Po czterech latach śledztwa w sprawie gwałtu i zabójstwa Małgorzaty Kwiatkowskiej akt oskarżenia przeciwko Tomaszowi Komendzie wysłał prokurator Tomasz Fedyk. Komenda został wtedy oskarżony jedynie o udział w gwałcie zbiorowym. Po latach Fedyk nie widzi swoich błędów.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
– Napisałem akt oskarżenia. Dzisiaj zrobiłbym to jeszcze raz – mówi w rozmowie z "GW", ale zastrzega, że nic więcej nie powie i wypowie się tylko dla Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która prowadzi śledztwo.
Jego słowa mogą być zaskakujące w kontekście innej głośnej wypowiedzi z ostatnich dni. Mecenas Ewa Szymecka, która była pełnomocnikiem rodziny zamordowanej Małgosi Kwiatkowskiej, twierdzi, że współpracowało jej się z prokuraturą bardzo trudno. Wymienia kardynalne w jej ocenie błędy w śledztwie: przeszukanie terenu dopiero miesiąc po zdarzeniu, znalezioną butelkę wódki, która ostatecznie zaginęła czy odlew szczęki Ireneusza M. (głównego dziś podejrzanego o zabójstwo), który także zaginął. Nie można go było więc porównać ze śladami na ciele dziewczyny.
– Nie wiem, czy to niedbalstwo, czy komuś zależało, by sprawca nie został wykryty. Może chodziło o obydwie te rzeczy. Ale to śledztwo od początku było źle prowadzone – powiedziała "Wyborczej". – Chciałam, żeby złapali wszystkich sprawców. Przecież podczas śledztwa mówiło się o jeszcze dwóch. Cały czas mówiło się o zastraszaniu świadków nawet przez policjantów – mówiła mecenas Szymecka z kolei w rozmowie z "Faktem".
Przypomnijmy, Tomasz Komenda spędził w więzieniu 18 lat. Został skazany na 25 lat odsiadki za gwałt i morderstwo 15-letniej Małgosi Kwiatkowskiej w Miłoszycach. Kilka miesięcy temu do aresztu trafił jednak Ireneusz M., prawdopodobny sprawca zbrodni. Teraz Komenda czeka na uniewinnienie lub ponowne rozpatrzenie sprawy. Jeśli zostanie uniewinniony, może liczyć na olbrzymie odszkodowanie.