Doda w filmie Władysława Pasikowskiego wciela się w rolę pyskatej "kobiety mafii" - Mirę
Doda w filmie Władysława Pasikowskiego wciela się w rolę pyskatej "kobiety mafii" - Mirę Fot. Krzysztof Wiktor / Ent One Investments
Reklama.
– Staję na planie „Pitbulla 3” jak przed największym wyzwaniem w życiu. Przyjdzie mi się bowiem zmierzyć nie tylko z gigantycznym sukcesem finansowym poprzednich dwóch części, ale także z legendą i doskonałością serialu sprzed 12 lat – mówił Władysław Pasikowski, który przejął stery po Patryku Vedze w atmosferze skandalu.
W tym momencie trudno w to uwierzyć, ale kiedyś Patryk Vega jako twórca filmowych był darzony powszechnym szacunkiem (dziś jest do dyskusyjne, choć biznesowo robi to po mistrzowsku), a jego serial "Pitbull" do tej pory wymieniany jest w czołówce najlepszych polskich produkcji telewizyjnych. Potem przyszedł nawet niezły film "Pitbull: Nowe porządki", dużo gorsze "Pitbull: Niebezpieczne kobiety", a pozostałe produkcje przemilczmy.
logo
Od lewej: Despero (Marcin Dorociński), Metyl (Krzysztof Stroiński), Quantico (Rafał Mohr) Fot. Krzysztof Wiktor / Ent One Investments
logo
Wszyscy są ciekawi roli Cezarego Pazury - nie zawiodą się Fot. Krzysztof Wiktor
Powrót starej gwardii
Fanów serialu z pewnością ucieszy obecność dawnych znajomych. Znów na ekranie pojawia się mocno doświadczony przez życie, ale wciąż nieustępliwy, ironiczny Marcin Dorociński w roli gliniarza "Despero". Nielat czyli Rafał Mohr, po szkoleniu w bazie FBI przyjmuje pseudonim "Quantico", a "Metyl" to doskonała kreacja Krzysztofa Stroińskiego, który niezwykle autentycznie wciela się w postać starego wygi z problemami alkoholowymi.
"Pitbull: Ostatni pies" należy do tego samego "uniwersum" co dwa poprzednie filmy, jednak nie pojawia się w nim ani "Majami" (Piotr Stramowski), ani "Gebels" (Andrzej Grabowski) - ich nieobecność jest jednak wytłumaczona. I za to ukłony w stronę Pasikowskiego, że nie odcina się od serii i godzi ją nie wprowadzając zamętu w głowach nowych widzów.
Aktorzy to najmocniejsza strona filmu. Oprócz wspomnianych, przez seans przewija się plejada znanych i charakterystycznych twarzy: Marian Dziędziel jako komendant-służbista, Krzysztof Kiersznowski i Sławomir Sulej (Wąski i Kudłaty z "Kilera") jako lokalni pijaczkowie oraz Cezary Pazura wcielający się w postać dandysa-mafioza Mieczysława "Gawrona" z Pruszkowa. Wszyscy panowie to klasa sama w sobie. A Doda? Dorota Rabczewska zagrała samą siebie - jest pyskata i charyzmatyczna, ale pasuje do koncepcji filmu. Nie jest też na pierwszym planie jak to wynikało ze zwiastuna.
logo
Doda w filmie wypadła zaskakująco dobrze, w co nie wszyscy na początku wierzyli. Fot. Krzysztof Wiktor
logo
Nie mogło oczywiście zabraknąć sceny ze strzelbą Fot. Krzysztof Wiktor
"Gatunkowo pitbull, ale jednak pies"
Niestety osoby, które czekają na powtórkę z "Psów" mogą się sporo zawieść. Film nie ma aż tak ciężkiego klimatu, bo musi mieć też akcenty humorystyczne i nieco luzu. To przecież kino sensacyjno-rozrywkowe. – Niby gatunkowo pitbull, ale w szerszym znaczeniu jednak pies – wyjaśniał w wywiadzie reżyser. Jest jednak ta nuta brutalnej poetyki, którą znamy ze starego Pasikowskiego. Traktuje również o tym samym: – Jak zwykle o twardej przyjaźni, zasadach, tyranii złych ludzi i oczywiście o miłości – dodaje twórca.
Niestety film wygląda dość... biednie. Trochę jakby faktycznie pochodził z lat 90. albo zabrakło budżetu na niektóre elementy. Nie ma spektakularnych ujęć czy wartkiej akcji, co oczywiście nie jest minusem samym w sobie, bo teatralność też może robić wrażenie. Są jednak momenty, w których ewidentnie przyoszczędzono na scenografii, by chyba wydać je na... inscenizowaną walkę Artura Szpilki.
logo
Na ekranie na moment pojawia się też Artur Szpilka Fot. Krzysztof Wiktor
logo
Niektóre sceny mogłyby być nakręcone lepiej i z przytupem Fot. Maciej Hachlica / Ent One Investments
Poza niewielkimi niedociągnięciami wizualnymi, film bardzo dobrze się ogląda. Ciekawa fabuła jest poukładana i spójna pomimo wielu wątków - wszystko dąży do rozwiązania w punkcie kulminacyjnym (nie to co u "nowego" Vegi). Dialogi, choć nie tak cięte i zapadające w pamięć, nieraz wywołały u mnie na seansie salwy śmiechu. "Pitbull: Ostatni pies" to taki rozrywkowy Pasikowski.
Film nie jest bezbłędny, ale nikt nie powinien się na nim zawieść. Wady to raczej efekt pośpiechu i ograniczonych środków, a nie warsztatu reżysera, który, jak widać, nawet z totalnie zbezczeszczonej serii, ukręcił udany film. Doda mówiła w wywiadzie, że to dosłownie ostatni film cyklu, ale raczej nikt by się nie pogniewał, gdyby nie był to jednorazowy "skok w bok" Władysława Pasikowskiego.
logo
Oby to nie był ostatni klaps panie Władysławie! Fot. Krzysztof Wiktor / Ent One Investments