Słowa rzeczniczki Prawa i Sprawiedliwości potwierdzają poranne nieoficjalne doniesienia – w piątek wszystko powinno być już jasne w sprawie zmian rządzie. Jutro popołudniu ma się zebrać Komitet Polityczny PiS w sprawie rekonstrukcji – poinformowała Beata Mazurek.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
"Może mnie nie odwołają do czwartku" – powiedziała Beata Szydło do Jana Szyszki, gdy ten pytał panią premier, czy może w czwartek lecieć do Rzymu na umówioną audiencję u papieża Franciszka. Słowa pani premier zarejestrowała kamera Polsatu tuż przed rozpoczęciem wtorkowych obrad rządu.
Dziś rano "Rzeczpospolita" poinformowała, powołując się na nieoficjalne źródła, że końcowy odcinek serialu pod tytułem "Rekonstrukcja rządu" jest już całkiem blisko. Władze Prawa i Sprawiedliwości ustaliły już bowiem konkretny kalendarz działań. Zgodnie z nim nowego premiera - a ma nim być Mateusz Morawiecki - oficjalnie mamy poznać w piątek. W następny wtorek zaś premier Morawiecki miałby już wygłosić exspose.
Popołudniowy komunikat rzeczniczki PiS zdaje się potwierdzać nieoficjalne doniesienia. "Komitet Polityczny PiS w czwartek po południu ws. rekonstrukcji rządu" – słowa Beaty Mazurek przekazała na Twitterze Polska Agencja Prasowa.
Już wczoraj rzeczniczka informowała, że "nie jest tajemnicą", iż kandydatura Mateusza Morawieckiego jest brana pod uwagę.
Wszystkie nieoficjalne doniesienia z kręgów PiS wskazują, że rekonstrukcja rządu odbędzie na dużą skalę. W planach jest nie tylko wymiana premiera, ale też i wielu ministrów. Według informacji "Rzeczpospolitej" stanowiska mają stracić m.in. Andrzej Adamczyk, Witold Waszczykowski, Anna Streżyńska, Jan Szyszko i Konstanty Radziwiłł.
"Ja nie przeżywałem takich upokorzeń, jakie są fundowane Beacie Szydło. (...) szkoda mi jej jako człowieka, że jest w tak beznadziejny sposób traktowana" – tak o szykowanych zmianach mówił w rozmowie z naTemat Kazimierz Marcinkiewicz. 11 lat temu prezes PiS zastosował podobny manewr – wówczas też w środku kadencji dokonał zmiany premiera. Wtedy Jarosław Kaczyński zdecydował się osobiście objąć stanowisko szefa rządu.