Według ustaleń wirtualnej Polski policjant, który użył siły wobec Władysława Frasyniuka podczas głośnej demonstracji w 2017 roku, został dowódcą drużyny. Ponadto awansował z drugiej do czwartej grupy określającej wysokość pensji. Rzecznik stołecznej policji potwierdza awans, ale zaprzecza, że był to efekt interwencji.
Policjant, który wyniósł Frasyniuka, dzięki awansowi o tzw. dwie grupy zaszeregowania, które określają wysokość pensji, zaczął zarabiać ok. 3,1 tys. zł. Wcześniej zarabiał ok. 600 zł mniej.
– To była nagroda za interwencję wobec Frasyniuka. Mógł sobie wybrać jednostkę, w której chce służyć i awansował na stanowisko dowódcy drużyny – powiedział informator WP. Inni policjanci zapytani o ten awans potwierdzili, że była to "oczywista nagroda", choć w oficjalnych dokumentach nic na ten temat się nie znajdzie.
Rzecznik prasowy KSP Marcin Marczak potwierdził ustalenia o awansie. Dodał jednak, że łączenie go z interwencją wobec Frasyniuka "mija się całkowicie z prawdziwymi powodami awansu bardzo dobrego policjanta, a podtrzymywanie jej będzie niczym innym niż manipulacją".
Przypomnijmy: 10 czerwca 2017 roku na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie doszło do kontrmanifestacji podczas miesięcznicy smoleńskiej. Jej uczestnicy próbowali zablokować przejście uczestnikom miesięcznicy. To wtedy Frasyniuk został siłą usunięty z ulicy, a obrazki z tamtych chwil obiegły cały świat. Dodajmy, że Frasyniuk został też zatrzymany w tym roku. W lutym przyszli po niego policjanci o 6 rano.