
Spotkanie odbyło się w środę o godzinie 18.00 w gmachu MON. Nie wiadomo, czy wszyscy otrzymali zaproszenia, gdyż np. Paweł Deresz napisał na Facebooku, że do niego żadne nie dotarło. Ale nie otrzymała go również wdowa po Tomaszu Mercie, a jednak na spotkaniu się pojawiła. – Myślę, że minister Macierewicz osobiście chciał nas uspokoić, że na tym etapie nie można zamknąć tych badań i postawić ostatecznych wniosków – mówi naTemat.
Mam wrażenie, że stworzono medialne oczekiwanie, że doczekamy się ostatecznych wniosków. Ale na to jest za wcześnie. Myślę, że ministrowi chodziło o to, żebyśmy dowiedzieli się tego od niego, a nie z mediów. Choć i tak już o tym wiedzieliśmy. Niczego innego się nie spodziewaliśmy. Nie było to dla nas żadnym zaskoczeniem.
Uczestnikom spotkania pokazano dokumenty. – Widzieliśmy spis treści oraz wstępne fragmenty sprawozdania, bo całości jeszcze nie ma. Były tam głównie rysunki techniczne, tabele, fotografie. Mam wrażenie, że to był materiał wyjściowy do sporządzenia słownej analizy. Czy widziałam coś nowego? Nie mam takiego wrażenia, ponieważ śledzę te sprawy na bieżąco i mogę znać więcej szczegółów niż ogół społeczeństwa – dodaje nasza rozmówczyni.
Uczestnicy spotkania usłyszeli też, że mimo iż nie będzie ostatecznego wniosku, to nie jest tak, że komisja nie stara się ustalić jak najwięcej. – Minister zadeklarował, że dołożona zostanie jak największa staranność. I my to rozumiemy. Sami jesteśmy po stronie staranności i braku pośpiechu Szybko już było. Teraz ma być porządnie. Ja to rozumiem i taką wizję popieram – mówi wdowa po Tomaszu Mercie.
