
Teraz, w przypadku Nanga Parbat, takiej dokumentacji jeszcze nie znamy. Nie ma zdjęć, przynajmniej do tej pory. Są tylko słowa. – Elisabeth mówi, że zdobyli szczyt. Jeżeli tak mówią, to przyjmuję, że tak było, bo mam zaufanie do tych co tak mówią. Ale czekam na zdjęcia. Może coś wzięła z tego szczytu? – zastanawia się himalaista.
Z punktu widzenia laika, zwykłego, przeciętnego Kowalskiego, zdobycie Nanga Parbat mogło rodzić pewne pytania. Informacja o tym, że himalaiści utknęli na Nanga Parbat i wzywają pomocy pojawiła się w piątek. W sobotę dowiedzieliśmy się, że prawdopodobnie oboje zdobyli szczyt i miało to miejsce w czwartek, czyli dwa dni wcześniej.
Na jakiej podstawie wiemy zatem, że szczyt został zdobyty? Wielu internautów się nad tym głowi. Nie żeby podważać wyczyn himalaistów, po prostu ze zwykłej ciekawości. Albo z sympatii i uznania dla himalaistów – żeby zamknąć usta wszystkim hejterom, którzy w to nie wierzą. "Też mnie to ciekawi. Pojawiają się pogłoski, że zdobyli szczyt, ale jak to udowodnić, skoro jest głupi problem żeby na 7200m wejść" – to jeden ze wpisów na Wykop.pl.
W dzisiejszych czasach zdjęcia można z kolei zmanipulować i wielu internautów zwraca właśnie na to uwagę. Były też przypadki himalaistów, którzy zawiedli zaufanie – np. słynny przypadek Koreanki Oh Eun-sun, która w 2009 roku miała wejść na Kanczendzongę, a okazało się, że tego nie zrobiła.
"Sponsor Oh Eun-Sun, koreańska firma “Black Yak”, zwlekała parę tygodni, zanim opublikowała zdjęcie szczytowe. Kiedy wreszcie je zobaczono, okazało się, że pokazuje ono teren skalny, podczas gdy kopuła szczytowa Kangczendzongi jest całkowicie pokryta śniegiem. Miss Oh później wyjaśniła, że ze względu na silne wiatry zdjęcie zostało zrobione nieco poniżej najwyższego punktu". Czytaj więcej