
Reklama.
Jak poinformował Łukasz Łapczyński, analiza prokuratury odnośnie zeznań Antoniego Macierewicza, jak i treści publikacji nie wykazała, by "wyczerpane zostały znamiona czynów ściganych z oskarżenia publicznego", które zawarto w zawiadomieniu. – Prokurator stwierdził, że nie zachodzą przesłanki wynikające z interesu społecznego, przemawiające za objęciem przedmiotowych czynów ściganiem z oskarżenia publicznego – oznajmił przedstawiciel prokuratury.
Śledczy stwierdzili, że opisywane przez zawiadamiającego zachowania Tomasza Piątka można byłoby uznać za pomówienie, które podpada pod kodeks postępowania karnego. To ścigane jest jednak z oskarżenia prywatnego. Postanowienie nie jest prawomocne, dlatego Macierewicz może jeszcze zaskarżyć decyzję prokuratora.
Zawiadomienie Macierewicza
Przypomnijmy, że zawiadomienie byłego szefa MON tyczyło się stosowania przemocy lub groźby wobec funkcjonariusza publicznego w celu podjęcia lub zaniechania czynności służbowych (za co grozi do trzech lat za kratami) i publicznego znieważania lub poniżania konstytucyjnego organu (do dwóch lat).
Przypomnijmy, że zawiadomienie byłego szefa MON tyczyło się stosowania przemocy lub groźby wobec funkcjonariusza publicznego w celu podjęcia lub zaniechania czynności służbowych (za co grozi do trzech lat za kratami) i publicznego znieważania lub poniżania konstytucyjnego organu (do dwóch lat).
Książka Tomasza Piątka "Macierewicz i jego tajemnice" ukazała się w czerwcu 2017 roku i szybko zyskała status bestsellera. Był to efekt półtorarocznego śledztwa, które badało rzekome związki byłego szefa MON z rosyjskimi służbami. Chodziło m.in. o powiązania z Robertem Luśnią, byłym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Pisarz obecnie szykuje drugi tom, w którym ma przedstawić nowe nowe dowody na rosyjskie wpływy w Polsce.
źródło: Polsat News