“Siadaj k… - słyszę pchnięty na siedzenie policyjnej suki. Mam ręce skute na plecach, nie mam jak się bronić. Dostaję trzy-cztery ciosy pięścią w twarz. W policzki i w nos. Znam nazwisko jednego z bijących” – relacjonuje Rafał Suszek, który zarzuca policji pobicie po próbie zablokowania trasy marszu ONR upamiętniającego dzień żołnierzy wyklętych.
Przeciwko fałszowaniu historii – bezkrytycznemu kultowi wszystkich żołnierzy wyklętych, w tym także tych, którzy dopuszczali się mordów na ludności cywilnej – protestowali obok siebie młodzi ze Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego, członkowie i sympatycy Stowarzyszenia Obywatele Solidarnie w Akcji, Inicjatywy Feministycznej, Warszawskiego Strajku Kobiet oraz Partii Zieloni.
W tym samym czasie ulicami stolicy przechodził Warszawski Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych, organizowany przez nacjonalistów z ONR. Po rozwiązaniu swojego zgromadzenia antyfaszyści próbowali zablokować marsz ONR na ul. Rakowieckiej, gdzie w dawnym areszcie jest muzeum żołnierzy podziemia antykomunistycznego lat powojennych.
Gdy drogę antyfaszystom zagrodził kordon policjantów, doszło do fizycznej interwencji policji. Dr Rafał Suszek, adiunkt na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego twierdzi, że został pobity w policyjnym radiowozie. Policja odpowiada, że to on był agresywny. Po przewiezieniu na komendę na ul. Malczewskiego aktywista usłyszał zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego. Podobny zarzut usłyszał jeszcze jeden antyfaszysta.