Marcina Komorowskiego, który przeszedł do Tereka Grozny, będzie bardzo trudno zastąpić.
Marcina Komorowskiego, który przeszedł do Tereka Grozny, będzie bardzo trudno zastąpić. fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta

Najpierw była Chelsea Londyn, która mając już w składzie dwóch wysokich napastników - Anelkę i Drogbę - ściągnęła dodatkowo do siebie Fernando Torresa. I miała w ten sposób trzech niemal identycznych piłkarzy. A czy teraz podobnego błędu nie robi Legia Warszawa? Do klubu niedawno trafili dwaj uznani w Europie ofensywni piłkarze, mimo że na tych pozycjach występować mogą zdolni młodzi Polacy. Tymczasem na środku obrony i w środku pola pojawiła się pustka. Godnych następców tych, którzy odeszli, na tych pozycjach nie widać. Ale może przesadzamy? Postanowiliśmy porozmawiać z Marcinem Rosłoniem, który mecze ligi polskiej komentuje w Canal Plus. A wcześniej był piłkarzem Legii, właśnie środkowym obrońcą.

REKLAMA
Klub z Łazienkowskiej pozyskał właśnie Nacho Novo i Ismaela Blanco - dwóch uznanych w Europie ofensywnych piłkarzy. Ale czy to właśnie w tych formacjach wymagał największych wzmocnień?
Chyba wiem do czego pan pije. Dla mnie największe braki Legia ma w tej chwili na środku obrony. No bo kto może godnie zastąpić Marcina Komorowskiego?
Rozmawiałem przed chwilą ze Stefanem Białasem. Stwierdził, że wierzy w odbudowanie formy Inakiego Astiza i Dicksona Choto.
Dla mnie oni nie reprezentują już tego poziomu co kiedyś. Poza tym w ubiegłym sezonie nie grali w pierwszym składzie. Ja sam grałem kiedyś w Legii na pozycji stopera i wiem jak ciężko jest w takiej sytuacji wrócić. Jak ciężko na powrót przyzwyczaić się do regularnych występów. Rozmawiałem niedawno z Maciejem Murawskim (były piłkarz Legii, też pracuje w Canal Plus - przyp. aut.) i on powiedział to samo, co Białas. Ale ja mam inną opinię. Nie ukrywam, że najbardziej boję się o obsadę tej właśnie pozycji.
Tym bardziej, że Marcin Komorowski świetnie rozumiał się z Michałem Żewłakowem.
Oni są różni od siebie, grają w odmienny sposób i dzięki temu świetnie się uzupełniali. Szkoda mi "Żewłaka", myślę, że ta sytuacja jest dla niego trudna. W meczach sparingowych grał obok Komorowskiego, tak samo na początku rundy wiosennej i w Lidze Europy ze Sportingiem Lizbona. A teraz będzie musiał równie dobry duet utworzyć z innym kolegą z drużyny.
Co łatwe nie będzie.
Komorowski walczył, był takim fighterem, poza tym ma dobrą lewą nogę, a wcześniej grał właśnie na boku obrony. Z kolei Żewłakow zajmował się przewidywaniem co zrobi rywal, notował przechwyty. Gra nogą prawą. Pod tym względem to był perfekcyjnie skonstruowany duet stoperów.
Jaki będzie ten nowy?
Nie chcę spekulować. Ale mam teraz tylko jedną nadzieję. Że nikt w Legii nie wpadnie na pomysł, by na środek obrony przesunąć Kubę Wawrzyniaka. To, mówiąc łagodnie, nie byłaby zbyt dobra myśl.
Z Legii odszedł nie tylko podstawowy stoper, ale i kluczowy defensywny pomocnik. Ze Sportingiem trener Skorża na pozycji Ariela Borysiuka wystawiał Kubę Rzeźniczaka. Trochę to zaskakujące…
Dziwię się temu, bo moim zdaniem Ivica Vrdoljak i Janusz Gol to wystarczające zabezpieczenie tyłów. Przed nimi przydałby się ktoś prowadzący grę, mający na boisku swobodę, dogrywający piłki do przodu. Tu kandydat jest jeden, najlepszy - Miroslav Radović. Zresztą słyszałem, że Legia już w niedzielę we Wrocławiu ma tak właśnie zagrać. Oby. A co do Janusza Gola to on może być takim Yaya Toure z Manchesteru City.
Na pewno nie obraziłby się za takie porównanie.
Toure był kiedyś piłkarzem bardziej ofensywnym. Ale gdy do Manchesteru przyszły wielkie gwiazdy, świetni napastnicy, wycofał się na pozycję klasycznego defensywnego pomocnika. Obok niego gra Gareth Barry, przed nimi genialny Hiszpan David Silva. Podobnie może być z Legią i Januszem Golem. Stąd ta analogia. Oczywiście przy wszystkich proporcjach.
Jeżeli by spojrzeć na młodych piłkarzy Legii, wychowanków Akademii, to największy ich wysyp mamy w ofensywie, prawda?
Zgadza się.

Fragment tekstu z Weszlo.com:

Teraz pytanie - jak Maciej Skorża pomieści w składzie Ljuboję, Radovicia, Novo i Blanco? Najwyraźniej z marzeniami o grze w pierwszym składzie mogą się powoli żegnać Michał Żyro czy Rafał Wolski, a już kompletnie zbędni staną się Michał Kucharczyk i Jakub Kosecki.

To nie boi się pan, że Novo i Blanco, wiadomo - zarabiający krocie - zabierać im będą miejsce w pierwszym składzie? Bo przecież oni muszą grać. Mają nazwiska, ściągną na stadion kibiców.
Przede wszystkim ja się bardzo cieszę, że polski zespół może ściągnąć do siebie ludzi o takich nazwiskach. Że Legię stać na tak wysokie kontrakty. Oczywiście trochę szkoda, że są to takie transfery "last minute", że nie mogli się ograć z drużyną. Ale nie widzę tutaj zagrożeń. Przecież ci wychowankowie pokazali już klasę. Już teraz mają w klubie wyrobioną dobrą pozycję.
Pamiętam takie mecze, gdy Polaków w Legii było dwóch, trzech w składzie. Na pewno "to se ne vrati"?
Zgadza się, były takie spotkania, gdzie na boisku biegało 9 obcokrajowców. Ale teraz te proporcje wróciły do normy. Myślę, że to jest w ogóle bardzo dobry układ. Kilku uznanych zagranicznych piłkarzy i liczna młodzież, mająca się od kogo uczyć. Wie pan ilu ludzi z Młodej Legii, z Młodych Wilków, mieściło się ostatnio w szerokiej kadrze klubu?
Nie, nie wiem
Jedenastu. Drużynę można by sformować.