Dziennikarka TVN Dorota Wellman poczuła się zniesławiona słowami pisarza Jacka Piekary zamieszczonymi na Twitterze
Dziennikarka TVN Dorota Wellman poczuła się zniesławiona słowami pisarza Jacka Piekary zamieszczonymi na Twitterze Fot. Łukasz Krajewski / Agencja Gazeta

Na Twitterze trwa burza po wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie w sprawie o ochronę dóbr osobistych, którą pisarzowi Jackowi Piekarze założyła dziennikarka Dorota Wellmann. Sąd uwzględnił zaocznie wszystkie roszczenia Doroty Wellman - nakazał Piekarze wykupienie skierowanych do niej przeprosin w "Gazecie Wyborczej” za 435 tys. zł, wpłacenie 25 tys. zł na jedną z fundacji oraz pokrycie 6 tys. zł kosztów procesu. Pisarz twierdzi, że to zamach na wolność słowa.

REKLAMA
O wyroku pisaliśmy tutaj. Przypomnijmy, że chodzi o wpis Piekary, który w seksistowski sposób skrytykował dziennikarkę za udział w "czarnych marszach”. "Do aborcji potrzebne jest zapłodnienie... Do zapłodnienia potrzebny jest seks...Dobrze wiedzieć, że Dorocie Wellman nie grozi aborcja!" – napisał w 2016 roku pisarz na Twitterze oraz dołączył zdjęcie dziennikarki TVN.
Odpowiedzialność za słowa
Wellman domagała się zwrotu kosztów procesu, przeprosin, wykupienia reklam w "Gazecie Wyborczej” i przelewu na konto jednej z fundacji; łącznie ponad 470 tys. zł. Ostatecznie zapadł wyrok zaoczny, uwzględniający wszystkie wnioski powoda i uprawomocnił się.
W sieci wylało się morze oburzenia, że to "zamach na wolność słowa i powrót cenzury bocznymi drzwiami". "To najdroższy tweet w historii polskiego Twittera” – napisał Sebastian Kaleta, były rzecznik resortu Ziobry, a obecnie członek komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji. Politycy PiS i prawicowi publicyści przedstawiają całą sprawę jako kolejny argument na słuszność zmian w wymiarze sprawiedliwości i rozprawienia się z "nadzwyczajną kastą".
Ale jest też wiele głosów wsparcia dla Wellman, która pokazała jak się bronić przed chamstwem w sieci.
Hejt na sędzię
Lustrowana i hejtowana jest przy okazji sędzia Agnieszka Wlekły-Pietrzak, która wydała orzeczenie. "Tuleya w spódnicy” – pisze o niej prawa część Twittera porównując sędzię do znienawidzonego w obozie "dobrej zmiany" sędziego Igora Tulei. Użytkownicy Twittera wypominają jej, że orzeka także w sprawie przeciwko prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu z powództwa aktywistki Obywateli RP, która poczuła się zniesławiona słowami prezesa PiS o "gorszym sorcie”.
Wokół wyroku w sprawie Wellman-Piekara narosło wiele nieporozumień. Spróbujmy je wyjaśnić.

1. "Wyrok zapadł zaocznie, jak w sądzie kapturowym, a pozwany nie mógł się bronić"

Piekara kreuje się na ofiarę systemu, żali się publicznie nie wiedział ani o rozprawach, ani o finalnej decyzji sądu. Relacjonuje, że o wszystkim poinformował go dopiero komornik. Dlaczego? Pisma z sądu z wezwaniem na rozprawy zostały wysłane na stary adres zamieszkania pisarza, gdzie już nie mieszka. Tymczasem wyrok zaoczny to nie jest w polskim prawie nic nadzwyczajnego. Dość często zdarzają się podobne sytuacje, w których sąd wydaje wyrok zaocznie, bez obecności drugiej strony. Najczęściej osoba poszkodowana w takim procesie, tłumaczy się właśnie, że nie odebrała wezwania i tym samym nie znała terminu rozprawy. "Sąd sprawdza PESEL, aby doręczać na adres zameldowania. A gdy się nie dba o swoje interesy i nie bierze udziału w sprawie to: 1) twierdzenia w pozwie sąd uznaje za zgodne z prawdą; 2) wyrok jest wykonalny od razu po wydaniu - więc i komornik może działać" - skomentował na Twitterze adwokat Marcin Surowiec.

2. "Proces ma charakter polityczny, bo sąd odrzucił wniosek o odwołanie, a sędzia prowadzi m.in. sprawę przeciwko prezesowi PiS"

Zażalenie Piekary na wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie zostało odrzucone. Pisarz rozważa skierowanie sprawy do Strasburga, jeśli nie dojdzie do procesu z jego udziałem. "Węszę spisek natury towarzysko-politycznej i to, że chcą Wellmanową uratować i nie dopuścić do procesu” - napisał. Od wyroku  zaocznego można wnieść sprzeciw w ciągu 2 tygodni. Piekara tego nie zrobił, dlatego zostało wszczęte postępowanie egzekucyjne. Dopiero wówczas pisarz wniósł wniosek o przywrócenie terminu na wniesienie sprzeciwu. Wniosek został odrzucony, dlatego pisarz zapowiada złożenie zażalenia na decyzję sądu. Bartosz Węglarczyk z Onetu przypomniał, że latem ub.r. uprawomocnił się wyrok sądowy nakazujący Tomaszowi Lisowi przeprosić posłankę PiS Krystynę Pawłowicz i zapłacić jej 40 tys. zł zadośćuczynienia za artykuł w "Newsweek Polska”. - "Tak samo było z procesem posłanki Pawłowicz przeciwko Tomkowi Lisowi. Przegrał tak samo jak Piekara. Radocha w mediach rządowych i prorządowych była wówczas wielka. No to teraz wypadałoby połknąć język..." - skomentował Węglarczyk.

3. "Dorota Wellman domagając się prawie pół miliona złotych odszkodowania chce puścić Piekarę w skarpetkach ”

Dorota Wellman nie zażądała pieniędzy dla siebie. – Zażądała 25 tys. zł na cel społeczny i przeprosin w dwóch nośnych tytułach prasowych –tłumaczyła w portalu gazeta.pl mec. Anna Kruszewska, reprezentująca Wellman. – Na pewno celem pani Doroty Wellman nie jest finansowe niszczenie Jacka Piekary. Celem było uzyskanie przeprosin i przywrócenie ładu w dyskusji mającej miejsce w przestrzeni publicznej - zapewnia mec. Kruszewska.
logo
Pisarz Jacek Piekara kreuje się na ofiarę systemu fot. Materiały prasowe/Fabryka Słów
Tymczasem Piekara wyliczył, że publikacja przeprosin w mediach, poniesienie kosztów sądowych i wsparcie organizacji charytatywnej będzie go kosztować łącznie ok. 470 tys. zł. (główny wydatek to koszty publikacji przeprosin: 427 tys.). – Żądaliśmy przede wszystkim przeprosin na Twitterze i usunięcia tweetu. Ani jedno, ani drugie do dnia dzisiejszego nie zostało wykonane. A to nie kosztuje przecież nic – wyjaśnia pełnomocniczka Wellmann. Piekara powtórzył, że nie zamierza usuwać z konta tweeta na temat Doroty Wellman.