Za co pani premier, ministrowie i wiceministrowie w rządzie PiS dostawali wielotysięczne nagrody? "Za ciężką i uczciwą pracę! I te pieniądze się im po prostu należały" – krzyczała 22 marca z sejmowej mównicy była premier Beata Szydło, przekonując, iż gratyfikacje były uzasadnione. Poseł PO Krzysztof Brejza o owe nagrody i uzasadnienie zapytał w jednym z ministerstw – odpowiedź wskazuje, że uzasadnienia żadnego nie było.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
"Minister Sportu niszczy narrację Beaty Szydło wykrzyczaną na mównicy" – napisał na Twitterze Krzysztof Brejza. Poseł PO zaprezentował dokument, jaki otrzymał w odpowiedzi na swoje pismo. Padają w nim nazwiska trzech wiceministrów, którzy w ubiegłym roku otrzymali nagrody w wysokości od ponad 30 tys. zł do ponad 50 tys. zł. Ale poniżej znajduje się bardzo istotna informacja – że żadnego uzasadnienia nie było.
"Nie było żadnych pisemnych uzasadnień dla horrendalnych 'nagród'. Zresztą - ogromne kwoty przelewane politykom PiS nie były nagrodami w rozumieniu Kodeksu Pracy" – stwierdza poseł Krzysztof Brejza.
Była premier Beata Szydło przez wiele dni milczała w sprawie nagród, jakie przyznała sama sobie oraz członkom jej rządu. 22 marca wreszcie zabrała głos - choć to za słabo powiedziane. Beata Szydło krzykiem próbowała przekonać, że politykom z rozdania dobrej zmiany "te pieniądze się po prostu należały".
Krzysztof Brejza nie pierwszy raz daje się we znaki obozowi Prawa i Sprawiedliwości. Korzystając ze swoich poselskich uprawnień, pyta choćby o nagrody przyznawane w poszczególnych resortach lub zadaje niewygodne władzy pytania podczas posiedzeń komisji śledczej ds. Amber Gold. Jesienią ubiegłego roku przypuszczono atak na ojca posła PO, który jest prezydentem Inowrocławia. – Głównym celem jest atak na mojego syna – mówił wówczas naTemat Ryszard Brejza.