– W Polsce odradzają się najgorsze ruchy. To efekty nieodpowiedzialnej polityki. Bo przecież to politycy z pierwszych stron gazet wspierają tego typu działania w mniejszym lub większym stopniu – stwierdza w rozmowie z naTemat Mieczysław Kieca. Prezydent Wodzisławia Śląskiego przypomina, że członkowie "Dumy i Nowoczesności" uczestniczyli także w Marszu Niepodległości w Warszawie. Jego zdaniem ABW powinno inwigilować takie środowiska. – A niestety trzeba powiedzieć sobie wprost, że w Polsce coraz częściej ze strony politycznej mamy przyzwolenie na tolerowania skrajnych zachowań – zaznacza.
Dziennikarze "Superwizjera" w reportażu telewizyjnym pokazali, jak członkowie stowarzyszenia "Duma i Nowoczesność" czczą Adolfa Hitlera. Spotykają się co roku z okazji urodzin "Führera", śpiewają faszystowskie piosenki i chwalą wodza nazistowskich Niemiec pod niebiosa. – Hitler był gentlemanem, nie przeklinał. Kobiety go uwielbiały, a dzieci kochały – przekonywali na jednej z takich imprez polscy neofaszyści. Hucznie świętowali w pobliżu Wodzisławia Śląskiego (woj. śląskie). Na materiał TVN natychmiast zareagowali politycy wszystkich partii, ale i burmistrz miasta, które wielu osobom w Polsce już kojarzy się z neonazizmem.
Całkowite oburzenie. Nie wyobrażam sobie, żeby w XXI wieku w Polsce, a tym bardziej w Wodzisławiu Śląskim, mieście które ma za sobą trudną historię i w którym kończył się Marsz Śmierci, działały osoby, które postępują tak, jak nie powinien działać żaden Polak. Nie mam litości dla osób popierających ideologię nazistowską, wspierających zachowania faszystowskie, szerzących poglądy całkowicie dla mnie niezrozumiałe.
Zna pan te osoby?
Absolutnie nie. Ani jako prezydent, ani jako mieszkaniec Wodzisławia. Nie miałem z tymi osobami kontaktu. Chociaż przyznam, że od poniedziałku docierały do mnie informacje, że niektórzy wiedzą, kim są, że znają je np. ze szkoły. Nie były to więc osoby całkowicie anonimowe.
Wspomniał pan, że zarówno pan, jak i mieszkańcy Wodzisławia czujecie "grozę i obrzydzenie". Wzbudziło to duże emocje wśród mieszkańców miasta?
Wydarzenia ukazane przez dziennikarzy "Superwizjera" wzbudziły w nas wszystkich ogromne emocje. Od momentu emisji reportażu przez cały czas odbierałem mnóstwo telefonów w tej sprawie. O tym, co się stało, rozmawiałem też z uczestnikami tegorocznych obchodów Marszu Śmierci, które w Wodzisławiu Śląskim organizowane są od kilku lat. Zarówno we mnie, jak i w osobach, które z Oświęcimia szły tą samą trasą, co ofiary przed 73 lat, nie ma zgody na takie zachowania.
Co zrobicie, by nie być kojarzonym z neonazistami?
Nie mamy żadnego wpływu na to, co się stało. To mogło dotknąć każde miejsce w Polsce. Otrzymałem informację, że to tak naprawdę nie byli mieszkańcy Wodzisławia, ale sąsiednich miast.
Jeżeli zapyta mnie pani o możliwości prawne, to moglibyśmy tylko wystąpić do sądu z wnioskiem o zaprzestanie działania na szkodę dobrego imienia miasta przeciwko stowarzyszeniu wymienionemu w tym reportażu. Prawnicy analizują taką możliwość.
Ponadto, nadal będziemy prowadzić działania ukierunkowane na edukację w tym temacie wodzisławskich dzieci i młodzieży.
Chcę podkreślić, że wszyscy musimy zrozumieć jedno: w Polsce każda grupa ma możliwość, by zarejestrować stowarzyszenie i każda je zarejestruje, korzystając z wzoru poprawnego statutu. Nikt na bazie takiej prostej kontroli – jeśli dokumenty są sporządzone zgodnie z prawem – nie ma możliwości odmowy rejestracji stowarzyszenia. Czym innym są organy ścigania, państwowe służby. ABW powinno inwigilować tego typu środowiska. A niestety trzeba powiedzieć sobie wprost, że w Polsce coraz częściej ze strony politycznej mamy przyzwolenie na tolerowanie skrajnych zachowań.
Marsze, wzywanie do antysemityzmu – odradzają się najgorsze ruchy w Polsce. Tak jakbyśmy zapomnieli, co się działo. Dla mnie to niewyobrażalne. To efekty nieodpowiedzialnej polityki. Przecież to politycy z pierwszych stron gazet wspierają tego typu działania w mniejszym lub większym stopniu.
Co ma pan na myśli?
Przez lata politycy wspierają się różnymi grupami, wykorzystując je do walki politycznej. Nie można jednak dawać cichego przyzwolenia na odradzanie się w naszym kraju ruchów rasistowskich, nacjonalistycznych, faszystowskich. Nie możemy pozwolić, by to olbrzymie zagrożenie rosło w siłę na naszych oczach. Tak naprawdę sobotni reportaż uświadamia nam, jaki ma ono wymiar. Pamiętajmy, że tego typu postawy niosą ze sobą niewyobrażalną agresję i kult potępianych przez społeczeństwo zbrodni. Jesteśmy zobowiązani do walki z przejawami tak skrajnie złych postaw i poglądów. Jesteśmy to winni wszystkim żyjącym Polakom, ale przede wszystkim mamy moralne i historyczne zobowiązanie wobec wszystkich ofiar II wojny światowej.
Właśnie teraz politycy nawzajem wyciągają sobie, że np. Piotr Rybak był na konwencji Solidarnej Polski, pozował do zdjęcia ze Zbigniewem Ziobrą.
To znane nazwisko. Ale proszę zobaczyć, ilu mamy lokalnych polityków, którzy wspierają się różnego typu grupami, nawet związanymi z ruchami kibolskimi. Występują oni z flagami narodowymi, z pięknymi przemowami wolnościowymi, a tak naprawdę wzywają do nienawiści w stosunku do innej osoby, tylko po to, by osiągnąć krótkowzroczny efekt polityczny. Na takie działania mojej zgody po prostu nie będzie.
ONR powinien zostać zdelegalizowany?
Uważam, że państwo polskie powinno brać odpowiedzialność. To znaczy w ramach struktur państwa polskiego powinny być wyodrębnione czy departamenty w ministerstwach, czy komórki w ramach odpowiednich służb, które powinny mocno rozpracowywać tego typu środowiska, które każdy przecież gdzieś widzi.
Ma pan wrażenie, że tego typu zachowania nasiliły się w ciągu ostatnich kilku lat?
Myślę, że takie zachowania nasilały się w całej Europie w ostatnich latach. Straszenie imigrantami, niezrozumienie wielu kwestii narodowościowych... U nas w kraju antysemityzm pokutuje od lat. Wiem, jak trudno nam w mieście budowało się pomnik upamiętniający cmentarz żydowski w Wodzisławiu. Nie ma pamięci pokoleń związanej z wydarzeniami z przeszłości, pamięci kształtującej tożsamość i świadomość historyczną, dlatego postawy nacjonalistyczne się wzmacniają. Widać to wyraźnie, kiedy spojrzymy na ostatnie kilka lat. Politycy podburzają, wprowadzają skrajne, ale chwytliwe argumenty.
Jak pan ocenia działania policji, reakcje rządu na wydarzenia z okolic Wodzisławia, ale i ostatni Marsz Niepodległości, gdzie na banerach pojawiły się przerażające hasła: rasistowskie i ksenofobiczne?
Niestety w Marszu Niepodległości uczestniczyli też przedstawiciele stowarzyszenia Duma i Nowoczesność, wyposażeni w duży transparent. Mam nadzieję, że już wkrótce zostanie ono zdelegalizowane. Obecnie mogę się cieszyć, że działania władz były szybkie. Sprawa szybko została skierowana do prokuratury. Miasto, by nie dublować działań, nie wystąpiło z żadnym wnioskiem. W poniedziałek wezwałem Ministra Sprawiedliwości i Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji do przedstawienia mieszkańcom informacji, jakie działania były podejmowane wcześniej.
To znaczy, czy służby państwowe miały wiedzę o takim funkcjonowaniu stowarzyszenia. Czy było ono inwigilowane, czy takie grupy z terenu Wodzisławia lub Śląska są inwigilowane, czy wcześniej były prowadzone jakiekolwiek działania i czy znamy ich efekty. Poprosiłem też o zadbanie o nasze bezpieczeństwo oraz o doprowadzenie przed oblicze sądu osób, które tak bardzo obrażają nasze uczucia. Jestem wdzięczny służbom za szybką reakcję. Ale wszyscy musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, co by było, gdyby nie było tego reportażu.
Otrzymał pan już odpowiedź od któregoś z ministrów?
Jeszcze nie. Listy do ministerstw wysłałem w poniedziałek, czekam na odpowiedzi.
Czy Duma i Nowoczesność wzbudzała jakieś podejrzenia?
Pamiętam, że ktoś – jak obecnie się okazuje – ze stowarzyszenia, kontaktował się z pracownikami wodzisławskiej biblioteki. Członkowie chcieli wynająć jedną z sal, by tam zorganizować swoje spotkanie z wybranymi autorami. Dyrekcja biblioteki podjęła decyzję o niewynajmowaniu pomieszczeń na ten cel, ponieważ treści tych autorów wzbudziły jej podejrzenia.
To nie dało do myślenia, by dogłębniej zainteresować się tym stowarzyszeniem?
W tym przypadku chodziło tylko o autorów. Dyrekcja wodzisławskiej biblioteki uznała, że nie są to osoby, które chciałaby gościć. Wpływ na to miał też fakt, że Biblioteka ma własny, całoroczny plan spotkań autorskich.
Można spotkać się z opinią, że na Śląsku są dużo większe nastroje nacjonalistyczne, niż w innych częściach kraju.
Nie zgodzę się z tym. W każdym środowisku mogą znaleźć się takie osoby, jak te, które zobaczyliśmy w materiale. Myślę, że jest centralna tendencja, która próbuje w ruchach związanych chociażby z autonomią śląską, upatrywać tego typu działań. Niektórzy mogą też uważać, że jest to niejako związane ze swojego rodzaju odpowiedzią Śląska na polski stosunek wobec niego. Pozostają w myśleniu opartym na stereotypach, które nie mają wiele wspólnego z prawdą. To pokazuje, że nie rozumie się, czym jest regionalizm, który tu, na Śląsku, jest po prostu silny.