
Niełatwo stwierdzić, co tak naprawdę Prawo i Sprawiedliwość planuje w kwestii projektu ustawy zaostrzającej prawo aborcyjne. Najpierw prace nad nowymi przepisami nabrały tempa, by potem utknąć w martwym punkcie. Posiedzenie komisji Polityki Społecznej i Rodziny zostało odwołane, jednak środowiska kobiece nie rezygnują z protestów.
Do dyskusji nad projektem miało dojść na czwartkowym posiedzeniu komisji, jednak jak wynika z informacji umieszczonych na sejmowej stronie internetowej, potwierdzonych zresztą przez zasiadających w niej polityków, zostało ono odwołane. Oficjalnie z powodu prośby Ministerstwa Polityki, Pracy i Rodziny Społecznej w zupełnie innej sprawie. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że jest to dosyć dziwny zbieg okoliczności.
O to, dlaczego odwołano od dawna planowane posiedzenia komisji i kiedy jej członkowie zajmą się projektem zaostrzającym prawo aborcyjne zapytaliśmy kilku członków komisji z Prawa i Sprawiedliwości. Wszyscy zgodnie odpowiadają, że dostali wyłącznie informacje o odwołaniu posiedzenia, jednak dokładnych powodów nie znają. Zastępca przewodniczącej Grzegorz Matusiak mówi, że prezydium komisji postąpiło przychyliło się do prośby resortu Elżbiety Rafalskiej i przełożyło posiedzenia komisji na 11 kwietnia. Po więcej informacji odsyła do przewodniczącej Bożeny Borys-Szopy, która nie ma chyba ochoty na rozmowę z dziennikarzami, bo nie odbiera telefonów.
Jednak oficjalne prace komisji to jedno, a chęć przegłosowania takich rozwiązań to drugie. I znów, wersja oficjalna, powtarzana przez każdego członka PiS zasiadającego we wspomnianej komisji brzmi: "Każdy poseł i posłanka będą głosować według własnego sumienia i nie ma w tej sprawie mowy o dyscyplinie partyjnej". Jednak ci, z którymi rozmawialiśmy, rozwiązanie zaproponowane przez Kaję Godek i jej fundację popierają.
Na pewno każdy zgodzi się z tym, że istnieje coś takiego jak zabijanie dzieci z określonymi wadami, które są w łonie matki. Statystyki wskazują, że rok do roku tych dzieci rodzi się coraz mniej. To o czymś świadczy.
Osobiście jestem przeciwnikiem aborcji i popieram projekt pani Kai Godek. Nie powinniśmy pozwalać na takie barbarzyństwo jak mordowanie dzieci nienarodzonych. Tym bardziej, że mamy choćby ekologów, którzy walczą o rośliny, o zwierzątka. Może oni powinni zacząć walkę także o życie dzieci nienarodzonych.
Gdyby to ode mnie zależało, to zakaz aborcji byłby już dawno wprowadzony. A to, że kobiety i mężczyźni, którzy do nich dołączyli, tak się zachowują jest dla mnie niezrozumiałe. To jest wręcz tragiczne i straszne. Nie ma większej zbrodni niż zbrodnia dzieciobójstwa. Jeżeli kobieta czy przyszła matka walczy o prawo do zabijania dzieci, to dla mnie jest to niepojęte. Szatańskie wręcz. Ludzie rozpaczają nad szczeniętami, kociętami które zostały zabite i walczą o to. A dziecko? Zabić własne dziecko? Widzimy, że wychodzą na ulice matki, babcie, młode kobiety, studenci.Nie jestem tego w stanie zrozumieć.
W tej sprawie nie wolno zapominać o jeszcze jednym wątku, który może zdecydować o losach zmian w kompromisie aborcyjnym. To wniosek do Trybunału Konstytucyjnego posła Prawa i Sprawiedliwości Bartłomieja Wróblewskiego, który chce zbadania zgodności z konstytucją zapisu dotyczącego przerwania ciąży w przypadkach ciężkiego upośledzenia płodu. Na razie jednak wniosek ten nie widnieje w kalendarzu prac Trybunału.
