Teoretycznie – pracował w TVP jako dziennikarz. Jednak praktyka pokazała, że bardziej wykonywał tam polityczne zlecenia niż zadania dziennikarskie. Wyglądało już na to, że Telewizja Polska na dobre pożegnała się z Ziemowitem Kossakowskim, ale nie... "Jest nie do wyrzucenia" – pisze o nim branżowy serwis press.pl.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Ziemowit Piast Kossakowski swoją przygodę dziennikarską rozpoczął od... kandydowania w wyborach samorządowych z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. Wspólne zdjęcie z posłem Jackiem Sasinem miało być przepustką do Rady Dzielnicy stołecznego Ursynowa – stało się trampoliną do kariery w Telewizji Polskiej.
Ale na pracę w TVP zasłużył znacznie bardziej niż samym tylko kandydowaniem z list PiS-u – w prezydenckiej kampanii wyborczej zasłynął tym, że jako "przypadkowy przechodzień" zaczepił Bronisława Komorowskiego i wylał mu swe żale – że nie ma pracy, że jest zmuszony do emigracji, że ma już bilet do Norwegii.
Zaskakujące mogą być zatem słowa prezesa TVP z wczorajszego wywiadu dla "Dziennika Gazety Prawnej". Jacek Kurski stwierdził, że Kossakowski "chyba wróci od nowego roku. Czeka go degradacja. Będzie terminował w WOT albo w portalu". Dlaczego? Czyżby był niezatapialny? Wygląda na to, że tak – twierdzi branżowy serwis press.pl, powołując się na anonimowego informatora z TVP. I to pomimo faktu, że Pereira nie wyobraża sobie dalszej współpracy z Kossakowskim.
"Kossakowski nie dogadywał się z wydawcami i współpracownikami. Z drugiej strony, gdy trzeba było uderzyć w lekarzy rezydentów, to właśnie jego wysyłali. Wówczas był użyteczny. Jedno jest pewne - Kossakowski jest nie do wyrzucenia."