
Plotka o możliwości wydalenia rosyjskich dyplomatów z Polski krążyła już od kilku dni. Dzisiaj dowiedzieliśmy, że zamienia się ona w czyny – 4 rosyjskich dyplomatów ma tydzień na opuszczenie Polski. – To jest pewnego rodzaju serwilizm Polski w stosunku do Wielkiej Brytanii – mówi w rozmowie z naTemat specjalista ds. protokołu dyplomatycznego dr Janusz Sibora.
REKLAMA
Polska postanowiła dołączyć do szeregu państw europejskich oraz Stanów Zjednoczonych, które wydalają rosyjskich dyplomatów. Ma to być odpowiedź na podejrzenia w stosunku do Federacji Rosyjskiej, która miała stać za próbą otrucia byłego rosyjskiego pułkownika wywiadu wojskowego GRU Siergieja Skripala oraz jego 33-letnią córki Julii. O ocenę tego poważnego kroku dyplomatycznego zapytaliśmy specjalistę ds. protokołu dyplomatycznego dr Janusza Siborę.
– Ja jestem bardzo ostrożny z osądzaniem kogokolwiek w tej sprawie. Nie ma w niej niezbitych dowodów, więc jest duże prawdopodobieństwo, że trzeba będzie się potem z tego wycofywać i przepraszać. W sprawie [Skripala – przyp.red.] mamy tylko poszlaki i powinniśmy postępować bardzo ostrożnie. Proszę sobie przypomnieć jak manipulowano w sprawie broni chemicznej w Iraku kilkanaście lat temu. Niby były dowody, ale później się okazało, ze światowa opinia publiczna świadomie była wprowadzana w błąd. Wszelkie postępowanie i jednoznaczne sądy powinny być bardzo wyważone – mówi nasz rozmówca.
Uczyć się na historii
Jak mówi dr Sibora, polskie władze powinny także odrobić lekcję z historii. – Nauczeni historią, nie powinniśmy tak jednoznacznie reagować. W dyplomacji obowiązuje stara zasada wzajemności. Brytyjczycy zawsze byli do tej części kontynentu zdystansowani, również do Polski. Nie mieli tutaj interesu i w praktyce Polska nie mogła liczyć na Wielką Brytanię. Ekspert zwraca też uwagę na sprzeczność dzisiejszej decyzji ze słowami ministra Jacka Czaputowicza z zeszłotygodniowym expose. – Była w nim mowa, że stosunki polsko-rosyjskie mają być pragmatyczne. One w tym momencie nie są pragmatyczne, tylko ideologiczne. Ta solidarność ze Zjednoczonym Królestwem jest w moim przekonaniu posunięta zbyt daleko. My się solidaryzujemy tak na zapas i wychodzimy przed szereg. Nie służy to budowie stosunków, szczególnie tych pragmatycznych między Rosją a Polską. Moim zdaniem nie powinno to mieć miejsca – mówi.
Jak mówi dr Sibora, polskie władze powinny także odrobić lekcję z historii. – Nauczeni historią, nie powinniśmy tak jednoznacznie reagować. W dyplomacji obowiązuje stara zasada wzajemności. Brytyjczycy zawsze byli do tej części kontynentu zdystansowani, również do Polski. Nie mieli tutaj interesu i w praktyce Polska nie mogła liczyć na Wielką Brytanię. Ekspert zwraca też uwagę na sprzeczność dzisiejszej decyzji ze słowami ministra Jacka Czaputowicza z zeszłotygodniowym expose. – Była w nim mowa, że stosunki polsko-rosyjskie mają być pragmatyczne. One w tym momencie nie są pragmatyczne, tylko ideologiczne. Ta solidarność ze Zjednoczonym Królestwem jest w moim przekonaniu posunięta zbyt daleko. My się solidaryzujemy tak na zapas i wychodzimy przed szereg. Nie służy to budowie stosunków, szczególnie tych pragmatycznych między Rosją a Polską. Moim zdaniem nie powinno to mieć miejsca – mówi.
Retorsje
Dr Janusz Sibora zwraca też uwagę na to, że do podjęcia takiej decyzji potrzebny jest konkretny i sprawdzony powód. – W komunikacie jest o tym, że jest to związane z "agresywną polityką Rosji". Powinno to być doprecyzowane i konkretne. To jest bardzo wysoki stopień naprężenia w stosunkach międzynarodowych, po którym jest już tylko wydalanie ambasadorów. To działanie z pewnością spotka się z retorsją drugiej strony, a to nie powinno w tym kierunku iść – wyjaśnia.
Dr Janusz Sibora zwraca też uwagę na to, że do podjęcia takiej decyzji potrzebny jest konkretny i sprawdzony powód. – W komunikacie jest o tym, że jest to związane z "agresywną polityką Rosji". Powinno to być doprecyzowane i konkretne. To jest bardzo wysoki stopień naprężenia w stosunkach międzynarodowych, po którym jest już tylko wydalanie ambasadorów. To działanie z pewnością spotka się z retorsją drugiej strony, a to nie powinno w tym kierunku iść – wyjaśnia.
– Cała ta sytuacja wygląda na przejaw serwilizmu politycznego względem Londynu. A Brytyjczycy się nam nie odpłacają. Trzeba dbać o swój interes, ale nie takimi posunięciami – mówi dr Sibora. Teraz pozostaje czekać na odpowiedź strony rosyjskiej i zakończenie śledztwa brytyjskich służb, które przedstawią konkretne dowody winy próby otrucia Skripala i jego córki.
