Monika Olejnik
Monika Olejnik fot. Maciej Zienkiewicz / Agencja Gazeta

Igor Zalewski i Rafał Mazurek na łamach "Uważam Rze" martwią się o Monikę Olejnik. Zaniepokoiło ich, że dziennikarka w ostatnich dniach skrytykowała swoich kolegów z mainstreamowego nurtu. "To dziwi tylko tych, którzy mają plemienną mentalność" - komentuje Piotr Najsztub.

REKLAMA
Po tym, jak Monika Olejnik skrytykowała Jarosława Kuźniara i przebrała się za taliba w obronie Antoniego Macierewicza, trafiła do kroniki tygodnia przygotowywanej przez Igora Zalewskiego i Roberta Mazurka w "Uważam Rze". Dziennikarze zastanawiają się, czy z prowadzącą "Kropkę nad i" wszystko jest w porządku. "Czy ona przypadkiem nie dybie na stołek Sakiewicza w 'Gazecie Polskiej'?" – napisali w tygodniku.
Olejnik zmienia front?
O co chodzi? Zdaniem dziennikarzy, Monika Olejnik zmienia ostatnio front. Wszystko przez to, że w ostatnich wypowiedziach zdarzyło jej się skrytykować mainstreamowych dziennikarzy.
Na pierwszy ogień poszedł Tomasz Lis za okładkę "Newsweeka", na której tygodnik opublikował fotomontaż Antoniego Macierewicza w turbanie opatrzony tytułem: "amok".
Po tym, jak okładka ukazała się, w internecie rozpętała się burza. Wielu konserwatywnych publicystów i dziennikarzy fotografowało się w turbanach na głowie. Takie zdjęcia przez kilka dni były m.in. hitem Twittera. Wszystkich zaskoczyło jednak, kiedy swoje zdjęcie w takim wydaniu opublikowała na swoim profilu na Facebooku Monika Olejnik. Opatrzyła je komentarzem: "przeciwko okładce Newsweeka".
Monika Olejnik krytykowała także wypowiedzi Jarosława Kuźniara. Prezenter TVN24, komentując jeden z artykułów dotyczących Kościoła w Polsce, napisał na "Twitterze": "Polski Kościół strzelił sobie w obie stopy. Kule przeszły obok dziur już tam istniejących. Zostaje samorozwiązanie". (O kontrowersyjnych wpisach Kuźniara pisaliśmy już w naTemat. Czytaj więcej).
Monika Olejnik w odpowiedzi napisała na Facebooku: "Kapłan poranków żąda samorozwiązania Kościoła. Chyba mu się synapsy zagotowały".
Zdaniem Mazurka i Zalewskiego, kilka wypowiedzi w portalu społecznościowym to okazja, by zastanowić się, "czy ona przypadkiem nie dybie na stołek Sakiewicza w "Gazecie Polskiej".
Wyszła ze świata plemion
– W świecie plemiennym takie zachowania mogą dziwić. A skoro Mazurek i Zalewski żyją w takim świecie, to reagują w ten sposób – mówi poproszony przez nas o komentarz dziennikarz Piotr Najsztub. – W rzeczywistości nieplemiennej, jak się ma jakieś zarzuty w stosunku do kogoś, to się o nich mówi. Monikę Olejnik stać na taką krytykę i to bardzo dobry sygnał – przekonuje i dodaje, że im więcej przykładów na to, że Olejnik potrafi skrytykować obie strony polityczno-medialnej barykady, tym dla dziennikarki lepiej.
Tych w ostatnim czasie nie brakuje. W jednym z felietonów dla "Gazety Wyborczej", Olejnik ostro odniosła się do artykułu Doroty Kani o PRL-owskich korzeniach Anny Grodzkiej. "Bardzo często lustracją rodzinną zajmuje się Dorota, nomen omen, Kania. A może to jakaś bardzo daleka rodzina b. I sekretarza PZPR Stanisława Kani? Może jakieś małe śledztwo by się przydało?" – napisała. O całym sporze czytaj więcej: "Kania to rodzina I sekretarza PZPR?", "Olejnik, córka funkcjonariusza SB".
Wcześniej Olejnik krytykowała Jarosława Kaczyńskiego, który po śmierci gen. Petelickiego opowiadał w mediach o tym, że zna "krótką listę osób zagrożonych". "Politycy mogą pleść, co im ślina na język przyniesie", bo "polityk może wszystko" - napisała.
Na antenie Radia Zet krytykowała natomiast eurodeputowanego Marka Migalskiego. – Popisał się nasz eurodeputowany, jak to w Polsce bywa – mówiła. – Pan Migalski znany z tego, że kupuje czerwone stringi zastanawiał się na swoim blogu, dlaczego Isia gra z amerykańskim Grodzkim – powiedziała, wyśmiewając polityka.