Chyba wszyscy zwrócili na to uwagę. Ten moment, gdy premier Mateusz Morawiecki ogłaszał z mównicy sejmowej, że na sali jest jego ojciec i on chce mu podziękować. A potem Kornel Morawiecki mówił dziennikarzom, że jest wzruszony i dumny z syna, choć nie zabrakło też ojcowskiej srogości: "Gdyby był złym premierem, należy go szybko zmienić, ale sądzę, że będzie dobrym". Mocno ta relacja ojca i syna wydaje się ostatnio akcentowana. Pomińmy na chwilę politykę. Jak ważni są obaj Morawieccy dla siebie?
Ten pokaz silnych rodzinnych więzi wydaje się niezwykły, gdy przypomnimy sobie inne rodziny zaangażowane ostatnio w politykę albo życie publiczne. Bracia Glińscy, Kurscy, nawet rodzina Rachoniów – oni nie mówią jednym głosem i publicznie nie boją się tego okazywać. – Mój brat idiota – tak o wicepremierze i ministrze kultury powiedział swego czasu jego brat, reżyser, Robert Gliński. – Wstydzę się za niego – to z kolei słowa stryja Michała Rachonia, Janusza, o jego bratanku, głównej twarzy TVP Info.
W przypadku Morawieckich jest zupełnie na odwrót. Tu idzie pozytywny przekaz w obie strony – i syna, i rodzica. Wsparcia, dumy, jakby zwyczajnie dziecko osiągnęło sukces, a rodzice muszą się tym pochwalić. – Mój ojciec jest dziś tu obecny. To dla mnie wielkie osobiste przeżycie. To on nauczył mnie, że drugi człowiek, wolność, solidarność i sprawiedliwość są najważniejsze. Dziękuję ci za wpojenie mi tych wartości – powiedział w expose nowy szef rządu.
– Rozmawiałem z synem w nocy. Prosił mnie o błogosławieństwo na ten nowy, trudny i ważny czas dla Polski, i dla niego – opowiadał potem dziennikarzom Kornel Morawiecki.
Trudno dociec osobom postronnym, jak bliskie relacje łączyły obu polityków kiedyś, wiele lat temu, w dzieciństwie Mateusza Morawieckiego i w jego młodości. Takie prawdziwe, z życia zwykłego Kowalskiego, gdy ojciec z synem np. idą razem na piłkę, czy do kina. Ich relacja nie była przecież zwyczajna i trudno ją uchwycić w tradycyjnych ramach.
"Na 100 procent miał na niego wpływ"
W IX LO we Wrocławiu, do którego chodził Mateusz Morawiecki, pamiętają go świetnie. – W tamtym czasie pan Kornel ukrywał się, więc tych relacji nie było. Mateusz był młodym człowiekiem w trudnych czasach – mówi nam krótko Izabela Koziej, dyrektorka liceum, która uczyła nowego premiera historii. Do dziś, jak słyszę Mateusz Morawiecki odwiedza szkołę, ma spotkania z młodzieżą, opowiada o sobie, prowadził zajęcia z bankowości, w 2016 roku ufundował nagrody książkowe na koniec roku.
– Jego ojciec był permanentnie nieobecny w domu – to również pierwsze skojarzenie jednego z jego dawnych kolegów z Wrocławia. Nie było go fizycznie przez 7 lat życia młodego człowieka, który w tym czasie osiągnął pełnoletność. – Ale na 100 procent Kornel Morawiecki miał na niego ogromny wpływ duchem. Był bohaterem politycznym, legendarnym opozycjonistą, który stworzył organizację, uznawaną w PRL za wroga numer 1. To wszyscy wiedzieliśmy, choć on o tym nie opowiadał. Raczej trzymał to w sobie.
"Mateusz już w wieku 11 lat był uświadomiony konspiracyjnie" – pisze dziś"Polityka". I, powołując się na książkę Igora Janke "Twierdza. Solidarność Walcząca – podziemna armia", informuje, że "zszywał, sklejał i układał w sterty gotowe gazety; jako kolporter przemierzał miasto tramwajami ze sportową torbą wypełnioną bibułą; potem sam drukował i publikował w "Biuletynie Dolnośląskim". Miał 13 lat, gdy w 1981 roku ojciec zaczął się ukrywać. Gdy zaczął studia, Kornel Morawiecki został aresztowany.
Gdy je kończył, napisał pracę magisterską o organizacji, którą w 1982 roku założył jego ojciec. "Geneza i pierwsze lata „Solidarności Walczącej”" – nosi tytuł i można ją znaleźć na stronie SGH." Podjąłem ten temat w pierwszej pracy magisterskiej z historii" – przyznał w rozmowie z portalem wPolityce.pl. były minister finansów.
"Pytał o odznaczenie dla ojca"
Warto przeczytać jego biogram w Encyklopedii Solidarności. I można się tylko domyślać, jak silnie - duchowo – nastolatek (urodzony w 1968 roku) musiał być związany z ojcem.
Mateusz Morawiecki
Od 1980 drukarz niezależnego pisma „Biuletyn Dolnośląski”. Od 13 XII 1981 uczestnik malowania napisów na murach, zrywania komunistycznych flag, rozwieszania transparentów, rozklejania plakatów i ulotek, druku i kolportażu podziemnych pism, demonstracji organizowanych przez wrocławską opozycję, w czasie których parokrotnie dotkliwie pobity.
1983-1986 po rewizjach w mieszkaniu (prawie cotygodniowych) wielokrotnie zatrzymywany i przesłuchiwany ws. ukrywającego się ojca – Kornela Morawieckiego i innych działaczy, w czasie przesłuchań używano wobec niego przemocy fizycznej, grożono bronią palną oraz wyrządzeniem krzywdy matce i siostrom.
Od 1983 współpracownik Solidarności Walczącej, od 1987 struktury uczelnianej NZS na UWr. By uniknąć zatrzymania, w czasie matur przebywał na oddziale szpitalnym, który opuszczał w towarzystwie świadków tylko na egzaminy. W XI 1987 zatrzymany i pobity w czasie rozwieszenia transparentu na rusztowaniach przy pl. T. Kościuszki we Wrocławiu. Od 1987 członek zespołu redakcyjnego „Biuletynu Dolnośląskiego”, autor także w „Solidarności Walczącej” i in. pismach. W V 1988 i V 1989 uczestnik strajków okupacyjnych na UWr. Czytaj więcej
– Pamiętam go z tamtego okresu, że utrzymywał dystans do innych środowisk działających w opozycji. I zapamiętałem to jako element pewnego poczucia wyższości. Jakby było w nim takie przekonanie, że owszem, ich działalność jest ważna, ale że raczej to jest zabawa w opozycję. Bo prawdziwą, niebezpieczną, walkę z komuną prowadzi jego ojciec. A on jest jej częścią. To na 100 procent był wpływ ojca – mówi nam jego dawny znajomy z Wrocławia. Według niego młody Mateusz bardzo był w niego wpatrzony.
A potem, wiele lat później, gdy PO była u władzy, niektórzy pamiętają, o czym Matusz Morawiecki bardzo chętnie rozmawiał. – Podczas różnych spotkań bardzo często poruszał temat odznaczenia dla ojca. Nie to, że miał żal, ale nie rozumiał, dlaczego prezydent Komorowski nie odznacza jego ojca za okres lat 80. – mówi nam jeden z polityków dzisiejszej opozycji. To jego zdaniem pokazywało, jak ważny jest dla niego ojciec. – To nie były rozmowy o bieżącej polityce, ale bardzo często powracał do tematu ojca – słyszę.
"To nie jest taki zimny bankster"
A ojciec wraca do tematu syna. W różnych kontekstach. W wywiadach. – Apeluję o to do syna Mateusza. Emeryci jak żadna inna grupa mają najciężej, więc każda pomoc na święta będzie dla nich bardzo ważna – mówił w rozmowie z Super Expressem o 500+ dla emerytów przed Bożym Narodzeniem (z czego ostatecznie nic nie wyszło). – Jego działania są nakierowane społecznie. To nie jest taki zimny bankster, jak go przedstawiają – bronił go teraz przed dziennikarzami.
Od jakiegoś czasu to on, ojciec, mocno wierzył, że jego syn będzie najlepszym premierem. Mówił też otwarcie: "Myślę, że rekonstrukcja rządu nie obejmie mojego syna. Jest tam najlepszym ministrem". Po expose też padły mocne, ojcowskie słowa: "Niech Polacy wykorzystają mojego syna. Niech jego wiedza i talenty zostaną wykorzystane".
Poszli innymi drogami politycznymi, to fakt – junior z PiS, senior z Kukiz'15. Sytuacja potem się zmieniła. Kornel w pewnym momencie też przeszedł na stronę PiS, choć teraz zarzeka, że nie wstąpi w szeregi tej partii.
– Moim zdaniem jednoznacznie opowiedział się po stronie PiS w momencie, gdy jego syn został wicepremierem. A to pokazuje, że być może ich więź rodzinna jest ważniejsza niż ta polityczna – mówi nam polityk opozycji.
"Był taki bardzo uparty, był trudnym chłopakiem. Przegrywał ze mną w szachy, któregoś razu powiedziałem mu: "jesteś małym chłopcem, nie możesz wygrać". Zacząłem mu kupować książki, powiedziałem, że jak ze mną wygra, to kupię mu konia. Za rok wygrał". Czytaj więcej