
Mieliśmy kontakt sporadyczny odkąd mnie nie ma w polityce. Dosłownie kilka razy rozmawialiśmy. Jestem poza polityką, wycofałem się z tej działalności – tak swoją obecną relację z Antonim Macierewiczem w programie "Dobry wieczór Polsko" w Polsat News Bartłomiej Misiewicz, były rzecznik MON. Misiewicz przyznał także, że powinien był… wcześniej skończyć studia.
REKLAMA
– Dzisiaj próbuję swoich sił w jednoosobowej działalności gospodarczej, pracuję także w telewizji Republika. Po 11 latach przerwałem przygodę z pracą na rzecz ojczyzny i polityką. Doradzam różnym kontrahentom z zakresu marketingu, PR-u, komunikacji, ale także social mediów – mówił Misiewicz.
Zauważył także, że jego dymisja była wywołana medialną nagonką. Sam sobie niewiele ma do zarzucenia. Pytany, czy czegoś nie żałuje, stwierdził: – Nie musiałem przerywać (studiów – red.) prawa na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Ale jest na najlepszej drodze, żeby te braki nadrobić. – W tym roku będę bronił licencjat na politologii w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Będę się bronił w maju, piszę pracę odnośnie szczytu NATO – powiedział Misiewicz.
Były rzecznik MON przyznał także, że nie ma obecnie stałego kontaktu z Antonim Macierewiczem. Mieliśmy kontakt sporadyczny odkąd mnie nie ma w polityce. Dosłownie kilka razy rozmawialiśmy. Jestem poza polityką, wycofałem się z tej działalności. Pan minister jest człowiekiem wyjątkowo zajętym, a też jest na takim poziomie i szczeblu politycznym, że radzi sobie świetnie bez żadnych konsultacji z kimkolwiek – mówił w Polsat News Bartłomiej Misiewicz.
Misiewicz co jakiś czas przypomina się w mediach. Tak było choćby na początku lutego, kiedy stanął w obronie zwolnionej z Orlenu Ewy Bugały. Czasami przypomina się też "przypadkiem" – jak choćby w grudniu, kiedy stracił... prawo jazdy.
źródło: Polsat News
