W sieci wrze po tym jak Prawo i Sprawiedliwość przyznało, że od stycznia zamierza wprowadzić zakaz handlu w co drugą niedzielę. Nawet niektórzy prawicowi publicyści podkreślają, że taką decyzją partia rządząca będzie nomen omen pracować na swoje spadki sondażowe, bo jak pokazują badania zachowań i przyzwyczajeń Polaków zdecydowana większość z nas chce i lubi robić zakupy w niedziele.
Dlatego nie brakuje też opinii, że PiS zdecydowało się wprowadzić ograniczenia w handlu by zjednać sobie coraz bardziej (szczególnie na Śląsku) buntującą się przeciwko rządowi "Solidarność”, ale przede wszystkim by wyjść naprzeciw postulatom Kościoła. Czekają nas przecież poczwórne wybory: samorządowe, parlamentarne, prezydenckie oraz europejskie a więc poparcie biskupów i poszczególnych proboszczów może się bardzo rządzącym przydać.
"PiS angażuje Kościół" Propozycje zmian dotyczą zakazu handlu w niedziele i święta nie tylko w mniejszych sklepach, ale także w sklepach wielkopowierzchniowych. "PiS wrzuca temat wolnych niedziel, aby zaangażować Kościół w popieranie rządu, w czasie gdy będą nam odbierać trójpodział władzy” – napisał na Twitterze mec. Roman Giertych, niegdyś szef bliskiej naukom Kościoła Ligi Polskich Rodzin.
"Likwidacja in vitro, zakaz handlu w niedzielę – PiS coraz intensywniej realizuje oczekiwania Kościoła Katolickiego i wprowadza państwo wyznaniowe – wtórował mu Krzysztof Luft, były członek KRRiTV. Od podobnych opinii aż zaroiło się na Twitterze i nie tylko tam.
– Sądzę że ocena pana Romana Giertycha jest słuszna. Jego stryj jest przecież doradcą papieskim w sprawach kościelnych więc pan mecenas nawet rodzinnie, a nie tylko politycznie, jest pewnie znakomicie zorientowany – ocenia w rozmowie z naTemat prof. Stanisław Obirek, były jezuita, a obecnie wykładowca akademicki.
– Na razie będziemy mieć do czynienia ze swoistym testem. Politycy PiS do końca nie wiedzą jak zareaguje społeczeństwo więc chcą wprowadzić zakaz handlu w co drugą niedzielę. Dają - jak to ładnie ujmuje przysłowie "panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek". To jest rodzaj gry politycznej, nie chciałbym mówić że cynicznej, ale trochę tak to wygląda – dodaje.
Biskupi od dawna apelowali o wprowadzenie zakazu handlu w niedziele. Metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz podkreślił, że Kościół na temat handlu w niedzielę myśli od wieków to samo, a "argumenty przeciwników niedzieli wolnej od handlu czasem są demagogią".
Z myślą o pracownikach hipermarketów
Uchodzący za liberała w Episkopacie hierarcha tłumaczył, że "podstawą troski Kościoła o niedzielę wolną od handlu, jest nie tylko wymiar świąteczny tego dnia”. – Stajemy w obronie tych wszystkich ludzi, którzy przez istnienie handlu w niedzielę muszą pracować. To duża rzesza ludzi pracujących w hipermarketach – stwierdził.
Dodał, że Kościół zawsze będzie apelował o niedzielę wolną od handlu, również wtedy, gdy politycy przyjmą kompromisowe, niedoskonałe rozwiązania. Hierarcha argumentował też, że zakaz handlu w niedzielę od lat obowiązuje w krajach niemieckojęzycznych oraz we Włoszech i "nie zaburza to ich dobrze prosperującej gospodarki”.
Całkowitego zakazu handlu domaga się też wspomniana "Solidarność”. – 500 plus to nie wszystko, dopełnieniem programu jest dbałość o rodzinę, bo niedziela jest dla Boga i rodziny. Z tego miejsca apeluję do rządzących: (...) aby jak najszybciej projekt obywatelski Solidarności znalazł swoje miejsce na biurku pana prezydenta, bo to jest dbałość o pracownika, ale także o wartości, o rodzinę, abyśmy w tym dniu, jakim jest niedziela, mogli być razem i cieszyć się wspólnie rodzinnym ciepłem – grzmiał niedawno lider "S" Piotr Duda na pielgrzymce Ludzi Pracy w Częstochowie.
Tymczasem Jan Guz, szef konkurencyjnego Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych wcale nie cieszy się z tego, że od stycznia sklepy w co drugą niedzielę mogą być zamknięte. – Uważam, że nakazy i zakazy - a szczególnie karanie za pracę - nie są najlepszym pomysłem – ocenił przewodniczący OPZZ w radiu TOK FM. – Dzisiaj sieci handlowe są centrami kultury - są tam kina, restauracje... –wyliczał. – Zakaz dotyczy tylko jednej branży. Dlaczego kierowcy mają pracować i wozić stal w niedzielę? – pytał Guz.
Polacy przeciwko zakazowi
Według szefa OPZZ lepszym pomysłem niż ustawowe ograniczenia powinny być np. gwarancje wyższych wynagrodzeń (np. dwukrotnie wyższe) dla tych, którzy pracują w niedzielę. Bez względu na wykonywany zawód. Zdaniem Guza potrzebna jest dyskusja, bo sprawa jest skomplikowana i dotyczy wielu osób pracujących w niedziele.
Najnowszy sondaż Instytut Badań Pollster dla se.pl i NOWA TV wskazuje, że aż 54 proc. Polaków jest zdania, że nie należy zakazywać handlu w niedziele. 21 proc. głosujących uważa, że zakaz handlu powinien obowiązywać w każdą niedzielę, a 10 proc., że w co drugą.
Projekt ustawy zakazujący handlu we wszystkie niedziele roku złożyli ponad rok temu przedstawiciele NSZZ "Solidarność”. Siódmego dnia tygodnia zakazany miałby być nie tylko handel, ale też inne czynności sprzedażowe. Chodzi tu m. in. o logistykę, magazynowanie, przeładunki i dystrybucję.
Kilka dni temu Janusz Śniadek, były lider związku, a obecnie poseł PiS poinformował, że jest decyzja polityczna by od 1 stycznia zakaz obowiązywał w co drugą niedzielę.
Zakaz miałby obowiązywać od godz. 6.00 w niedzielę do godz. 6.00 dnia następnego. Dodatkowe ograniczenia czasu pracy projektodawcy ustawy proponują w wigilię Bożego Narodzenia i Wielką Sobotę. Zakupy w te dni zrobić będzie można być może jedynie do godziny 14.00.
Inicjatywę ustawodawczą "Solidarności” poparli biskupi podczas ubiegłorocznego czerwcowego zebrania plenarnego. – Konferencja Episkopatu Polski widzi w związkowej inicjatywie szansę przywrócenia polskiemu społeczeństwu niedzieli jako dobra nie tylko religijnego, ale także kulturowego – mówił wówczas abp Wiktor Skworc.