Plan zagospodarowania przestrzennego ma chronić przestrzeń miejską.
Plan zagospodarowania przestrzennego ma chronić przestrzeń miejską. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
W Warszawie brak było planu miejskiego. To dokument, który dokładnie definiuje potrzeby urbanistyczne, określa, gdzie mają być domy, gdzie place, skwery, parki, gdzie można zbudować wieżowce, a która ulica ma mieć niską i zwartą zabudowę. Dzięki temu żadna kamienica nie zostanie zburzona tylko dlatego, ze właścicielowi zamarzyło się postawić w tym miejscu biurowiec, nie będą miały miejsca dziwaczne nadbudowy istniejących budynków, a tkanka miejska zaczyna mieć spójny charakter.
Plan obroni kamienice i drzewa
W ostatnich miesiącach głośno było o wycince drzew, także w stolicy. Słynne Lex Szyszko, dopuszczające wycięcie drzewa na własnej posesji sprawiło, że deweloperzy bez żadnych refleksji wycinali wszystko co się dało przygotowując grunty pod przyszłe ewentualne inwestycje. W taki sposób zniknął skwer przed Urzędem Gminy Warszawa Śródmieście, pod toporami padły wszystkie drzewa a na ich miejscu miał stanąć biurowiec. Może już nie stanie.
Jeśli plan zagospodarowania przestrzennego dla Śródmieścia Południowego zostanie przegłosowany na czwartkowej sesji rady gminy, wszystkie przyszłe inwestycje będą musiały być zgodne z jego założeniami. Jeśli na pustym placu przed urzędem plan zakłada istnienie skweru, to jedyną formą handlu będzie sprzedawca lodów w środku lata albo choinek bożonarodzeniowych, o ile oczywiście dostanie pozwolenie na prowadzenie straganu. Skwer wróci do mieszkańców, którzy będą mogli na chwile usiąść na ławce. Niestety, na razie jedyny cień będą dawać okoliczne budynki, na nowe drzewa trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
Nad planem pracowano wiele lat. Czemu tak długo? Są pewne środowiska, którym zależało na chaosie. W gąszczu przepisów i wobec braku ogólnego planu łatwiej było dostać warunki zabudowy dla konkretnej nieruchomości. Deweloperzy z lubością wykorzystywali wszystkie furtki, by tylko nadbudować budynek o kilka pięter, albo kosztem części wspólnej wybudować parking czy obiekt handlowy. O tym, czy dostaną zgodę na budowę czy nie de facto decydował urzędnik miejski. Czasem prowadziło to do różnego rodzaju nadużyć.
Warto też zaznaczyć, że chaos urbanistyczny był niczym mętna woda, w której rekiny biznesu dorabiały się niemałych fortun w wyniku dzikiej reprywatyzacji. Zdaniem naszych rozmówców, którzy jednak pragną zachować anonimowość, właśnie brak całościowego planu zagospodarowania przestrzennego jest jedną z przyczyn, dla której opłacało się handlować roszczeniami. – Dzięki temu, iż w każdej chwili urzędnik mógł dać zgodę na przedstawione przez dewelopera plany budowy, grunty w centrum miasta były szczególnie atrakcyjne – przekonuje nasz informator.
Plan zagospodarowania przestrzennego, który będzie przedmiotem obrad w czwartek zakłada, ze w centrum miasta ma powstać pięć nowych wieżowców. Wszystkie będą się wznosić w pobliżu Dworca Centralnego, który już dziś jest ważnym punktem komunikacyjnym na mapie miasta, a w przyszłości, jeśli rządowi uda się przenieść cały ruch lotniczy do Centralnego Portu Komunikacyjnego pod Warszawą, to stąd właśnie będziemy jeździć na lotnisko w Baranowie szybką koleją. Taka lokalizacja wieżowców staje się tym samym bardzo ważna dla światowych firm, dla których kwestia komunikacji między oddziałami jest bardzo ważna.
Pieniądze, pieniądze...
Działki, na których mają stanąć wieżowce mają ogromną wartość. Można założyć, że tylko jedna działka miejska ma wartość około ćwierć miliarda złotych. Co ważniejsze, zysk ze sprzedaży miejskiego gruntu zasili wydatnie miejski budżet. Jak przekonują zwolennicy uchwalenia planu, te pieniądze mają zostać w przyszłości wydane na warszawskie szkoły i rewitalizację parków.
Przeciwko uchwaleniu planu zagospodarowania przestrzennego Śródmieścia Południowego opowiadają się oprócz handlarzy roszczeniami i deweloperów także członkowie stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Twierdzą oni, że plan jest zły, bo został uchwalony z błędami formalnymi.
Czwartkowa sesja rady gminy będzie szczególnym sprawdzianem dla rządzącej w Warszawie Platformy Obywatelskiej. Może im się udać uchwalić plan, nad którym pracowano od wielu lat i w których to pracach brały udział różne środowiska. Na rok przed wyborami samorządowymi będą mogli wytrącić z rąk oręż swoim przeciwnikom politycznym. Jeśli do tego uda się uporządkować centrum miasta, to skorzystają na tym wszyscy, zarówno politycy, jak i mieszkańcy stolicy.