Maja Ostaszewska to nie tylko aktorka, ale także aktywna działaczka społeczna. Niektórzy jednak nie podzielają jej zapału to angażowania się w sprawy społeczno-polityczne.
Maja Ostaszewska to nie tylko aktorka, ale także aktywna działaczka społeczna. Niektórzy jednak nie podzielają jej zapału to angażowania się w sprawy społeczno-polityczne. Fot. Newsweek
Reklama.
– Są dwie Maje. Jedna nieobliczalna, szalona, gotowa rzucić się w jakiś pomysł jako pierwsza z grupy, nie do zatrzymania – mówi reżyserka Małgorzata Szumowska. – Ale ma też w sobie coś z pilnej uczennicy. Kiedyś dzwonię do niej rano, a ona zmęczona. Do spektaklu dodała sobie naukę zakończeń nerwowych, bo akurat miała wziąć udział w kampanii społecznej na rzecz niesprzedawania żywych karpi. Jest zadaniowa i silna. Ma w sobie gen wojowniczki, niezgodę na to, jak jest urządzony ten świat – opowiada.
Nieograniczanie się tylko na aktorstwie, ale zaangażowanie się w sprawy słabszych, to właśnie wyróżnia ją na tle jej koleżanek i kolegów "z branży". Widać ją było choćby podczas manifestacji "Ratujmy Kobiety", czy przy okazji akcji ochrony zwierząt futerkowych. – W obecnym klimacie wokół praw kobiet niewiele aktorek odważyłoby się przyjść z naręczem własnoręcznie zebranych podpisów – mówi Krystyna Kacpura z Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
logo
W artykule w tygodniku "Newsweek", Maja Ostaszewska i jej bliscy opowiadają przede wszystkim o zaangażowaniu aktorki w problemy społeczne i polityczne jakie trawią nasz kraj. Fot. Newsweek
– W Polsce panuje schizofreniczny stosunek do aktorów – tłumaczy Ostaszewska. – Z jednej strony idealizuje się nas, przypisuje właściwości bohaterów, których gramy. A z drugiej podważa się prawo do wyrażania swoich poglądów. Ileż razy słyszałam: – Majka, jesteś fajną aktorką, graj i nic nie mów.
– Maja jest jedną z najciekawszych polskich aktorek, osiągnęła prawie wszystko. Ale nie egzaltuje się swoim kunsztem – mówi Szumowska. – Aktorstwo jej nie wystarcza, ona chciałaby zmieniać świat. Czasami mam wrażenie, że bardziej ją wciąga pomaganie i sprawy społeczne niż granie. A to nie wszystkim się podoba, o czym aktorka niejednokrotnie mogła się przekonać, choćby w czasie czarnego protestu. Jednak jej drugie oblicze w żadnym wypadku nie pozwala się wycofać. Za to ciągle zadaje sobie pytanie: "Co można jeszcze zrobić?".
Więcej o dzieciństwie Mai Ostaszewskiej, buddyjskiej tradycji rodziny oraz jej zaangażowaniu w bieżące sprawy Polski można przeczytać w najnowszym wydaniu tygodnika "Newsweek".