"Opowieść podręcznej" to serial, do którego można podchodzić ambiwalentnie. Z jednej strony świetnie się go ogląda, bo jest bardzo dobrze nakręcony i zagrany, trzyma w napięciu, a anty-utopijna historia wciąga. Z drugiej strony, wywołuje gniew, bo poruszane w nim problemy są niezwykle aktualne i można je przenosić na polski grunt. Drugi sezon, który rusza pod koniec miesiąca, kontynuuje wątki rozpoczęte w pierwszym - kobiety stawiają czynny opór wobec niesprawiedliwego reżimu, a rewolucja wisi w powietrzu.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Serial "Opowieść podręcznej" to wielokrotny zdobywca nagród Emmy i Złotego Globa. Jest adaptacją powieści Margaret Atwood o tym samym tytule. Przedstawia dystopijny świat, w którym panuje epidemia bezpłodności i reżim ekstremistów religijnych. Na gruzach USA powstaje nowy kraj - Gilead, którym rządzą fundamentaliści powołujący się na własną, chorą interpretację Starego Testamentu. Kobiety, które mogą mieć dzieci, stają się niewolnicami mężczyzn. Reżim odebrał im prawa, ale nie wolę walki. Organizują podziemny ruch oporu, by odzyskać dawną godność i prawa.
Mocny start 2. sezonu
Miałem już okazję obejrzeć dwa odcinki kontynuacji losów uciemiężonych podręcznych. Trudno jednoznacznie ocenić, czy serial dalej trzyma wysoki poziom, ale już pierwsza scena jest tak emocjonująca, że raczej można być o to spokojnym. Choć "Opowieść podręcznej" z relaksacyjnym widowiskiem nie mają nic wspólnego. Sama rozedrgana praca kamery i zbliżenia na zmęczone tragicznymi wydarzeniami twarze wprowadzają w niepokojący nastrój.
W drugim sezonie poznajemy dalsze losy Offred (w tej roli niezwykle przekonująca Elisabeth Moss), której po wielu przejściach udaje się uciec z domu-więzienia Komendanta (Joseph Fiennes) i jego bezpłodnej żony Joy (Yvonne Strahovski). Główna bohaterka chce odzyskać córkę. W nowym sezonie poznajemy okoliczności, w których została odebrana przez partię rządzącą. Dowiadujemy się tego z retrospekcji - scenach z przeszłości, które przedstawiają historię bohaterów tuż przed upadkiem starego świata.
"Opowieść podręcznej" idą ramię w ramię z sytuacją w Polsce
Nie wiem jak widzą ten serial ludzie w innych krajach, ale u nas jest bardzo "swojski". Nie chodzi o wykorzystywanie zagranicznej produkcji jako oręża politycznego w Polsce, ale wydarzenia w nim przedstawione są niczym żywcem wzięte z naszego podwórka. To nie tak, że kobiety w Polsce nie mają żadnych praw, ale serial przedstawia wydarzenia z fikcyjnej przyszłości, która nie jest aż tak, nierealna. No, może z wyjątkiem problemów z płodnością. Do pozostałych nasze panie nie chcą właśnie dopuścić.
Całkowity zakaz aborcji, antykoncepcji, pranie mózgu nadinterpretacją Biblii, sprowadzenie kobiety do roli krowy rozpłodowej - bohaterki są nawet zaobrączkowane na uszach. Brzmi znajomo? To elementy świata "Opowieść podręcznej". Kiedy pisałem w zeszłym roku o pierwszym sezonie, nazwałem go "paradokumentem z Polski w niedalekiej przyszłości" - i od tamtego czasu sytuacja kobiet nie uległa poprawie, a nawet zmierza dalej w złym kierunku. I to nawet abstrahując od złego i niesprawiedliwego traktowania.