
Z 1,2 mld zł przewidywanych rocznych wpływów do budżetu państwa do maja wpłynęło... 6 mln zł. Czy policjanci będą teraz nadgorliwi w wypisywaniu mandatów?
REKLAMA
W budżecie państwa na 2012 rok można znaleźć zapis o wpływach na poziomie 1,2 mld zł z tytułu mandatów drogowych. Skąd taki „optymizm” w wyliczeniach? Główny Inspektorat Transportu Drogowego (GITD) zamawia właśnie 300 nowych fotoradarów. Wydał na nie 66 mln zł.
Problem w tym, że do maja mandaty zasiliły budżet państwa o zaledwie 6 mln, czyli 0,5 proc. spodziewanej kwoty. – Na początkowym etapie budowy systemu w pierwszej połowie 2012 r. liczono się ze znacznie mniejszymi wpływami do budżetu. Wraz z uruchomieniem nowych urządzeń spodziewamy się znacznie większych wpływów z tytułu nałożonych mandatów – zapewnia Alvin Gajadhur, rzecznik GITD. Czy nowy system pozwoli jednak zwiększyć stukrotnie wpływy?
Eksperci mają co do tego wątpliwości. – No, chyba że zaczną nas ścigać za przekroczenie prędkości o jeden kilometr na godzinę – obawia się pan Andrzej, doświadczony kierowca. – Ale to nie ma sensu. To nie zmniejszy liczby wypadków.
Ukryty cel?
Polska zajmuje niestety pierwsze miejsce w Unii Europejskiej, jeżeli chodzi o liczbę ofiar śmiertelnych. Co prawda ta liczba maleje, ale znacznie wolnej niż w całej Unii. – W 2010 roku wypadki drogowe kosztowały Polskę ok. 30 mld zł – oszacował Radosław Czapski z Banku Światowego.
Polska zajmuje niestety pierwsze miejsce w Unii Europejskiej, jeżeli chodzi o liczbę ofiar śmiertelnych. Co prawda ta liczba maleje, ale znacznie wolnej niż w całej Unii. – W 2010 roku wypadki drogowe kosztowały Polskę ok. 30 mld zł – oszacował Radosław Czapski z Banku Światowego.
Nowa polityka rządu, w ramach której mieści się ten zakup fotoradarów, ma celu poprawienie tych statystyk. Wyposażono również policjantów w większą liczbę samochodów z wideorejestratorami.
Czyżby jednak nowa polityka większego bezpieczeństwa nie miała ukrytego celu? Tego zdania jest słuchacz Radia Tok Fm, który twierdzi, że jest policjantem i w taki oto sposób komentuje sprawę na Facebooku:
“pracuje w firmie i proszę mi wierzyć znam temat!! mandaty w Polsce i naciski z góry na intensywność ujawniania wykroczeń maja sie nijak do poprawy bezpieczeństwa na drogach!! to zwyczajnie ukryty podatek!!!!! w pracy przez 8 godzin na 10 osób ukaranych może tak naprawdę jednej on sie należał pozostałe 9 osób to statyści którzy reperuja budżet państwa i nie stworzyli zagrożenia w ruchu drogowym.. Jak kończę zmianę z 1 mandatem to natychmiast mam wpis dyscyplinijacy w notatk odnośnie podnoszenia efektywności w zakresie ujawniania wykroczeń oraz rozmowę.. Przekaz jest prosty!! policjant w Polsce nie wyjeżdża na patrol aby realizować swoje fundamentalne zadania do których została powołana!! chodzi tylko i wyłącznie o to żeby karać i wyrobić normę żeby sie odczepili przełożeni.. proszę mi wierzyć 8 lat pracuje i wiem o czym mówię.. dlatego tez ratując budżet jest tylko kwestią czasu podniesienie kwot pod otoczka poprawy bezpieczeństwa ..”
Czytaj też: Policja zatrzymała tysiące pijanych kierujących. Ilu z nich prowadziło... rower?
Nauczyć poprawnej jazdy
Zdaje się, że mandaty same w sobie problemów nie rozwiązują. Stan dróg w Polsce jest fatalny i jest to chyba główna przyczyna dużej śmiertelności na drogach. Rząd powinien więc bardziej skoncentrować się na tej kwestii. Umiejętności i rozsądek polskich kierowców również, bez wątpienia, pozostawiają dużo do życzenia, ale to nie karami będziemy ich uczyć poprawnej jazdy.
Nauczyć poprawnej jazdy
Zdaje się, że mandaty same w sobie problemów nie rozwiązują. Stan dróg w Polsce jest fatalny i jest to chyba główna przyczyna dużej śmiertelności na drogach. Rząd powinien więc bardziej skoncentrować się na tej kwestii. Umiejętności i rozsądek polskich kierowców również, bez wątpienia, pozostawiają dużo do życzenia, ale to nie karami będziemy ich uczyć poprawnej jazdy.
Jeżeli chodzi o umiejętności, to bez wątpienia należałoby zreformować prawo jazdy. Egzamin, do którego można się przygotować „na pamięć”, na pewno nie przygotowuje do jazdy na mieście, a już tym bardziej na trasie. Poza tym, w ośrodkach egzaminacyjnych w małych miastach można zdać łatwiej prawo jazdy niż np. w Warszawie. A na zbyt brawurową jazdę niektórych kierowców może podziałać tylko prewencyjna kampania uświadamiająca. Ale to oczywiście kosztuje, a zdaje się, że rząd na bezpieczeństwie drogowych bardziej chce zarobić niż stracić.
Czy z powodu bardzo niskich dochodów w pierwszym półroczu będą wywierane dodatkowe naciski na policjantów z drogówki, żeby nowy system przyniósł większe dochody? Nie wiadomo. Na szczęście dla kierowców sytuacja budżetu państwa jest lepsza, niż przewidywano. Jest to zasługa NBP, który w zeszłym roku wypracował zysk na poziomie 9 mld zł. W czerwcu zaksięgowano część tej kwoty.