
Reklama.
– Osobiście szanuje Tomka. Miał specyficzne podejście do chodzenia, ale ja to szanuje – tak uczestnik brawurowej akcji na Nagna Parbat skomentował pytanie dziennikarki TVN24 o chorobliwy upór Mackiewicza na zdobycie tej góry. Po Jarosławie Botorze widać było, że decyzja o zostawieniu "Czapkinsa" na Nanga Parbat nie była łatwa. – Wpłynęło na to kilka czynników. Nadchodziło załamanie pogody. Konsultowaliśmy się z zespołem. Nie było szans na ratowanie, aby go ściągnąć – tłumaczył himalaista i ratownik medyczny.
Jak wiadomo, Jarosław Botor był uczestnikiem wyprawy na K2, z części której sformowano ekipę ratunkową. – Wszyscy byliśmy gotowi iść z pomocą – podkreślał Botor. Już na miejscu - razem z Piotrem Tomala - przygotowywał on obóz, a do góry ruszyli Adam Bielecki i Denis Urubko. – Przez radio usłyszałem krzyk Adama: "Mamy ją!" – tak Jarosław Botor wspominał dziś chwilę ocalenia Elizabeth Revol.
Jak informowaliśmy w naTemat, Jarosław Botor niedawno wrócił do Warszawy z powodów osobistych. – Mam nadzieję, że jeszcze wrócę na K2 - stwierdził w niedzielę..