Na zdjęciu Maciej Wąsik, były wiceszef CBA, jeden bohaterów artykułu "Wyborczej" o poszukiwaniu haków na Hannę Gronkiewicz - Waltz.
Na zdjęciu Maciej Wąsik, były wiceszef CBA, jeden bohaterów artykułu "Wyborczej" o poszukiwaniu haków na Hannę Gronkiewicz - Waltz. Fot. Piotr Augustyniak / Agencja Gazeta

Komisja Patryka Jakiego i właściwie wszyscy działacze PiS przedstawiają sprawę reprywatyzacji w Warszawie jako aferę PO. Artykuł "Towarzyski układ Wąsika i Kamińskiego" w dzisiejszym wydaniu "Gazety Wyborczej" rzuca zupełnie nowe światło na sprawę. Okazuje się, że jeden z głównych podejrzanych, urzędnik Jakub R., ma szerokie kontakty wśród wysokich działaczy PiS. Mało tego – minister Maciej Wąsik miał mu obiecywać nietykalność w zamian za to, że da mu jakieś kwity, które "wysadzą Hannę Gronkiewicz - Waltz".

REKLAMA
Jakub R. był dobrym znajomym Macieja Wąsika, Mariusza Kamińskiego czy Emila Bejdy – ekipy, która stała na czele Centralnego Biura Antykorupcyjnego za poprzedniego rządu PiS. Jak opisuje "Wyborcza", panowie spotykali się na stopie prywatnej wielokrotnie - jeździli razem na wakacje, bawili się na weselach czy świętowali chrzciny. Na weselu Emila Bejdy w Jachrance miało dość do bijatyki między Jakubem R. a ministrem Wąsikiem. Poszło o to, że urzędnik stołecznego ratusza nie załatwił ekipie PiS-u tego, o co go prosili. Brat Jakuba R., Marcin Rudnicki, opowiada "Wyborczej", że chodziło o nieruchomość należącą do pisowskiej spółki.
Marcin Rudnicki
brat Macieja R.

(Emil) Bejda przyszedł do mojego brata jako wiceszefa BGN z prośbą o pomoc z działką przy ul. Srebrnej, gdzie PiS ma nieruchomość. Chodziło o jakieś przekształcenia. Był rok 2009 albo 2010. Brat, gdy już był aresztowany, powiedział mi: "Gdybym wtedy im pomógł, to nie byłbym dzisiaj w takiej sytuacji".

wyborcza.pl
R. nie odmówił od razu – sprawdził, czy sprawa jest do załatwienia po myśli działaczy PiS. Nie była. Stąd nerwowe zakończenie bijatyką na weselu.
Po latach jednak sprawa wróciła. Gdy PiS znów był u władzy i rozkręcała się afera reprywatyzacyjna, Jakub R. miał szansę uniknąć aresztowania. Wystarczyłoby, aby pogrążył prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz - Waltz.
Marcin Rudnicki
brat Jakuba R.

Pojawiło się nazwisko mojego brata i rodziców. Jakub poprosił mnie, żebym się skontaktował z Wąsikiem, już wtedy zastępcą koordynatora służb. Powiedział, że chce współpracować i "da im na talerzu to, co będą chcieli". Zadzwoniłem do Wąsika. Ustaliliśmy, że z bratem spotka się Tomek Prus, u mnie w domu, w Powsinie. Było nas trzech, Prus przyszedł jako agent CBA, ale atmosfera była towarzyska i luźna. Żadnych protokołów i formalności. Wyglądało na to, że się dogadają, ustalili, iż będą mieli z Jakuba pożytek i dzięki niemu "wysadzą Gronkiewicz-Waltz".

wyborcza.pl
Kolejne spotkania odbyły się już bez udziału Marcina Rudnickiego, więc nie wie on, co brat przekazał działaczom PiS. Wie tylko od Jakuba, iż nie byli oni zadowoleni z tego, co im powiedział, bo zarzuty były za słabe. – Przed aresztowaniem powiedział mi, że "oni" nie są zadowoleni, bo "nie może im dać tego, co chcą". Chcieli informacji o udziale Gronkiewicz-Waltz i polityków PO w mafii reprywatyzacyjnej. Zależało im, żeby były jakieś koperty z pieniędzmi, tajne spotkania... On czegoś takiego nie miał – opowiada Rudnicki.
Jakub R. jest jednym z najważniejszych świadków w sprawie afery reprywatyzacyjnej, jednak kierujący Komisją Weryfikacyjną Patryk Jaki jak dotąd go nie wezwał.
źródło: wyborcza.pl