
"W tych pomieszczeniach, w których ma przebywać dzieciobójczyni, zazwyczaj bawią się i uczą nasze dzieci" – w ten sposób ponad rok temu grupa mieszkańców Nadarzyna protestowała przeciwko organizacji koncertu Natalii Przybysz w tamtejszym Ośrodku Kultury. Mimo ich sprzeciwu, występ doszedł do skutku. Parę tygodni temu władzę w mieście przejął komisarz z PiS i dyrektorka placówki błyskawicznie została odwołana.
"To historia o aborcji. I o uczuciach. O wpadce. Trafiła się ludziom dorosłym, rodzicom dwójki dzieci(...). Nie chcą teraz niczego zmieniać, zaczynać od początku. (...) Nie chcą szukać większego mieszkania teraz. 60 metrów kwadratowych ze wszystkimi książkami i zabawkami dzieci jest trochę ciasne, ale jest OK"
Gdy grupa mieszkańców Nadarzyna zorientowała się, że bohaterka wywiadu w "Wysokich Obcasach" najbliższy koncert planuje w ich mieście, ruszyła zbiórka podpisów pod apelem do wójta, by doprowadził do odwołania imprezy. "Natalia Przybysz jest aborterką, ostatnio promującą swoją płytę wykorzystując do tego historię zamordowania przez nią jej trzeciego dziecka. Nie godzi się osobie takiej udostępniać pomieszczeń należących do społeczeństwa gminy Nadarzyn" – argumentowano w petycji.
W połowie stycznia komisarzem w gminie został działacz PiS Dariusz Nowak. Na to stanowisko wyznaczył go premier w związku z nagłą śmiercią dotychczasowego wójta Nadarzyna. I jeszcze w styczniu komisarz Nowak w trybie dyscyplinarnym odwołał dyrektorkę NOK Kamilę Michalską. "Czułam, że jestem pierwsza na liście do 'pozamiatania'" – przyznała w oświadczeniu zwolniona szefowa Ośrodka Kultury, zapowiadając, iż swoich praw będzie dochodzić przed sądem.
Na Facebooku wydał oświadczenie, z którym tłumaczy, że chodziło o kwestię zarządzania placówką. W tym o to, jakie były wynagrodzenia artystów występujących w NOK.
Zdaję sobie sprawę, że moja decyzja w sprawie Dyrektor Nadarzyńskiego Ośrodka Kultury wzbudziła wiele skrajnych emocji. To naturalne.
Rozumiem tych, którzy wyrażali i wyrażają swoje zadowolenie z artystycznej sfery działań NOK. Chciałbym jednak, abyście Państwo w komentarzach na temat tej decyzji oddzielili od siebie kwestię kultury i kwestię zarządzania. I tu przychylam się do opinii osób nie zgadzających się na to, aby w nierówny sposób traktować ośrodek, który ma być przestrzenią dla wszystkich, bez względu na poglądy polityczne, czy partyjne. A tak niestety nie było.
Pani Dyrektor w swoim oświadczeniu zapomniała wspomnieć o jednej istotnej rzeczy - o tym, że dysponuje środkami publicznymi, których wydatkowanie musi w świetle prawa być jawne. Nieważne, kto pyta o umowy czy konkretne kwoty wynagrodzeń artystów.
