
Mamy do czynienia z narastającym dramatem społecznym, któremu obecna władza nie potrafi, nie chce się przeciwstawić. Nie można nad tego rodzaju wydarzeniami przechodzić do porządku dziennego. Muszą być z tego wyciągnięte wnioski.
Mamy już drugie samopodpalenie w ciągu krótkiego czasu. Tutaj przyczyną są nieodpowiedzialne decyzje ministra transportu, który próbuje po raz kolejny przebudowywać kolej w ten sposób, że pracownicy są usuwani z miejsc pracy. To powoduje ogromne napięcie. To jest bezpośrednia konsekwencja tego rodzaju działań. Ale sądzimy, że to jest coś, co ma szerszy wymiar. Mamy w Polsce dzisiaj bardzo ostry, dramatyczny kryzys społeczny, który całkowicie odbiera władzy legitymację. Stopień dezaprobaty, dla tego wszystkiego co się w Polsce dzieje, jest już tak wysoki, że można powiedzieć, iż jeżeli nie nastąpi jakaś zmiana, to będziemy mieli kolejne, dramatyczne wydarzenia. Chcę bardzo mocno podkreślić, że za te wydarzenia będzie odpowiadała władza.
Jasne, że głupio byłoby nie informować o takich wydarzeniach, które mają szeroki rezonans społeczny. To nie są czasy, gdy posłuszne władzy media przemilczały śmierć Ryszarda Siwca. Ale sądzę, że w tych informacjach i komentarzach należałoby unikać jakiejś analizy wiwisekcyjnej. Broń Boże nie należy tego wykorzystywać w politycznych celach.
Opracowałem kiedyś taką teorię etiologiczną zamachów samobójczych i wyróżniłem dwa czynniki, które w koincydencji sprawiają, że ktoś decyduje się na samobójstwo. Z jednej strony są to osobnicze skłonności samobójcze, z drugiej – suicydogenny układ sytuacyjny. Wiele osób przeżywa traumę po utracie kogoś bliskiego i pojawia się u nich ból, smutek, wiele negatywnych emocji – układ sytuacyjny jest taki, że może prowadzić do samobójstwa. Ale jeśli osoby te nie mają skłonności samobójczych, to nie zdecydują się na to.