W trakcie lotu samolotu rządowego do kokpitu wchodzili m.in. Mariusz Kazan oraz Andrzej Błasik.
W trakcie lotu samolotu rządowego do kokpitu wchodzili m.in. Mariusz Kazan oraz Andrzej Błasik. Fot. Iwona Burdzanowska / Agencja Gazeta

Temat związany z obecnością ludzi w kabinie tupolewa jest jednym z najszerzej komentowanych w sprawie katastrofy samolotu pod Smoleńskiem. Największe kontrowersje wzbudza od samego początku postać gen. Andrzeja Błasika, który miał wydawać komendy załodze odnośnie lotu. Choć pojawiły się hipotezy wykluczające jego obecność, to Maciej Lasek z komisji Millera nie ma wątpliwości, że Błasik przebywał w kokpicie.

REKLAMA
Załoga samolotu lecącego do Smoleńska składała się z kapitana Arkadiusza Protasiuka, drugiego pilota Roberta Grzywny, nawigatora Artura Ziętka i technika Andrzeja Michalaka. W trakcie lotu do kabiny wchodzili m.i.n. stewardesa Barbara Maciejczyk, dyrektor protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusz Kazana oraz gen. Andrzej Błasik.
Rola gen. Błasika
Spór o obecność Dowódcy Sił Powietrznych w kokpicie samolotu trwa praktycznie od początku smoleńskiego śledztwa. Osoby opowiadające się za hipotezą wybuchu na pokładzie prezydenckiego samolotu poddają w wątpliwość obecność gen. Błasika.
Z kolei w raportach rosyjskiego MAK i polskiej komisji Millera wspomina się o tym, że Błasik był w kokpicie aż do momentu katastrofy. Co więcej, MAK wskazywał, że generał miał wywierać na załogę bezpośrednią presję, zaś polska komisja uznała, że była ona pośrednia.
Stenogramy z odsłuchu zapisów nagrania z czarnej skrzynki udowadniają, że podczas podejścia do lądowania w kokpicie znajdowała się osoba spoza załogi. Słowa wypowiadane przez nią świadczyły o tym, że wypowiada je ktoś, kto ma pojęcie o pilotowaniu. W tym przypadku na pokładzie załogi tylko gen. Błasik znał się na pilotowaniu. Co więcej, ciało generała zostało odnalezione w pobliżu miejsc, w którym były zwłoki członków załogi.
Maciej Lasek, który był w komisji badającej katastrofę smoleńską, w ostatnim wywiadzie dla "Newsweeka", wspominał, że w raporcie komisji Millera znalazły się słowa wypowiedziane przez Błasika w kokpicie, które były związane z odczytaniem wysokości - "250 metrów, 100 metrów, nic nie widać".
Nie ma za to słów "zmieścisz się śmiało", które znalazły się w stenogramie doktora Andrzeja Artymowicza. – Ja nie powiem, że to nieprawda, ale to jest odsłuch, a odsłuch prawie nigdy nie jest jednoznaczny, zwłaszcza bardzo słabo słyszalnych wypowiedzi z tła kabiny – powiedział Lasek Tomaszowi Lisowi.