Bohaterka? Bezpartyjny fachowiec? Zwolennicy opozycji przesadzają z komplementami dla zbuntowanej minister
Bohaterka? Bezpartyjny fachowiec? Zwolennicy opozycji przesadzają z komplementami dla zbuntowanej minister Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta

Ależ szybko to się stało. I scenariusz był ten sam, co przed laty z Ludwikiem Dornem, Michałem Kamińskim, czy Kazimierzem Marcinkiewiczem. Albo w drugą stronę – to było to samo, co z Jackiem Saryuszem-Wolskim lub z Jarosławem Gowinem.

REKLAMA
Anna Streżyńska z dnia na dzień stała prawdziwą bohaterką przeciwników Prawa i Sprawiedliwości. Wszystko dlatego, że pozwoliła sobie na parę słów trzeźwej oceny polityki, jaką prowadzi rząd Beaty Szydło. W wywiadzie dla Radia Zet przyznała, że niejako toczy wojnę z ministrem Macierewiczem i stwierdziła, że "równie często fundamentalnie nie zgadza się zarówno z opozycją, jak i z rządzącymi".
Anna Streżyńska
minister cyfryzacji

Nie zgadzam się oczywiście z niektórymi rozwiązaniami, przy czym przyjmuję również do wiadomości, że w konkretnych dziedzinach, takich bardzo wyspecjalizowanych mogę nie mieć racji, działam na instynkt, wydaje mi się.

Ale była jakaś taka fundamentalna rzecz, zmiana, reforma rządu PiS, czy obozu politycznego PiS, które powiedziała pani, no jak to się powtórzy to odchodzę z rządu?

Nie, raczej powiedziałabym, że we własnych sprawach najczęściej spotykam się z takimi przypadkami, kiedy nie zgadzam się z jakąś decyzję, na przykład o militaryzacji cyberbezpieczeństwa. To jest coś, co sprawia mi duży kłopot, ponieważ rozróżniam...

Czyli konflikt z Antonim Macierewiczem jeszcze w powietrzu.

To nie jest konflikt z Antonim Macierewiczem, to ludzie lubią o tym w ten sposób pisać, tylko konflikt o zasady, o podstawę podejścia do cyberbezpieczeństwa, które ma dwa oblicza, militarny i cywilny.

I uważa pani, że ministerstwo obrony narodowej zanadto próbuje rozszerzyć swoje władztwo w tej dziedzinie?

Tak, zdecydowanie. Uważam, że nie wszystko mu podlega i jest wiele takich zadań, które związane są z ochroną przeciętnego obywatela, które po prostu nie będą nigdy w gestii MON.

"Gość Radia Zet", rozmowa z Konradem Piaseckim
Reakcja PiS-u na tę wypowiedź była tak gwałtowna, że chyba sama zainteresowana się nie spodziewała, iż tak się sprawy potoczą. – Jeżeli pani minister nie akceptuje tego, co robi rząd to nie musi być twarzą tego rządu. Uczciwość nakazałaby zastanowić się, czy w tym rządzie być – tak ostro o pani minister powiedziała rzeczniczka PiS Beata Mazurek.
Beata Szydło zaś stwierdziła, że nie rozumie słów Streżyńskiej i zwołała spotkanie dyscyplinujące ministrów. PiS potraktował minister Streżyńską niczym opozycję, zaś opozycja i jej zwolennicy uznali ją za "swoją". Jakby zapominając o tym, z jakiego politycznego środowiska się wywodzi, że do tej pory przez półtora roku w milczeniu firmowała działania gabinetu Beaty Szydło, a jak na Facebooku blokowano strony z treściami rasistowskimi, to stanęła po stronie narodowców.
Stało się więc to samo, co zawsze z różnymi politycznymi wędrowcami. Dopóki są we wrogim obozie – są "be", ale szybko stają się "cacy", gdy tylko z tego obozu odejdą lub przynajmniej odważą się na parę słów krytyki. Platforma bardzo szybko wybaczyła Michałowi Kamińskiemu choćby słowa "zakompleksiony nastolatek" o Donaldzie Tusku wstawiając go na swoje listy wyborcze. Wystarczyło, że Kamiński odwrócił się od prezesa Kaczyńskiego. Identycznie było z Ludwikiem Dornem – gdy trzeci bliźniak popadł w niełaskę prezesa, szybko stał się sojusznikiem, a w niepamięć puszczono całą serię epitetów, jakimi przez lata Dorn obdarzał polityków Platformy. Wystarczy wspomnieć o Romanie Giertychu, który także przeszedł wielką przemianę.
Identycznie zresztą postępuje PiS. Wystarczyło, że Jacek Saryusz-Wolski zdecydował się na zdradę Donalda Tuska i od razu stał się bohaterem dobrej zmiany. Jarosław Gowin, póki był w PO – był wrogiem. Sojusznikiem stał się, gdy odszedł. Ot, taka polityka plemienna.
Wracając do samej Anny Streżyńskiej – ciekawostką z jej życiorysu jest to, że mąż Anny Streżyńskiej to... były ksiądz. Józef Streżyński 16 lat pełnił posługę kapłańską w parafii na Żoliborzu, aż spotkał w kościele na rekolekcjach 18-latkę, dla której zrzucił sutannę.
logo
Anna Streżyńska jako prezes UKE podjęła wiele decyzji, które nie podobały się operatorom. Ale zyskali na tym klienci. Zdjęcie z początków urzędowania w UKE, z 2006 r. Fot. Alina Gajdamowicz / Agencja Gazeta
A co do polityki – rzeczywiście, w szeregach obecnej opozycji Streżyńska jest dobrze znana. Szefem Urzędu Komunikacji Elektronicznej została w 2006 roku, na to stanowisko powołał ją premier Kazimierz Marcinkiewicz. Przetrwała w fotelu do 2012 roku, wówczas odwołał ją premier Donald Tusk (przyczyn nie podano). 5-letnia współpraca z rządem PO-PSL układała się jej raczej dobrze, gorzej z operatorami telefonicznymi. Telekomunikacja Polska torpedowała właściwie każdą jej decyzję, zaś Streżyńska była nieugięta, doprowadzając m.in. do obniżek cen za dostawy internetu i za połączenia w telefonii komórkowej.
Niedługo po odwołaniu z UKE Steżyńska związała się politycznie ze Stowarzyszeniem "Republikanie" założonym przez Przemysława Wiplera. I to wszystkim entuzjastom Anny Streżyńskiej co nieco może dać do myślenia. Później jako ekspert związała się z ugrupowaniem Polska Razem Jarosława Gowina. I właśnie tą drogą trafiła do rządu PiS. Zaraz po ogłoszeniu składu gabinetu Beaty Szydło słów zachwytu nie szczędził jej... Janusz Korwin-Mikke. Ale to dziwić nie powinno: Korwin-Mikke to ta sama polityczna bajka co Wipler, a zatem również i Streżyńska.
Jednak minister Streżyńska pozytywne opinie zbierała także w środowiskach odległych jej politycznie. Po prawie roku funkcjonowania rządu Beaty Szydło lider Nowoczesnej Ryszard Petru oceniał, że tylko szefowa resortu cyfryzacji zasługuje na to, aby zachować fotel.
Polityczną siłą Anny Streżyńskiej do tej pory było to, że... o polityce raczej się nie wypowiadała. Dlaczego teraz postanowiła z tym zerwać? Trudno sądzić, aby był to przypadek. O tym, że Streżyńska może stracić fotel portal INN:Poland pisał już w grudniu. Wówczas bowiem pojawiły się pojawiły się plotki, iż kompetencje minister cyfryzacji chcieliby przejąć dwaj inni ministrowie: Mariusz Błaszczak i Antoni Macierewicz. MSWiA zagarnęłoby m.in. projekt eDowodów, MON zająłby się cyberbezpieczeństwem i ministerstwo cyfryzacji można byłoby zlikwidować. Za Streżyńską zaś zapewne w PiS nikt by nie rozpaczał – w końcu praktycznie nie ma ona politycznego zaplecza.