Takie samochody sprawiają, że człowiek zmienia zdanie o całej marce. Skoda Octavia RS to samochód, któremu niewiele da się zarzucić. Choć większość kierowców z oczywistych powodów się nie zdecyduje na taki model, jednego nie da się ukryć – to prawdziwy generator uśmiechu.
Właśnie takie samochody powstają, żeby zmieniać opinię o całej marce. Przecież przez lata Skoda kojarzyła się głównie z nudnymi samochodami i nic w tej kwestii nie zmieniły sukcesy, które ten producent odnosi w rajdach.
Ten stan rzeczy zaczęły zmieniać dopiero modele z serii RS: Fabie i Octavie. Testowa Octavia jest najmocniejsza w historii. To model RS 245, który jak nietrudno się domyślić, ma 245 koni. Do tego dochodzi 370 Nm momentu obrotowego i szeroki uśmiech na twarzy, kiedy wdeptujesz gaz w podłogę. No, prawie w podłogę, bo wtedy napęd nie radzi sobie z przeniesieniem mocy na asfalt. A może właśnie specjalnie w podłogę, bo to nieprawdopodobna przyjemność, kiedy Skoda – rozumiecie, Skoda! – wariuje na światłach.
Wygląda jak Octavia – po prostu
To tym bardziej niesamowite, że Octavia RS wcale nie wygląda, jakby miała bić rekordy prędkości. Owszem, ma bardziej agresywny zderzak. Jest też obniżona względem normalnej wersji, którą niedawno testowałem, o 14 milimetrów. Do tego dochodzą sportowe fotele, spłaszczona od dołu kierownica, czerwone przeszycia i kilka innych bajerów podkreślających charakter auta. Ale to w sumie niewiele. RS'ka jest dyskretna.
Z zewnątrz można się pomylić tym bardziej, że przecież to auto można zamówić z w miarę normalnymi i ładnymi felgami. Czytaj innymi niż na zdjęciach. Te, które założono na egzemplarz prasowy, to chyba najbrzydsze koła, jakie widziałem w życiu. Ich niebotyczny rozmiar – można na nich wałkować ciasto na pizzę w rozmiarze XXXL – nie poprawia też komfortu jazdy. Ale rzucają się w oczy, przyznaję. RS samo w sobie jest twardsze od normalnej Octavii, ale profil opon i felgi sprawiają, że w tym aucie naprawdę można zgubić zęby, jeśli wjedziecie w zapadniętą studzienkę. No ale wiecie: RS to RS. Mi się podobało, że nikt tutaj nie poszedł na kompromis.
Cała reszta jest jak w normalnej Octavii. Podgrzewane fotele, podgrzewana kierownica, automat DSG (w RS ma 7 biegów!), wygodny wyświetlacz... To zupełnie komfortowe i normalne auto, zwłaszcza w trybie normalnym lub eko. Z przodu nie brakuje miejsca, na kanapie z tyłu także jest bardzo wygodnie.
Nie jeździ jak Octavia – zdecydowanie nie
Nic jednak nie jest normalne, jeśli wdepniecie gaz do podłogi. Da się to odczuć nawet w trybie eko, ale w trybie sportowym to już jest czyste szaleństwo. Kiedy pierwszy raz – leniwie tocząc się po drodze krajowej – wdepnąłem gaz w podłogę, Octavia RS nastroszyła się. W tym ułamku sekundy zupełnie nie wiedziałem, czy jestem jeszcze kapitanem tego statku. Nie zdążyłem nawet spojrzeć na zegary, bo byłem skupiony na pilnowaniu toru jazdy, kiedy Octavia dokonała potężnej redukcji biegów, obroty poszybowały w górę, przez co całe nadwozie napięło się, aż wreszcie poszedł OGIEŃ.
Od razu mówię: ten samochód nie jest zbyt szybki "z miejsca", zwłaszcza jak warunki nie są idealne. Napęd na przód to po prostu za mało na ten moment obrotowy, RS 245 bardziej walczy z nieznośną materią asfaltu niż jedzie do przodu. Ale po wciśnięciu gazu, kiedy już jedziecie, Octavia RS nie bierze jeńców. Przyspieszenie jest porażające. Są szybsze auta, ale przecież ty z tyłu głowy ciągle masz wyryte, że to Skoda. A na dodatek z powodu jej gniewnego charakteru walczysz z kierownicą, żeby nie stracić kontroli nad tą zabawką – moment obrotowy robi swoje, a ty do spółki z kontrolą trakcji próbujesz nie wylądować w rowie.
I do tego ten dźwięk. To chyba pierwsza Skoda, która pluje z wydechu przy zrzucaniu biegów, która tak ryczy w trakcie przyspieszania. Ryczy z głośników, bo to koniec końców czterocylindrowy silnik, a wydech tylko wygląda jak wyjęty z "Szybkich i wściekłych", no ale nie można mieć wszystkiego. Od takich wrażeń jest Audi RS3.
W zakrętach też jest dobrze. Octavia RS jest obniżona względem normalnej o prawie półtora centymetra, więc to było do przewidzenia, zwłaszcza że i zwykła jeździ dość dobrze. Czyli pewnie, ale bez fajerwerków. W połączeniu z dość twardym zawieszeniem samochód zapewnia pewne prowadzenie... choć wciąż czuć, że to Skoda. Nawet pomimo swoich rasowych osiągów i fajerwerków podczas ruszania z miejsca już w trakcie jazdy jest charakterystycznie "neutralna".
Rakieta dla oszczędnych
Skoda nie byłaby jednak Skodą, gdyby nie była oszczędna. I to w zasadzie bardzo przyjemna wiadomość. Przede wszystkim: umiarkowane spalanie. Octavia RS jest bardzo dobrym autem w trasę. Pędząc po autostradzie zadowoli się 9 litrami bezołowiowej. Na ekspresówce wystarczy litr mniej, a na drogach krajowych można zejść jeszcze niżej. To bardzo dobre wyniki jak na auto, które ma 245 koni. W mieście też nie ma tragedii. Trzeba się liczyć z 13 litrami, ale znowu – to szybkie auto.
No i cena. Octavia Kombi RS w wersji 230 (tyle ma koni) zaczyna się od 121 tysięcy złotych, tak jak zresztą… ta mocniejsza.
To pewnie jakiś błąd w konfiguratorze, ale to nie zmienia faktu, że to naprawdę mało. Nawet po doposażeniu można się zamknąć w 150 tysiącach. A teraz pokażcie mi drugi takie auto za tyle pieniędzy. Przypominam, że to ciągle duże, rodzinne auto, a do bagażnika wsadzicie na przykład… rower stacjonarny, który się nie rozkłada. Ja tak zrobiłem.