
Ależ szybko to się stało. I scenariusz był ten sam, co przed laty z Ludwikiem Dornem, Michałem Kamińskim, czy Kazimierzem Marcinkiewiczem. Albo w drugą stronę – to było to samo, co z Jackiem Saryuszem-Wolskim lub z Jarosławem Gowinem.
Nie zgadzam się oczywiście z niektórymi rozwiązaniami, przy czym przyjmuję również do wiadomości, że w konkretnych dziedzinach, takich bardzo wyspecjalizowanych mogę nie mieć racji, działam na instynkt, wydaje mi się.
Ale była jakaś taka fundamentalna rzecz, zmiana, reforma rządu PiS, czy obozu politycznego PiS, które powiedziała pani, no jak to się powtórzy to odchodzę z rządu?
Nie, raczej powiedziałabym, że we własnych sprawach najczęściej spotykam się z takimi przypadkami, kiedy nie zgadzam się z jakąś decyzję, na przykład o militaryzacji cyberbezpieczeństwa. To jest coś, co sprawia mi duży kłopot, ponieważ rozróżniam...
Czyli konflikt z Antonim Macierewiczem jeszcze w powietrzu.
To nie jest konflikt z Antonim Macierewiczem, to ludzie lubią o tym w ten sposób pisać, tylko konflikt o zasady, o podstawę podejścia do cyberbezpieczeństwa, które ma dwa oblicza, militarny i cywilny.
I uważa pani, że ministerstwo obrony narodowej zanadto próbuje rozszerzyć swoje władztwo w tej dziedzinie?
Tak, zdecydowanie. Uważam, że nie wszystko mu podlega i jest wiele takich zadań, które związane są z ochroną przeciętnego obywatela, które po prostu nie będą nigdy w gestii MON.
Beata Szydło zaś stwierdziła, że nie rozumie słów Streżyńskiej i zwołała spotkanie dyscyplinujące ministrów. PiS potraktował minister Streżyńską niczym opozycję, zaś opozycja i jej zwolennicy uznali ją za "swoją". Jakby zapominając o tym, z jakiego politycznego środowiska się wywodzi, że do tej pory przez półtora roku w milczeniu firmowała działania gabinetu Beaty Szydło, a jak na Facebooku blokowano strony z treściami rasistowskimi, to stanęła po stronie narodowców.
