Michał Adamczyk atakuje na Twitterze Władysława Bartoszewskiego.
Michał Adamczyk atakuje na Twitterze Władysława Bartoszewskiego. Fot. screen z youtube.com/Komisja Europejska w Polsce
Reklama.
Zaczęło się od publikacji "Gazety Wyborczej", która przypomniała, że Patryk Jaki w młodości "stał pod blokiem". W internecie ruszyła akcja #StałemPodBlokiem. Wiele osób przyznawało się do tego, że swego czasu było blokersami. A zwolennicy "dobrej zmiany" przygotowali kontratak.
Cezary Gmyz, korespondent TVP w Berlinie, na Twitterze przypomniał, że w młodości profesor Władysław Bartoszewski również stał pod blokiem. Pod blokiem w Auschwitz. Brzmi jak ponury żart, gdyby nie kolejne wpisy. Do dyskusji włączył się prezenter TVP Michał Adamczyk. Wspomniał, że Bartoszewski jako jedna z nielicznych osób został zwolniony z obozu koncentracyjnego ze względu na stan zdrowia. A dalej było tylko gorzej.
Adamczyk napisał, że Władysław Bartoszewski zapewne przez przypadek zablokował przyznanie Orderu Orła Białego rotmistrzowi Pileckiemu. Z jednej strony słowa o przypadku w kontekście poprzednich wypowiedzi mogą sugerować, że Bartoszewski wcale nie był takim patriotą, za jakiego wielu go uważa. Z drugiej strony słowa Adamczyka to zwykła "post prawda", "fejk nius", a mówiąc po polsku – kłamstwo.
Prawdą jest, że kapituła Orła Białego, w której zasiadał Bartoszewski, podtrzymała decyzję poprzedników. Uznali oni, że order nie powinien być przyznawany postaciom historycznym. Dzięki czemu uniknie się sytuacji, gdy na przykład Pilecki dostanie pośmiertnie odznaczenie, a na przykład Emil Fieldorf "Nil" i Antoni Chruściel "Monter" nie. Za takim rozwiązaniem opowiedziała się niemal cała rada z Janem Nowakiem-Jeziorańskim na czele. Podczas głodowania wniosek przeszedł niemal jednogłośnie, jedynie Tadeusz Mazowiecki wstrzymał się od głosu.
Wielu internautów komentujących tweety Adamczyka zarzuca mu kłamstwo i manipulację. Pojawiają się głosy, że pewnie przyszedł rozkaz z samej góry. Profesor Władysław Bartoszewski za życia nie był z pewnością ulubieńcem polityków Prawa i Sprawiedliwości. Potrafił on w ostrych słowach nazywać rzeczy po imieniu i definiować kłamstwo i obłudę. Spotykały go za to takie przykrości, jak wygwizdywanie przez "prawdziwych patriotów" na Wojskowych Powązkach, gdzie co roku składał hołd kolegom poległym w Powstaniu Warszawskim. Jak widać, w czasach dobrej zmiany nawet po śmierci profesor nie może liczyć na spokój.