Sąd w Gdańsku uchylił ponowne umorzenie sprawy Anny Kołakowskiej przez prokuraturę. Radna PiS napisała na Facebooku, odnosząc się do posłanki Agnieszki Pomaskiej (PO), że "trzeba to coś złapać i ogolić na łyso". Jednak Kołakowska zdaje się nie przejmować decyzją sądu. "Nie robi to na mnie wrażenia" – mówi "Dziennikowi Bałtyckiemu".
Prokuratura dwukrotnie umarzała postępowanie wobec radnej partii rządzącej. Zdaniem śledczych polityk PiS słowa o "goleniu na łyso" to wyłącznie wyraz dezaprobaty, a nie wezwanie do naruszenia nietykalności cielesnej, a poza tym wpis Kołakowskiej nie zawiera wulgaryzmów, wiec radna nie powinna stanąć przed sądem. Jednak sąd dopatrzył się w słowach o ogoleniu "tego czegoś" więcej niż prokuratura i dziś uchylił jej decyzję.
Jak przypomina gazeta, "wpis Kołakowskiej odnosił się do zachowania Pomaskiej, która podczas wypowiedzi w Sejmie przedarła na pół kartkę z treścią projektu uchwały [PiS - red.] w sprawie obrony suwerenności Rzeczypospolitej i praw jej obywateli".
Sama radna partii rządzącej twierdzi, że decyzja sądu o skierowaniu sprawy do prokuratury nie robi na niej wrażenia. "Nawet jeżeli miałabym być skazana, nie robi to na mnie wrażenia, pani Pomaska może odwoływać się ile razy chce i od czego chce, może nawet ogolić się na łyso, jeżeli ma taką ochotę" – zapewnia radna Kołakowska.
W maju 2016 r. podczas zamieszek wszczętych przez nacjonalistów w Gdańsku w związku z Marszem Równości, policja zatrzymała córkę radnej Kołakowskiej, Marię. Wcześniej sąd skazał ją na prace społeczne za rozpylenie śmierdzącego gazu podczas odczytu sztuki Golgota Picnic.