Reklama.
Informacja o "awansie" Ewy Bugały na dyrektorskie stanowisko w Orlenie rozgrzała media do czerwoności. A jeszcze bardziej świadomość, co z taką zmianą się wiąże. Od razu na myśl nasuwa się porównanie z sytuacją z 2014 roku, gdy główny PR-owiec premiera Donalda Tuska także dostał posadę w tej samej spółce. Wtedy oburzenie prawicy sięgało zenitu. A dzisiaj?
W moim przekonaniu Igor Ostachowicz otrzymał w ten sposób nagrodę za siedem lat swojej pracy przy Donaldzie Tusku. A może nie tyle pracy, co skutecznej propagandy.
Nie ma przyzwolenia na to, żeby przechodzić do spółek skarbu państwa tylko dlatego, że ktoś kogoś zna.
Donald Tusk hojnie zapłacił Igorowi Ostachowiczowi za jego służbę w kancelarii premiera. Nagroda jest jednak niesmaczna.