To największa katolicka organizacja osób świeckich na świecie. Do Polski przywędrowała 11 lat temu i na dobre się u nas zadomowiła. W całym kraju powstała już gęsta siatka lokalnych jednostek, wszystkie utworzone przy kościołach, za zgodą księży proboszczów. Ostatnio jednak jakby coraz głośniej o niej słychać. Rycerze Kolumba właśnie pojawili się w kaplicy Kancelarii Prezydenta. Masowo wzięli udział w "Różańcu do Granic". Wcześniej ich film o Janie Pawle II pokazała TVP. Kim są i jaką mają siłę?
Podobno do prezydenckiej kaplicy zaprosił ich kapelan Andrzeja Dudy. Tak mówi nam jeden z Wielkich Rycerzy. Przyjechali w ramach akcji "Różaniec do Granic" i wspólnie odmówili modlitwę. "Oprócz kapelana modlitwie przewodniczyli Delegat Stanowy Tomasz Wawrzkowicz oraz były Delegat Stanowy Andrzej Anasiak" – poinformowali Rycerze Kolumba na Facebooku.
Sam prezydent dobrze zna Rycerzy. Lider organizacji w USA był jedną z pierwszych osób, którym Andrzej Duda wręczył Order Zasługi tuż po wygranych wyborach prezydenckich w 2015 roku. Najwyższy Rycerz Carl Anderson osobiście odebrał go w Warszawie. – Nie ma narodu, innego niż mój własny, który jest dla mnie ważniejszy niż Polska – powiedział.
A w sierpniu tego roku – z okazji Najwyższej Konwencji Rycerzy Kolumba w USA – prezydent przesłał na jego ręce list, który został odczytany w obecności około 2 tysięcy uczestników z różnych krajów. "Dziękuję Rycerzom Kolumba za służbę i oddanie i mam nadzieję na dalszy rozwój aktywności w Polsce" – napisał Andrzej Duda. Już choćby to pokazuje, jak wielkim wpływem cieszy się ta katolicka organizacja w Polsce. Nazywana zresztą "prawą ręką Kościoła".
Wielka tajemnica
Organizacja powstała pod koniec XIX wieku. Stoi za nią 29-letni ksiądz Michael McGivney. Jej główny cel to działalność charytatywna, ale jej członkowie nie kryją swoich poglądów i otwarcie uczestniczą w Marszach Życia czy sprzeciwiają się in vitro. Już w 2013 roku zbierali w Polsce podpisy pod projektem ustawy, która miała doprowadzić do zaprzestania finansowania z budżetu UE aborcji i doświadczeń na embrionach ludzkich.
Ich znak rozpoznawczy to biało-żółta szarfa, nałożona na garnitur. Albo płaszcz, kapelusz z piórami, regalia i miecz. Ten drugi wariant mogą jednak – podczas uroczystości – nosić wyłącznie rycerze, którzy weszli na IV i ostatni stopień wtajemniczenia – patriotyczny. Pierwsze trzy to: miłosierdzie, jedność, braterstwo. Może minąć kilka lat, zanim rycerz przejdzie wszystkie cztery.
Sama inicjacja jest wielką tajemnicą. Każdy rycerz składa przysięgę, że jej nie zdradzi. – Tego nie mogę powiedzieć. To jest tajne – od razu zastrzega Jerzy Kowalski, Wielki Rycerz z miejscowości Myszyniec, w zakonie od niemal 10 lat. On przeszedł wszystkie stopnie. – Mogę tylko powiedzieć, że na pierwszej inicjacji dostajemy do ręki broń. Różaniec. I to jest coś, o co musimy codziennie dbać – mówi naTemat.
Faktycznie, w sieci zrobiło się teraz o nich głośniej właśnie przy okazji "Różańca do granic". W ostatnim czasie sami Rycerze mocno się w Internecie uaktywnili i trudno nie mieć wrażenia, że mają swój wielki czas. Bez wątpienia służy im "dobra zmiana", choć sami zastrzegają, że od polityki mocno się odżegnują. – Osobiście popieram PiS i podejrzewam, że większość Rycerzy jest prawicowa, ale na naszą działalność nie ma wpływu, kto rządzi – mówi Jerzy Kowalski.
Wspierali tłumy podczas wizyty Trumpa
W każdym razie Rycerze zamieszczają ostatnio zdjęcia nie tylko z udziału w akcji różańcowej. Piszą też np. o udziale w Małopolskim Marszu Rodzinie i Życiu TAK!, chwalą się, że ich film dokumentalny pt. "Oblicze Miłosierdzie" został nagrodzony przez Katolickie Stowarzyszenie Filmowe. W tym filmie wypowiada się również m.in. prezydent Andrzej Duda. W TVP premiera odbyła się w Wielkanoc. W tym czasie telewizja publiczna pokazała zresztą jeszcze jeden ich film, o Janie Pawle II.
A latem "Newsweek" pisał, że ich delegacja wsparła tłumy witające Donalda Trumpa w Warszawie. Zaprosiła ich rzeszowska posłanka PiS Krystyna Wróblewska. I taki kontekst polityczny ich działalności nie wszystkim się wtedy spodobał.
"My jesteśmy numer 14566"
Zakon jest tylko dla mężczyzn. Są świeckimi katolikami, przyświecają im te same wartości, działają przy swoich parafiach, za zgodą księdza proboszcza. Tworzą lokalne rady, całą ich siatkę, każda z nich ma swój numer. Nikt w rozmowie nie posługuje się nazwą miejscowości, tylko właśnie numerem. Pierwsze z nich znajdują się w USA. – My jesteśmy numer 14566 – mówi Jerzy Kowalski. W całej Polsce jest dziś około 100 takich rad, należy do nich 5 tysięcy mężczyzn. Ich liderzy to właśnie Wielcy Rycerze. Nad całością czuwa w Polsce Delegat Stanowy. Ale Najwyższy Rycerz rezyduje w USA i jemu podlegają wszyscy.
– By stworzyć taką radę potrzeba 30 osób chętnych. Każda rada musi mieć swojego opiekuna duchowego. Jest nim wyznaczony przez proboszcza kapelan. My, w Myszyńcu jesteśmy prawą ręką proboszcza – mówi. Gdy zaczął działać, miał kilku chętnych. Dziś jego rada liczy około 90 osób. Była jedną z pierwszych w kraju. Tak, jak w Radomiu – ta liczy 125 rycerzy i jest największa w Polsce.
Czym się zajmują? W Myszyńcu organizują np. turniej piłkarski dla młodzieży, dbają o groby, organizują Dzień Żołnierzy Wyklętych, była zbiórka na wózki dla niepełnosprawnych.
– My organizujemy bale i koncerty charytatywne. W tym roku zaprosiliśmy grupę 20 osób z Donbasu. Teraz zbieramy makulaturę, by zakupić inkubator dla jednego ze szpitali – opowiada nam Jacek Grzegorzewski, Wielki Rycerz z Radomia. W swoich społecznościach mają wielkie poważanie.
Posłowie PO a Rycerze Kolumba
Mocno podkreślają, jak ważne są dla nich tradycyjne wartości. Kilka lat temu głośno było o "rozłamie" w zakonie z tego powodu. Okazało się wtedy, że Rycerze Kolumba zasiadają też w Sejmie, i nie tylko po stronie PiS. "Posłowie PO Michał Szczerba i Ireneusz Raś wyrzuceni z Zakonu Rycerzy Kolumba" – grzmiały media w 2011 roku. Miało pójść o to, że nie chcieli, by do jednej z ustaw wpisać, że małżeństwem może być tylko związek kobiety i mężczyzny.
Poseł Michał Szczerba mówi dziś, że nigdy nie należał do polskiego oddziału Rycerzy, tylko do amerykańskiego, więc wyrzucenie go wydaje się absurdalne. Na czas pracy w Sejmie zawiesił jednak swoją współpracę z amerykańskimi rycerzami.
Bez dwóch zdań, Rycerze Kolumba w Polsce to prawdziwy fenomen na skalę europejską. Jeśli spojrzeć na kraje, w których działają, to jesteśmy wielką wyspą na mapie Europy. USA, Kanada, Meksyk, Portoryko, Republika Dominikańska, Panama, Gwatemala, Filipiny, Wyspy Bahama, Wyspy Dziewicze, Guam i Saipan – tu, oprócz Polski, można ich spotkać. I członków ciągle przybywa.
– Zakon powstał w USA, do Polski dotarł na zaproszenie Jana Pawła II. Ale poza Polską w Europie rycerze pojawili się jeszcze tylko na Ukrainie i Litwie. W Europie właściwie jesteśmy sami – przyznaje Jerzy Kowalski.
"Historia Zakonu wskazuje na proroczą wizję księdza McGivneya, którego proces kanonizacyjny jest w trakcie przygotowywania przez Watykan. Wizja księdza McGivneya przyczyniła się do stworzenia organizacji, która stała się wiodącą katolicką, bratnią organizacją wzajemnej pomocy na świecie. Zakon pomaga rodzinom osiągnąć zabezpieczenie finansowe poprzez ubezpieczenie na życie, renty dożywotnie i długoterminowe programy ubezpieczeniowe, a także wszędzie na świecie poświęca wiele czasu i energii służbie społeczeństwu. Rycerze Kolumba rozwinęli się od jednej rady liczącej kilku członków do ponad 15 000 rad i 2 miliony członków". Czytaj więcej
Carl Anderson
Najwyższy Rycerz
"Dziś Rycerze Kolumba zajmują opatrznościową pozycję, która daje im możliwość odegrania kluczowej roli w ożywienie przymierza pomiędzy Kościołem a rodziną, do którego wzywa papież Franciszek… Konieczne jest, byśmy teraz zwiększyli nasze zaangażowanie w działalność zmierzającą do odnowy życia parafii i rodziny”. Czytaj więcej