Oto samochód dla ojca, który jeszcze mentalnie nie jest gotowy na kupienie sobie rodzinnego vana
Michał Mańkowski
03 grudnia 2017, 08:34·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 03 grudnia 2017, 08:34
Jak ulepszyć coś, co i tak jest dobre oraz sprzedaje się tak dobrze, że klienci muszą nawet czekać na nowy model pół roku? Zrobić to samo, tylko że „jeszcze bardziej”. Tak właśnie postąpił Volkswagen ze swoim Tiguanem. Postanowiono go ulepszyć, powiększyć i tak oto powstała wersja Allspace popularnego SUV-a. W efekcie dostaliśmy samochód dla wszystkich tych, którzy mentalnie nie czują się na siłach, by kupić sobie rodzinnego vana, ale potrzebują jego właściwości.
Reklama.
Przed wyjazdem na tę premierę dostałem zadanie specjalne. Mój dobry kolega właśnie stoi przed trudnym wyborem nowego auta. Trudnym, bo oczekiwania ma specyficzne i przymierza się do tego już kilka dobrych miesięcy. Ostatnio od strony praktycznej bardzo spodobał mu się Kodiaq, ale mimo wielu pozytywów, nie chciał pakować się do Skody. W międzyczasie pojawił się jeszcze pomysł Hyundaia Grand SantaFe czy nowej Toyoty RAV4. Najchętniej postawiłby na premium, ale tam – jak to zazwyczaj bywa – barierą są koszty. Dlatego ostatnim i chyba najmocniejszym faworytem okazał się być nowy Volkswagen Tiguan Allspace. „Jedź, sprawdź go dokładnie i koniecznie daj mi znać. Reklamują go, ale do tej pory nikt nie był w stanie pokazać mi go w salonie czy udostępnić jazdy próbnej” – usłyszałem na kilka dni przed wyjazdem na premierę.
Wspomniałem o specyficznych oczekiwaniach, dokładnie dwóch. Pierwsze i najważniejsze to… trójka małych dzieci. Drugie to bardzo praktyczny charakter auta, ale jednocześnie nic „tatusiowatego”. Tak, by mimo bycia tatą na kilka etatów, nie być „nudnym tatuśkiem”. To było prawdziwe zrządzenie losu, bo właśnie do takiej grupy osób jest kierowany Volkswagen Tiguan Allspace. To bardzo ciekawy wybór dla każdego, kto nie chce pozbywać się jeszcze złudzeń i przesiadać do typowego tatowozu. Bo na przykład taki Volkswagen Touran to zaskakująco przyjemne auto, które sam mu polecałem, ale mimo wszystko to ciągle rodzinny i nieco nudny van.
W przypadku Tiguana Allspace’a tego problemu nie ma. To pełnoprawny SUV, który swoimi rozmiarami zadowoli nawet naprawdę wymagających kierowców i pasażerów. Jest czymś pomiędzy zwykłym Tiguanem a większym Touaregiem. Stworzono go na podobieństwo Volkswagena Atlasa z amerykańskiego rynku. Swojego starszego brata przewyższa rozmiarami: jest dłuższy, ma szerszy rozstaw osi i większą pojemność. Opcjonalnie można zdecydować się na wersję 7-osobową (+2000 zł), czyli dwa dodatkowe fotele w trzecim rzędzie, gdzie wbrew pozorom wejdą nawet dorośli. Na dłuższe trasy lepiej posadzić tam jednak dzieciaki, bo dorośli będą musieli przesunąć przedni rząd, żeby komfortowo zmieścić nogi, co sprawi, że i drugi rząd będzie się nieco cisnął. Dlatego idealny układ to wielodzietna rodzina.
Jeśli jednak zdecydujemy się na wersję 5-osobową, wtedy mamy bagażnik o pojemności 760 litrów – to o 145 litrów więcej niż z zwykłym Tiguanie. Składając tylną kanapę, dostajecie tyle miejsca, że przeprowadzka z gratami, którą wcześniej robiliście na 5 kursów, tu zajmie wam dwa razy mniej. Jest przestronnie, przemyślanie, po prostu praktycznie. W razie czego jest także podwójne dno w bagażniku, gdzie możecie powrzucać te mniej potrzebne rzeczy. Fotele w drugim rzędzie składa się łatwo i szybko: albo poprzez przyciski na fotelach, albo od strony bagażnika. Jestem niemal pewien, że w zdecydowanej większości przyszli właściciele Allspace’a będą brali wersję z 7 miejscami.
Sam Tiguan Allspace jest nowoczesnym samochodem utrzymanym w bardzo volkswagenowskim stylu z nieco zmienionym przodem. Na pierwszy rzut oka Allspace i zwykły Tiguan są niemal identyczne, różnią się akcentami i małymi dodatkami. Mam podejrzenie graniczące z pewnością, że widząc go na ulicy, masa ludzi nawet nie zorientuje się, że to nowy model. Wielkiej różnicy nie poczuje też kierowca i pasażer w pierwszym rzędzie. Ot, dobra jakość, design zgodny z trendami, ale w sumie Tiguan jak Tiguan. Inna gadka zaczyna się tam, gdzie kończy się pierwszy rząd, bo w środku za sprawą wyżej wymienionych zmian różnicę szybko czuć w praktyce.
Paradoksalnie doszliśmy do czasów, w których dla przeciętnego klienta w tym segmencie nie jest najistotniejsze to… jak samochód jeździ. On wie, że dostanie określoną jakość i tak naprawdę nie poczuje wielkiej różnicy niezależnie od tego, do którego modelu wsiądzie. Kupuje się emocjami i własnym gustem, a także tym, co dostajemy poza „budą czterech kółkach”. Mowa o wszystkich systemach wspierających kierowcę i tym, co de facto mamy zagwarantowane w podstawowych wersjach, a nie musimy dopłacać grubych tysięcy za coś, co wydawałoby się oczywistością.
Tiguan Allspace jest dostępny w trzech wersjach wyposażenia: Trendline (podstawowa, od 117 090 zł), Comfortline (średnia, od 126 790 zł) i Highline (najbogatsza, od 149 890 zł). Mimo że poziomy wyposażenia w Allspace i zwykłym Tiguanie brzmią tak samo, to różnią się tym, co oferują na korzyść tego nowszego.
Pomijając takie oczywistości, które w 2017 roku nie powinny nikogo zaskakiwać jak seryjnie montowana klimatyzacja czy tylne lampy LED, bardzo mocno zaakcentowano kwestie bezpieczeństwa. W wersji Trendline każdy Tiguan Allspace jest seryjnie wyposażony w serię systemów ratujących zdrowie i życie. To np. system automatycznego hamowania po kolizji, system utrzymujący auto na pasie ruchu, system, który monitoruje przestrzeń przed samochodem i w razie czego awaryjnie hamuje oraz rozpoznaje pieszych. I muszę przyznać, że w przypadku Volkswagenów naprawdę czuć, że one działają. Niektórzy mogą być zdziwieni, gdy czują, że w trakcie jazdy kierownica im delikatnie „chodzi”, ale w ten sposób system możliwie precyzyjnie kontruje nasz tor jazdy i pilnuje, żebyśmy nie przejechali białej linii na drugi pas.
Funkcją robiącą duże wrażenie jest kontrolowanie reakcji kierowcy. Gdy kierowca przestanie prowadzić samochód, bo np. zasłabnie i nie będzie wykonywał ruchów kierownicą, ani przyspieszał lub zwalniał, system, który cały czas utrzymuje auto na pasie ruchu, podejmie reakcję. Najpierw dźwiękową, potem kontrolowanym szarpnięciem i zaciśnięciem pasów. Jeśli nadal nie doczeka się reakcji kierowcy, zacznie sam zwalniać, włączy światła awaryjne, zjedzie (o ile to możliwe) na pas z prawej i zatrzyma się.
Silniki w Tiguanie Allspace
Silniki benzynowe (TSI)
• 1.4 (150 KM) / 6-biegowy manual / napęd na przednie koła
• 2.0 (180 KM) / 7-biegowy automat / napęd na cztery koła
• 2.0 (220 KM) / 7-biegowy automat / napęd na cztery koła
Silniki dieslowe (TDI)
• 2.0 (150 KM) / 6-biegowy manual / napęd na przednie koła
• 2.0 (150 KM) / 7-biegowy automat / napęd na przednie koła
• 2.0 (150 KM) / 6-biegowy manual / napęd na cztery koła
• 2.0 (150 KM) / 7-biegowy automat / napęd na cztery koła
• 2.0 (190 KM) / 7-biegowy automat / napęd na cztery koła
• 2.0 (240 KM) / 7-biegowy automat / napęd na cztery koła
Tiguan Allspace może jeździć w kilku trybach jazdy. My w Górach Stołowych mogliśmy w praktyce przetestować opcję „Snow”, bo tam jest już srogo zasypane. Kierowca faktycznie poczuje różnicę w prowadzeniu. Nie poczuje za to żadnych emocji, ale też i nie od tego jest Tiguan Allspace. To samochód, który gwarantuje sporo praktyczności i komfortu. Jest pozycją, którą na pewno powinien rozważyć każdy, kto szuka pojemnego SUV-a, ale jeszcze nie jest w stanie kupić czegoś z segmentu premium. To ciekawe kompromis pomiędzy wygodą, własnym ego i ceną. Zwłaszcza, że całkowite cena ma z każdym rokiem coraz mniejsze znaczenie. Liczy się miesięczna rata, a Allspace w najbardziej podstawowej wersji zaczyna się już od 912 zł/miesięcznie w pakiecie EasyDrive, czyli jeździmy przez trzy lata, a potem oddajemy i bierzemy następnego.