Kolejne materiały Polskiej Fundacji Narodowej wykazują nieznajomość angielskiego.
Kolejne materiały Polskiej Fundacji Narodowej wykazują nieznajomość angielskiego. Fot. Screen/Twitter

Pamiętacie, jak dziennikarz zadzwonił do Polskiej Fundacji Narodowej i chciał porozmawiać po angielsku? Usłyszał "yyyy...", a potem rozmówca się rozłączył. Okazało się, że w instytucji, która miała promować Polskę i na którą rząd, poprzez spółki Skarbu Państwa, wyłożył grube miliony, po angielsku trudno się porozumieć. To jednak nie wszystko. Internet właśnie śmieje się z tweetów tej fundacji, w których roi się od błędów językowych.

REKLAMA
Były ambasador RP w Kanadzie, Marcin Bosacki, napisał na Twitterze wprost: "600 milionów na promocję Polski w rękach prawdziwych zawodowców".
Na czerwono zaznaczył słowo "definietly", które poprawnie powinno być napisane: "definitely". Literówka? Być może. Błędów jednak jest więcej. O pechowym przypadku trudno raczej w tej sytuacji mówić. Tym bardziej, że powyższe słowo dwukrotnie pojawia się w błędnej pisowni. Jest też błędnie użyta forma strony biernej, zamiast "it means" jest "it's mean"...
Nie ma powodu do chwały, być może dlatego Marcin Bosacki wprost zaapelował do premier Beaty Szydło, by doposażyła fundację w kolejne miliony. Co jak co, ale instytucji, która ma promować Polskę, nie wypada robić takich błędów. "Szanowna Pani @BeataSzydlo! Na doposażenie Pani kolegów z @Fundacja_PFN w angielszczyznę potrzeba drugie 600 milionów! Pilne!" – napisał na TT.
Internauci w każdym razie mają już niezłe używanie. "Rozpisali koszty za tłumaczenia a skorzystali z translatora Google i wyszło jak wyszło" – ktoś podsumował. Informacja o wpadce, w wersji angielskiej, również poszła w świat, z komentarzem: "Nawet nie znają angielskiego".
Fundacja ostatnio zasłynęła kampanią "Sprawiedliwe Sądy". Tu pisaliśmy więcej o poprzedniej wpadce fundacji – gdy dziennikarze TVN24 zadzwonili do niej i nie mogli porozumieć się po angielsku.