
Co prawda liczbą wpadek nie może konkurować z aktualnym prezesem PZPN Grzegorzem Latą, ale też ma ich sporo. W zeszłym roku wyprowadzono go pijanego z samolotu. "Grzegorz to taki burak", "Michał Listkiewicz to taki węgorz" mamrotał pod nosem były sekretarz PZPN wspomagając się licznymi przekleństwami. Jak przeszedł odprawę – nie wiadomo. Ciężko mu było utrzymać równowagę. Według relacji świadków, nie potrafił odróżnić szklanki z alkoholem od szklanki z "przepitką". Bohater tego zamieszania przeprosił za zdarzenie, lecz nie był przekonany co do swojej winy. Argumentował to tym, że "był zmęczony", "na lotnisku wypił kilka drinków" i "jedynym nieprzyzwoitym zachowaniem mogło być zbyt głośne chrapanie".
Odwołany został końcem 2011 rok po nagłośnieniu tzw. afery taśmowej, związanej z budową nowej siedziby PZPN. Grzegorz Kulikowski, były działacz Związku, opublikował nagrania z "szemranych rozmów". Do tego dochodzi słynna sprawa z łapówką w kopercie, której Lato nie otworzył, schował do sejfu i powiadomił o tym prokuraturę. Warto jednak dodać, że doniesienie złożył kilka miesięcy po zdarzeniu. Więcej o tej sytuacji przeczytać można tutaj.
Rozmówca: - Z tym cymbałem, wiesz, rozmawiałem dzisiaj, nie, no bo jak widzę, że on tu kombinuje coś, to żeby potem nie było na mnie, Zdzisiu. Rozumiesz, o co chodzi. Że ja coś kręcę.
Głos prawdopodobnie Zdzisława Kręciny: - Uhum (i szeptem): to trzeba będzie to... (niewyraźne) bańkę więcej ku... i już.
Rozmówca: - Żeby dał? Od razu wcześniej, przed transakcją?
Głos prawdopodobnie Zdzisława Kręciny: - No, ku..., no wiesz!
Euro 2012 Poland&Germany
Druga kandydatura jest nie mniej barwna. Grzegorza Laty i jego wyskoków nie trzeba nikomu przedstawiać. Oprócz skandalu związanego z aferą taśmową, miał szereg drobniejszych wpadek. Jako świeży prezes PZPN powiedział w programie Moniki Olejnik, że skoro Ukraina ma problemy, Polska może zorganizować Euro 2012 z Niemcami. Rzecz jasna Ukraińcom nie spodobała się taka wypowiedź szefa polskiej piłki. Na marginesie można dodać, że taka zamiana byłaby niewykonalna, bo UEFA oficjalnie powierzyła organizację turnieju Ukrainie.
Szerokim echem w polskich mediach odbiła się sprawa nowego herbu reprezentacji. Orzełek został w dziwny sposób "wpisany" w logo związku. Trudno go było w tym znaku dostrzec, a polskiego białego orła w ogóle nie przypominał. Prezes zapewniał, że najlepsi graficy pracowali nad tym projektem. Piłkarze wybiegli w takich koszulkach na mecz z Włochami. Później jednak przyznał rację kibicom i stwierdził, że PZPN popełnił błąd wprowadzając nowy symbol.
Do tego dochodzi szereg innych kontrowersji. Lato rozdawał hojne premie dla zarządu PZPN. 310 tys. podzielili między siebie, a najwięcej z nich zgarnął Antoni Piechniczek (80 tys.). Gdy oburzeni tym kibice zbojkotowali mecz Polska - Słowacja, Lato puste trybuny tłumaczył "złą pogodą". Dał się poznać także jako wybitny "poliglota". Swoimi charakterystycznym angielskim akcentem i małymi wpadkami rozbawił wszystkie media. "I speak the polish" zwykł mawiać prezes.
Mecz Polska - Zambia w Rzeszowie? W mediach pojawiła się informacja, jakoby biało-czerwoni mieli rozegrać towarzyskie spotkanie na stadionie rzeszowskiej Stali. Prezes nie zaprzeczył, czym rozpętał kolejne medialne zamieszanie. Później rzeczniczka PZPN Agnieszka Olejkowska prostowała całą sytuację mówiąc, że do takiego zdarzenia nie dojdzie.
Piękny obrazek,mafia PZPN-owska. 1.Lato - myśli że może trwać wiecznie. 2.Kręcina - jeszcze wszystkiego nie przekręcił,i już wie jak tego dokonać. 3.Czarniecki - ten jest od wszystkiego, jak byłby konkurs na ginekologa, też się zgłosi. 4.Listkiewicz - już był nie "dorobił się jeszcze. 5.Boniek - może za wyjątkiem "gadanego" nie posiada "intelektu" do kierowania czymkolwiek nawet samochodem. CZYTAJ WIĘCEJ
Nieładnie się zachował zwalniając Leo Beenhakkera. Holenderski selekcjoner reprezentacji Polski o tym, że stracił pracę dowiedział się z telewizji. Grzegorz Lato uznał, że dobrym sposobem zakończenia współpracy będzie udzielenie wywiadu.
Grzegorz Lato potrafi się także wykazać poczuciem taktu. Przekonał się o tym Łukasz Fabiański, który udzielając wywiadu nie spostrzegł skradającego mu się za plecami prezesa. Lato wyskoczył zza pleców bramkarza, stwierdził, że "nie ma złych bramkarzy, są tylko źle trafieni", roześmiał się i oddalił się. Fabiańskiego żart prezesa nie rozbawił.
Europoseł na prezesa!
Za naprawę polskiej piłki chce się także wziąć europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Słynny łowca "wpadek" polityków i PAP-u zarzeka się, że poprawi sytuację. Możemy się spodziewać, że nie zrobi tego szybko , bo – jak sam mawiał – "jak się człowiek cieszy, to się diabeł cieszy". Europoseł utrzymuje, że w 2008 roku wycofał się z kandydowania, lecz teraz miarka się przebrała i "mit Grzegorza Laty prysł". Utrzymuje, że prezesurę da się pogodzić z mandatem eurodeputowanego. Żeby przekonać do siebie kibiców obiecuje, że zrzeknie się pensji. W ten sposób co rocznie da 600 tys. złotych na szkolenia młodzieży.
Beata Kempa na tropie
W to, że europoseł zmieni piłkę, nie wierzy Beata Kempa z Solidarnej Polski. Niestrudzona pogromczyni wszelkich nieprawidłowości w polityce przejrzała zamysły byłego partyjnego kolegi. Jak podaje dziennik.pl, posłanka utrzymuje, że Czarnecki kandyduje, żeby się wypromować na najbliższe eurowybory. Drugim powodem ma być blady strach członka PiS przed tym, że w przypadku wprowadzeniu jednej krajowej listy do Parlamentu Europejskiego znajdzie się on na jej szarym końcu. Pomysły Czarneckiego nazywa populizmem i przekonuje, że nie uda mu się niczego zdziałać, nawet jeśli jakimś cudem wygra z Latą.
Kandydaci na Prezesa PZPN spośród delegatów lub osób nie będących delegatami, powinni być zgłoszeni do Biura Związku nie później niż 30 dni przed terminem wyborczego Walnego Zgromadzenia Delegatów przez co najmniej 15 członków spośród wojewódzkich związków piłki nożnej, klubów dwóch najwyższych klas rozgrywkowych, przy czym każdy uprawniony podmiot może zgłosić nie więcej niż 3 kandydatów - czytamy w art. 23 statutu PZPN.
– Nie wiem czy kandydatura Kręciny jest w ogóle możliwa. Przeciw niemu toczy się postępowanie karne. Dopóki sąd mu nic nie udowodni, jest niewinny, ale czy w takiej sytuacji może kandydować? – zastanawia się w rozmowie z naTemat Jan Tomaszewski. – Ja lubię Zdzisia – dodaje. Czy poradziłby sobie na stanowisku prezesa, bo w końcu związek zna jak własną kieszeń? – Nikt w Polsce nie może być gorszym prezesem niż Lato – mówi twardo Tomaszewski. – Najważniejsza jest przecież poprawa wizerunku, dlatego potrzebny jest tam kurator. Najlepiej Boniek. Tam jest tyle nieprawidłowości. Skazań nie ma. Niech prokuratorzy zaśpiewają "nic się nie stało, Polacy nic się nie stało" – ironizuje były bramkarz.
Ja cieszyłbym się, gdyby wybory wygrał Lato. Wtedy przez najbliższe 4 lata dziennikarze ciągle by do mnie dzwonili, prosząc o komentarze.