Antoni Macierewicz i jego "dziecko", czyli podkomisja smoleńska regularnie zarzucali prokuraturę doniesieniami o domniemanych przestępstwach przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy smoleńskiej, które miałyby obciążać komisję Millera. I właśnie ujawniono, jak śledczy radzą sobie z tym politycznym balastem. Prokurator Marek Pasionek dołącza je kolejno do akt, co pozwala na uniknięcie kłopotliwych sytuacji z ich umarzaniem.
Sprytny sposób prokuratury na Macierewicza i Smoleńsk
Najpierw Podkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego złożyła do prokuratury zawiadomienie dotyczące podejrzenia sfałszowania ekspertyzy lotniczej czarnej skrzynki. Po trzech miesiącach prokurator włączył je do głównego postępowania, a Antoni Macierewicz słał kolejne zawiadomienia. I było z nimi podobnie. Zawiadomienie najpierw zostało zarejestrowane pod osobnym numerem, a potem włączono je do głównego śledztwa.