Polska policja znalazła sobie nowy sposób na łapanie użytkowników dróg, którzy popełniają wykroczenia. Służby coraz chętniej sięgają po nagrania z miejskich kamer i na ich podstawie karzą kierowców – podaje "Rzeczpospolita".
To kolejna metoda, którą chcą zaadaptować polscy policjanci. A przypomnijmy, że już mają do dyspozycji radary, fotoradary, drony i kamery montowane na mundurach. Drogówka chce jeszcze sięgać po zdjęcia z monitoringu miejskiego. Warto dodać, że to nie jest plan na "kiedyś". Pierwsze pilotaże już ruszają.
Taki program ruszył choćby w Bielsku-Białej. Tamtejsi policjanci w centrum monitoringu miejskiego będą wystawiać mandaty kierowcom za wykroczenia wobec pieszych. Jak? Kamery po prostu namierzą tablice rejestracyjnego auta, w którym popełniono wykroczenie. A dalej już będzie mandat.
Po co to wszystko? Pewnie po to, żeby policja mogła wystawić więcej mandatów. Tylko w 2016 roku było ich ponad dwa miliony, czyli o jedną czwartą więcej niż rok wcześniej. A co się wiąże z mandatami, tłumaczyć nie trzeba. Choćby we wrześniu pisaliśmy o piśmie, które wyciekło z włodawskiej komendy, a dotyczyło zbyt małej liczby wystawionych mandatów.