Anna Streżyńska przez ponad dwa lata była ministrem cyfryzacji – najpierw w rządzie Beaty Szydło, a później tylko przez chwilę u Mateusza Morawieckiego.
Anna Streżyńska przez ponad dwa lata była ministrem cyfryzacji – najpierw w rządzie Beaty Szydło, a później tylko przez chwilę u Mateusza Morawieckiego. Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta

W wywiadzie z dziennikarką Arletą Zalewską dla TVN24 Anna Streżyńska gorzko opowiada o swojej dymisji z początku roku i o tym, jak wygląda polityczna gra w Prawie i Sprawiedliwości. Była minister cyfryzacji wyjawia także, że słynna pani Basia, sekretarka prezesa PiS, jest zupełnie inną osobą niż ta z "Ucha Prezesa" oraz opisuje, jak wyglądały jej starcia polityczne z Antonim Macierewiczem oraz Mariuszem Błaszczakiem.

REKLAMA
Niejasność w sprawie dymisji
– Czułam się upokorzona. Odwoływanie trwało prawie cztery miesiące. I przez ten czas nikt nie chciał i nie czuł się w obowiązku wytłumaczyć mi, co się dzieje, zaprzeczyć lub potwierdzić – powiedziała Streżyńska.
Była minister cyfryzacji została zdymisjonowana 9 stycznia przez Mateusza Morawieckiego. Swoją funkcję sprawowała od listopada 2015 r., przez ponad dwa lata była członkiem gabinetu Beaty Szydło. Jednak już za czasów Szydło pojawiły się problemy, na które była premier nie potrafiła jej odpowiedzieć. – Moje pytania trafiały w pustkę. Nie wiem, czy sama była pewna, co się wydarzy. Mówiła: nie ma decyzji, a wiesz, że polityczne decyzje zapadają gdzie indziej – powiedziała.
Według Streżyńskiej kluczową rolę odegrała jej apartyjność. – To nas rozdzieliło. Dziś bym przestrzegała wszystkich fachowców przed wiarą w to, że mogą coś trwale zmienić bez zaplecza politycznego. Mówię to bez goryczy. Po prostu takie są fakty – oznajmiła.
Pani Basia
Na pytanie dziennikarki Arlety Zalewskiej o to, gdzie zapadają decyzje, była minister odpowiedziała, że to właśnie Jarosław Kaczyński był jedyną osobą, która do końca wierzyła w jej pracę. – Z tego, co słyszałam od ludzi z Nowogrodzkiej, prezes był jedyną osobą, która wspierała moją obecność w rządzie. Do końca. Wbrew temu, co się mówi, prezes nie rządzi w ten sposób, że mówi, jak ma być i reszta kładzie uszy po sobie. W PiS-ie duże znaczenie ma komitet polityczny. A tam są Antoni Macierewicz czy Mariusz Błaszczak – oznajmiła.
Z tego powodu Anna Streżyńska próbowała się umówić na spotkanie z Kaczyńskim. A żeby do tego doszło, musiała najpierw skontaktować się z panią Basią, która - jak się okazuje -nie przypomina postaci, którą wszyscy doskonale znają z "Ucha Prezesa". "Prosiłam słynną i doskonale zorganizowaną panią Basię - zupełnie inną niż w "Uchu prezesa" - żeby mnie umówiła na spotkanie". Jednak ostatecznie do spotkania z prezesem nie doszło, bowiem decyzja o jej dymisji miała zapaść już wcześniej. Tyle że tego Streżyńskiej nikt nie umiał powiedzieć prosto w oczy.
Wewnętrza wojna
Była minister opowiedziała również, jak wyglądał konflikt polityczny z Mariuszem Błaszczakiem oraz Antonim Macierewiczem. Wszystko się miało zacząć od wywiadu jakiego udzieliła Konradowi Piaseckiemu. Jako pierwszy sygnał do ataku na Streżyńską dał Błaszczak, ale na tym się nie skończyło.
Anna Streżyńska
była minister cyfryzacji

Antoni Macierewicz walczy z otwartą przyłbicą. Nikt, kto jest na linii jego strzału, nie ma wątpliwości, że tam jest. On staje na wprost, w samo południe, wyciąga kolta i strzał. A minister Błaszczak strzela zza węgła i to jest różnica. Długo nie rozumiałam źródła blokady naszych – wydawałoby się – bardzo korzystnych społecznie ustaw, na przykład o mDokumentach, o krajowym węźle tożsamości elektronicznej i platformie integracji usług i danych.

cytat za TVN24
To właśnie resort Mariusza Błaszczaka był odpowiedzialny za wspomniane przez Streżyńską blokady. Była minister do końca jednak trzymała się postanowienia, że nie wejdzie do żadnej partii i pozostanie apolityczna. Było tak w przypadku, gdy Jarosław Gowin próbował ją przekonać, aby do niego dołączyła. – Uprzedził, że cofnie mi poparcie, bo potrzebuje ludzi w jego barwach partyjnych – powiedziała.
– Był żal, ale osobisty, a nie zawodowy. Przez prawie dwa lata udzielał mi ochrony. Tłumaczył niektóre polityczne kwestie. Była między nami więź. Na końcu jednak podjął decyzję na zimno, bez emocji. To była czysta polityka – podsumowała sprawę Anna Streżyńska.
źródło: "tvn24.pl"