Nie wiadomo do końca, czy miał to być żart, ale wymiana zdań Beaty Szydło z ministrem Szyszką pokazuje niepewność co do przyszłości pani premier.
Nie wiadomo do końca, czy miał to być żart, ale wymiana zdań Beaty Szydło z ministrem Szyszką pokazuje niepewność co do przyszłości pani premier. Fot. Sławomir Kaminski/Agencja Gazeta
Reklama.
Wszystko przebiegało tak, jak przed rozpoczęciem każdego z posiedzeń rządu. Beata Szydło, pod czujnym okiem aparatów i kamer telewizyjnych, witała się ze wszystkimi ministrami. Gdy przyszedł czas na szefa resortu środowiska Jana Szyszkę, doszło do krótkiej wymiany zdań. Moment ten uchwycił operator telewizji Polsat.

– W czwartek mam o 10 teoretycznie audiencję u Franciszka. Co mam zrobić? Zostać? Niech pani premier podejmie decyzję – mówi minister Szyszko do premier, jednak najbardziej znamienna jest odpowiedź Beaty Szydło – Nie, może mnie nie odwołają do czwartku. Niech pan jedzie – te słowa szefowej rządu to kolejny kamyczek do ogródka z napisem "Rekonstrukcja rządu". Nie wiadomo, czy miał być to żart powiedziany specjalnie "pod" telewizyjne kamery, czy rzeczywista obawa premier co do swojej najbliższej przyszłości.
Przypomnijmy, rekonstrukcyjne spekulacje trwają już od kilku tygodni i są bardzo umiejętnie podgrzewane przez Prawo i Sprawiedliwość. Wcześniej zazwyczaj w tych dywagacjach w roli premiera obsadzano Jarosława Kaczyńskiego, wczoraj zaś pojawiła się informacja o tym, że Beatę Szydło na tym stanowisku niemal na pewno zastąpi obecny wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki.
źródło: polsatnews.pl