Ryszard i Patryk Wilińscy. Ojciec i syn przebywają w więzieniu za pedofilię. Dorota Wilińska – żona i matka – ma wyrok w zawieszeniu, bo zataiła prawdę o postępowaniu mężczyzn. Kobieta niesłusznie trafiła jednak do rejestru pedofilów. Na prawdziwe pedofilki prawie nikt nie zwraca uwagi. Na ich temat rozmawiamy z seksuologiem prof. Zbigniewem Lwem-Starowiczem.
Czy zjawisko pedofilii wśród kobiet jest marginalne?
I tak, i nie. Jeśli weźmiemy pod uwagę ilość skazanych kobiet za pedofilię, mamy do czynienia z marginalnym zjawiskiem. W porównaniu do mężczyzn są to promile. Mówimy teraz o kobietach, które zostały skazane za pedofilię, ale de facto zjawisko jest większe. Nie brak zachowań pedofilnych, wobec których brak oskarżeń. Wynika to z tego, że rzadko występują jawne akty pedofilii, które polegałyby np. na penetracji dziewczynki lub chłopca. Do skazania dochodzi np. za filmy pedofilskie z udziałem dorosłych kobiet. Ale gdy matka śpi ze swoim dojrzewającym synem – trzynastoletnim czy piętnastoletnim – to nikt przecież takiej kobiety nie oskarży. Samo dziecko też nie zgłosi pretensji o to, że matka go pieści i obejmuje. Kobieta pedofilka osiąga wówczas seksualną przyjemność – zresztą nieraz wypieraną – i nie jest nawet podejrzewana o pedofilne skłonności.
Co jeszcze można nazwać niejawnym aktem pedofilii, który pozornie wygląda niegroźnie?
Jest cała klasyfikacja pedofilii. Począwszy od najłagodniejszych form, jak erotyczne rozmowy, które podniecają, po pieszczoty, dotykanie, wspólne spanie z ocieraniem, aż do pełnego zachowania seksualnego z penetracją. Najczęściej zachowania pedofilne są zawoalowane. Przykładem jest kobieta, która nakłania sześcioletniego synka, by ssał jej piersi. Są kobiety, które osiągają wtedy orgazm sutkowy. Gdyby ktoś zobaczył taką matkę, jak pozwala ssać piersi dziecku, powiedziałby: „Zwariowana matka, która przedłuża pociesze dzieciństwo”. Nie, to nie jest zwariowana matka – rodzicielka nie traktuje syna jak dwuletniego dzidziusia, tylko czerpie erotyczną satysfakcję.
Mam wrażenie, że jest dokładnie tak jak powiedział pan profesor. Wszyscy machną ręką na problem. Nie zauważą prawdziwych intencji, które stoją za pewnymi zachowaniami.
Definicja pedofilii jest bardzo oczywista. Są nią zachowania wiążące się z ciałem dziecka, które dorosłemu sprawiają przyjemność i wiążą się z zaspokajaniem potrzeb seksualnych. Trudno jednak takie rzeczy odkryć, bo ktoś musi ujawnić, co się dzieje. Dziecko na ogół nie wystąpi przeciwko matce. Zdarza się jednak, że czasem coś nie gra w związku małżeńskim, bo matka dziwnie się zachowuje, i dochodzi wówczas do spraw rozwodowych. Spotkałem się z przypadkami, gdzie mężczyźni zakładali kamery w mieszkaniach, i dopiero wtedy prawda o matkach pedofilkach wychodziła na jaw.
No i teraz, która kobieta pójdzie siedzieć za zawoalowane zachowania seksualne? Żadna. Wszyscy uznają problem za lekkie wynaturzenie macierzyństwa i nie spojrzą na niego w kategoriach erotycznych. Tak samo pod pedofilię nie podciąga się ocierania o dziecko podczas wspólnego spania.
Ponadto, trudno, by społeczeństwo widziało problem, który nie jest nagłośniony. O mężczyznach pedofilach słyszymy codziennie doniesienia w mediach, więc ludzie sądzą, że tylko ich dotyczy zjawisko.
A czy kobiety nie starają się walczyć ze swoim zaburzeniem seksualnym? W końcu mówi się, że o wiele chętniej niż mężczyźni mierzą się z własnymi słabościami.
Nie zgłaszają się do seksuologów z prośbą o leczenie ze względu na skłonności seksualne do dzieci. Nie widzą tego problemu w kategorii choroby. Mężczyźni potrafią z kolei przyjść i powiedzieć: „Panie Doktorze, nie chcę iść do więzienia, a pociągają mnie dzieci. Niech się pan mną zajmie”. Płeć przeciwna tak nie postępuje, ponieważ podciąga swoje zachowania pod uczucia, podczas gdy dla innych jest to przekroczenie pewnego dystansu.
Wróćmy do ofiar pedofilii. Czy u dzieci, które były wykorzystywane przez matki, mogą wystąpić w dorosłym życiu dewiacje seksualne?
Może być różnie. Jednym dzieciom nie stanie się nic, a u drugich pojawi się pewne specyficzne upodobanie. Jeśli – przykładowo – mężczyzna, który jako dziecko przez kilka lat ssał piersi matki, uwielbia je później u innych kobiet, nie jest to wielka spraw. Chyba że stał się już zupełnym fetyszystą i poza piersiami nie widzi nic innego u kobiet.
A czy w następstwie wykorzystywania seksualnego może dojść do erotycznego fantazjowania na temat rodzicielki?
Na ogół nie prowadzi to do fantazji seksualnych z matką. Mówię to w oparciu o przypadki moich pacjentów, którzy mieli doświadczenia erotyczne z własnymi matkami. Owszem, mogą za wybranki wybierać kobiety „matkopodobne”. Nie stwierdzę jednak, by u większości owocowało to jakimiś większymi patologiami.
Tacy mężczyni będą np. wiązali się ze starszymi od siebie kobietami, np. o 12-15 lat, lecz mogą być z tego udane związki. Może być jednak oczywiście też tak, że dany mężczyzna znienawidzi kobiety, postrzegając zachowanie matki jako głęboką patologię. Nie dzieje się tak jednak w wypadku, kiedy pedofilką nie była matka, tylko ciotka czy starsza siostra albo zupełnie obca osoba.
No właśnie. Jak pokazują statystyki, najwięcej pedofilów można spotkać w szkołach. Czy są jakieś konkretne zawody, które upodobały sobie pedofilki?
Badania amerykańskie mówią, że pedofilki chętnie zostają opiekunkami do dzieci. Jest to jednak specyfika Stanów Zjednoczonych, gdzie standardowo do dzieci wynajmuje się opiekunki. Dlatego trudno mówić o grupie zawodowej w Polsce, jak np. nauczycielki w przedszkolach czy – choć trudno tu mówić o zawodzie – zakonnice.
Policja zatrzymała ostatnio ośmiu mężczyzn podejrzanych o wykorzystywanie seksualne dziewięcioletniego chłopca z Niemiec. Dziecko było gwałcone za przyzwoleniem matki i jej partnera. Czy takie zjawisko kwalifikuje matkę jako pedofilkę, czy to po prostu okrutny sposób na wzbogacenie się?
Nie wiadomo, czy jest to psychopatka, która chciała mieć pieniądze, czy kobieta bez granic seksualnych. W takich wypadkach zwykle przemawia motyw finansowy. W Polsce takie zjawisko nie występuje, problem dotyczy przede wszystkim biedniejszych krajów.