemat Jacek Protas, poseł PO i wiceprzewodniczący sejmowej komisji samorządu terytorialnego i polityki regionalnej.
Premia dla najsilniejszych
– Po pierwsze, takie rozwiązanie zmniejszyłoby reprezentatywność polityczną zwłaszcza w wyborach do sejmików. Po drugie, tym sposobem praktycznie monopolizuje się wybory, bowiem może się okazać że dwie partie: ta, która wygrywa i ta, która ma drugi wynik, zabierają wszystkie mandaty – dodaje.
Trójmandatowe okręgi wyborcze premiują bowiem mniejsze partie. W jaki sposób? – Próg wyborczy bardzo mocno się podnosi. Do kilkunastu procent, a nawet w skrajnych przypadkach do 20 procent. Wystarczy, że partia wygrywająca wybory w danym regionie osiąga ponad 40 procent, druga ma 30, a trzecia 19 i ta trzecia w ogóle nie uczestniczy w podziale mandatów – wyjaśnia Protas.
Według dr Ewy Pietrzyk-Zieniewicz, politolog z UW, poprzez majstrowanie w kodeksie wyborczym i ordynacji PiS zmienia zasady gry w trakcie jej trwania. – Takie plany przygotowuje się jednak, a PiS był zawsze w tym bardzo staranny po uważnej analizie rozkładu głosowań z poprzednich wyborów samorządowych. Czy ta zmiana byłaby w interesie PiS? Skorą ją forsują, na pewno tak. Ciekawe, jak chcieliby te okręgi wykrajać i wyłaniać. Pojawia się bardzo wiele znaków zapytania – mówi w rozmowie z naTemat dr Pietrzyk-Zieniewicz.
– I na pewno jest już bardzo późno na takie projekty, bo do wyborów samorządowych nie zostało wcale dużo czasu. Prawdopodobnie zakończy się to kolejną wielką awanturą. Ciekawe jest też to, co na to PSL, a więc partia chyba najbardziej zainteresowana, jeśli chodzi o wybory samorządowe – zauważa.
Zmiany muszą być kompleksowe
Obecnie we wszystkich gminach mamy bezpośrednie wybory wójtów, burmistrzów i prezydentów, które dają im silny mandat. W mniejszych gminach, niebędących miastami na prawach powiatu, mamy wybory radnych w JOW-ach, które mają wiele wad, ale jednak – jak wskazują eksperci – przyciągają ludzi do urn. W mniejszych gminach frekwencja w wyborach samorządowych jest zwykle wyższa niż w parlamentarnych.
Jak wynika z raportu "Przedstawiciele i rywale – samorządowe reguły wyboru” (autorstwa Jarosława Flisa i Adama Gendźwiłła), system wyborczy cierpi na wiele problemów, które wypaczają wyniki i nie do końca odzwierciedlają preferencje wyborców, ale jak przekonują autorzy, o systemie trzeba myśleć kompleksowo. "Nie można ludziom proponować innej ordynacji w wyborach samorządowych, innej w sejmowych, senackich czy europejskich" - wskazuje dr Gendźwiłł.
Ale PiS myśli także o zapewnieniu sobie innych przewag w kontekście wyborów samorządowych. Prezydent Andrzej Duda chce utworzyć w Sądzie Najwyższym nową izbę od spraw publicznych i przekazać jej m.in. rozstrzyganie o ważności wyborów. Kto będzie tam orzekał? Prezydent zdecyduje o tym razem z KRS kontrolowaną przez PiS. – To zmiana o fundamentalnym znaczeniu ustrojowym, a mimo to w uzasadnieniu projektu nie ma nawet zdania na temat jej skutków i konsekwencji dla naszych praw wyborczych – zwrócił uwagę Adam Bodnar po wstępnej analizie projektu nowej ustawy o Sądzie Najwyższym.