
Kościół w komitywie z rządem dba o trzeźwość Polaków. Były już minister zdrowia Konstanty Radziwiłł rok 2017 ogłosił "rokiem troski o trzeźwość narodu". Bo trzeba przyznać, że Polacy faktycznie nie wylewają za kołnierz. Jesteśmy w czołówce narodów, które najczęściej sięgają po mocne trunki. Według najnowszego raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wypijamy rocznie 12,3 litra czystego alkoholu na głowę (osoby powyżej 15. roku życia).
Kiedy duchowni i rząd dbają o abstynencję Polaków, niektórzy z nich pytają wprost: "a czy polski Kościół nie ma podobnego problemu?". Inni złośliwie proponują: "niech zaczną od siebie" albo "może by tak biskupi przestali publicznie pić alkohol w ramach tego zaproponowanego programu?".
– Oczywiście, że zdarzają się księża alkoholicy, ale nie przesadzajmy, nie ma ich wielu – mówi z kolei ksiądz Jan Sikorski, ojciec duchowny kapłanów archidiecezji warszawskiej. – To bardzo przykre zjawisko, każdy grzech księdza jest szczególnie bolesny, bo przecież mamy być dla wiernych przewodnikami i pasterzami – podkreśla.
Księża nie spadają z nieba, ale są dziećmi swoich czasów, sytuacji i warunków w jakich żyją. Poza tym, jak wszyscy mają też różne słabości. Oczywiście, że motywacja u księdza powinna być zawsze mocniejsza, ale i pokusy mogą być większe. Księża często są zapraszani na różne spotkania, obiady, kolacje, chodzą po kolędzie, a gospodarze czasem chcąc być serdeczni, częstują alkoholem. Jeżeli ksiądz nie jest dosyć twardy może ulec zwyczajowej presji. Jeśli raz gdzieś wypije, to pracuje to na jego opinię, że "on lubi". Poza tym problemem może być jego samotność, a kontroluje go tylko jego własne sumienie.
Alkoholizm jest chorobą wstydliwą, dlatego często w nas uruchamiają się pewne mechanizmy, by obronnie udowadniać winę innym, czy zawstydzać ich, bo musielibyśmy skonfrontować się z naszą bezsilnością wynikającą z picia kogoś bliskiego. To rodzi pragnienie krycia takiego księdza czy dziennikarza. Jako społeczeństwo mielibyśmy szansę się rozwinąć, gdybyśmy potrafili usiąść i porozmawiać o alkoholizmie, jak o chorobie, która ma pewne symptomy, którą można leczyć. Czy też o profilaktyce. Bo bez dobrych więzi łatwiej nam wszystkim sięgać po substancje zmieniające świadomość, po substancje kojące.